Nick Kyrgios (ATP 25.) jest już w trzeciej rundzie wielkoszlemowego turnieju US Open. W czwartek Australijczyk pokonał Benjamina Bonziego 7:6(3), 6:4, 4:6, 6:4. Niestety kolejny raz więcej niż o dobrej grze, mówi się o jego skandalicznym zachowaniu na korcie.
W trakcie meczu Kyrgios zaczął narzekać, że czuje zapach marihuany. Poskarżył się sędziemu, nie unikając wulgarnych słów. Arbiter poprosił zgromadzonych, by nie palili na trybunach, gdyż jest to zakazane na wszystkich obiektach sportowych. Na tym jednak nie skończyły się problemy z australijskim tenisistą.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Pod koniec trzeciego seta Kyrgios przegrał własne podanie, co doprowadziło go do wściekłości. Winnych szukał wśród członków swojego teamu, do którego należy m.in. jego dziewczyna - modelka Costeen Hatzi. 27-latek lekceważąco splunął w kierunku sektora, gdzie siedziała ona wraz z jego współpracownikami. Następnie zaczął krzyczeć w ich kierunku. - Idźcie do domu, jeśli nie zamierzacie mnie k...a wspierać! - wypalił. Całą sytuację można zobaczyć na nagraniu poniżej.
Sędzia natychmiast dał Kyrgiosowi ostrzeżenie. Po meczu zareagowali natomiast organizatorzy US Open. Nałożyli oni na niego karę finansową w wysokości 7,5 tysiąca dolarów. Australijczyk musi też zmierzyć się z wielką krytyką. W tym ze strony swojego legendarnego rodaka, Todda Woodbridge'a, wielokrotnego zwycięzcy turniejów wielkoszlemowych w grze podwójnej i mistrza olimpijskiego z Atlanty.
Woodbridge zachowanie Kyrgiosa nazwał "niezdrowym". Uważa też, że członkowie jego teamu, nie powinni akceptować takiego zachowania. - Ludzie, którzy siedzą w jego boksie, powinni podjąć jakieś działanie. Prawdopodobnie powinni wstać i wyjść - stwierdził były tenisista, cytowany przez "The Sun". - Nie mają nic wspólnego z tym, co dzieje się na korcie. Tylko od Nicka zależy, czy będzie dobrze grał - dodał.