Federer nie gra od 14 miesięcy. I tak kosi trzy razy więcej od Nadala i Djokovicia

Zaczynał od podpisania umowy z Nike na zaledwie milion dolarów rocznie. Teraz Roger Federer, 20-krotny triumfator turniejów wielkoszlemowych, jest najlepiej zarabiającym tenisistą świata. Mało tego, mimo że nie zagrał na korcie już od czternastu miesięcy, zarabia trzy razy więcej od Rafaela Nadala czy Novaka Djokovicia.

2002 rok - to wtedy 21-letni Roger Federer sam negocjował z Nike i podpisał kontrakt na zaledwie milion dolarów rocznie. Skąd tak mała kwota? Mówiło się, że otrzymał tak słabą umowę ze względu na brak doświadczenia w zdobywaniu pieniędzy od sponsorów - pisze rosyjski sports.ru. Rok później kontrakt został renegocjowany. Negocjacje tak zmęczyły jednak Federera, że porzucił agentów. Jego interesy przejęli rodzice.

Zobacz wideo Kontrowersyjny format MŚ siatkarzy. Polacy uprzywilejowani. "Bolączka siatkówki od lat"

Co przeszkodziło Federerowi, by w młodości mieć mnóstwo pieniędzy? Perfumy bez sukcesu

Według ekspertów trzy rzeczy przeszkodziły Federerowi w zarobieniu fortuny już na początku kariery. Po pierwsze jego narodowość, bo rynek szwajcarski uważany był za ograniczony. Międzynarodowe firmy nie uznawały jeszcze Federera za odpowiednią osobę do sponsorowania. Inny powód to wizerunek Szwajcara - był zbyt poprawny i powściągliwy. Brakowało mu również charyzmy. Ostatni, trzeci powód, to rywale Federera. A właściwie ich brak, bo wygrywał mecze zbyt łatwo i jego sukcesy nie były ekscytujące.

Historia Federera i jego dodatkowych angaży poza wynagrodzeniami za występy w tenisowych turniejach rozkręciła się w 2003 roku. Było to chwilę po osiągnięciu jego pierwszego wielkiego sukcesu - zwycięstwie w Wimbledonie. Wówczas Szwajcar wypuścił swoje pierwsze perfumy, dezodorant, balsam po goleniu oraz żel pod prysznic. Na wszystkich butelkach tych perfum były skrzyżowane litery R i F (skrót od Roger Federer). Pod nimi można było dostrzec autograf szwajcarskiego mistrza. Był to pomysł przyszłej żony Federera - Mirki - i jej ojca.

Perfumy Federera nie odniosły jednak sukcesu. Niewiele o nich nawet teraz informacji. Wiadomo tylko, że były przeznaczone dla mężczyzn i miały łączyć akordy kwiatowe z cytrusami i z ambrą. W 2006 roku kosmetyki Federera przestały istnieć. Pomysł na własne logo bardzo jednak Szwajcarowi przypadł do gustu. Zaproponował firmie Nike, w której grał od 1994 roku, by opracowała pełną strategię marketingową. Dopiero wtedy zaczął tak naprawdę rozwijać swoją osobistą markę poza kortami.

Federer poszedł w ślady Woodsa. Miał jednak problem z "15"

Już podczas Wimbledonu 2006, po raz pierwszy spersonalizowane logo pojawiło się na ubraniu Rogera Federera. Wcześniej jedyną gwiazdą, która miała ten zaszczyt, był świetny golfista - Tiger Woods. Szwajcar po zakończeniu turnieju na dwór królewski przyszedł w marynarce z herbem Nike na piersi.

Trzy lata później Federer znów okazał się najlepszy na Wimbledonie. Był to jego 15. triumf. Tym samym pobił rekord słynnego amerykańskiego tenisisty, Pete'a Samprasa pod względem wygranych turniejów wielkoszlemowych. Na ceremonii wręczania nagród założył kurtkę z wyhaftowanym numerem "15". Takie zachowanie odebrano jako zbyt dużą pewność siebie, a nawet brak szacunku dla Amerykanina Andy'ego Roddicka, z którym Szwajcar wygrał finał.

Federer tłumaczył się wtedy, że na konferencję prasową po wygraniu Roland Garrosa przyszedł w marynarce z liczbą "14" i wtedy nikomu to nie przeszkadzało. Dodał również, że na Wimbledonie ktoś podał mu kurtkę, a on spontanicznie ją założył. Kibice i dziennikarze podejrzewali, że Nike zmusza Federera do noszenia monogramu. Szwajcar zdecydowanie zaprzeczył takiej teorii.

- Jestem zaskoczony, gdy to słyszę, bo nie muszę niczego nosić ani robić czegoś, co ktoś mi każe. Wszystko robię sam i wszystko zależy ode mnie. Zależy mi na tym, by kibic mógł kupić coś związanego ze mną. To jest tak jak w piłce nożnej - kupujesz koszulkę, a na plecach jest wypisane czyjeś imię lub nazwisko. To jest bardzo fajne - mówił wtedy Federer.

W międzyczasie podpisał największy kontrakt w historii tenisa. Na jego mocy przez dziesięć lat współpracy zarobił łącznie 100 milionów dolarów.

Wielka era Uniqlo

W 2016 roku London School of Marketing uznała Rogera Federera za najbardziej atrakcyjnego sportowca pod względem komercyjnym i oszacowała jego zarobki ze sponsoringu na 60 milionów dolarów.

Dwa lata później Szwajcar nie wystąpił w Roland Garros. I tak jednak było o nim bardzo głośno. W ostatnim dniu turnieju okazało się bowiem, że zakończył trwającą blisko dwadzieścia lat umowę z Nike. Związał się umową z japońską firmą Uniqlo. Federer nie był pierwszym "nabytkiem" japońskiej firmy. Odzież Uniqlo nosili również inni świetni tenisiści: Novak Djoković (w 2017 roku zamienił ją na Lacoste) oraz Japończyk Kei Nishikori.

- Wspólnym celem jest spowodowanie pozytywnych zmian na świecie - powiedział wtedy Tadashi Yanai, prezes firmy.

Już wtedy mówiło się, że Federer zarobi prawdziwą fortunę. Nike płaciło mu rocznie 10 milionów dolarów, Uniqlo – 30. W ciągu kontraktu, który będzie obowiązywał do 2028 roku, Szwajcar miał więc łącznie 300 mln. Co ciekawe, na wypłatę nie miała mieć wpływu jego decyzja o zakończeniu kariery. Nike oferował mu wtedy 5 milionów rocznie, ale tylko do końca kariery.

W 2018 roku według "Forbesa" roczne zarobki Federera były równe 77,2 mln dolarów. Składały się na to lukratywne umowy z firmami takimi jak Rolex (zegarki), Lindt (wyroby cukiernicze), Moët & Chandon (alkohole) czy Wilsonem, czyli znanym producentem rakiet. Z Uniqlo jego pensja miała wzrosnąć o dodatkowe 30 procent.

Federer zarobił trzy razy więcej niż Djoković i Nadal

Federer po raz pierwszy w firmie Uniqlo zagrał w 2018 roku. Nie miał jednak na koszulce loga firmy, bo prawa pozostały przy dawnym stroju. Cały tenisowy ubiór noszony przez Federera w trakcie meczów zawierał charakterystyczną sygnaturę "RF". Była ona jednak własnością Nike, a amerykańska firma nie zamierzała go odsprzedawać. 

- Logo Rogera Federera jest teraz własnością Nike, ale pewnego dnia będzie moje. Mam nadzieję, że Nike będzie życzliwe i pomoże w tej sprawie. To logo było bardzo ważne dla mnie i kibiców. To jest jednak długi proces. Ale dobrą wiadomością jest to, że pewnego dnia wróci - mówił wtedy Federer.

Innym minusem współpracy z Uniqlo był fakt, że w przeciwieństwie do Nike, nie produkowała butów do tenisa. Federer grał zatem w butach Nike za darmo. W 2019 roku postanowił jednak zainwestować w szwajcarską markę obuwniczą On Running, która rok później opracowała dla niego spersonalizowane trampki. Pojawiło się kolejne logo - lakoniczne R z kropką.

Federer wbił również szpilę firmie Nike. - Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że czasami w tenisie są okropne ubrania. Są całkowicie źle robione. Chcą stworzyć za nowoczesną koszulkę tenisową, ale im się nie udaje  - mówił Szwajcar.

Logo udało mu się przywrócić w marcu 2020 roku. Nike przeniosło prawa do firmy Tenro AG, którą Federer założył trzynaście lat wcześniej. - Jestem bardzo szczęśliwy i czekałem na to od dawna. Zawsze wiedziałem, że Nike to zrobi - mówił wtedy Federer.

W 2020 roku Federer zarobił aż 106,3 mln dol. i zajął tym samym trzecie miejsce w rankingu 100 najlepiej zarabiających celebrytów w amerykańskim Forbesie. Łącznie miał już wtedy ponad 1 mld dolarów.

Obecnie najważniejsze umowy Rogera Federera to oprócz Uniqlo: Rolex (inkasuje od niego 8 milionów dolarów rocznie), Barilla (8 milionów), Moët & Chandon (8 milionów), Mercedes (5 milionów) i Lindt (4 miliony).

Co to oznacza? Federer nie grał w tenisa od lipca ubiegłego roku, czyli czternastu miesięcy (ostatni raz wystąpił na Wimbledonie i przegrał z Hubertem Hurkaczem). Mimo tego Szwajcar jest najlepiej zarabiającym tenisistą w ostatnich dwunastu miesiącach. Mało tego, zarabia trzy razy więcej od kolejnych tenisistów. Hiszpan Rafael Nadal zarobił 31,4 mln dolarów, a Novak Djokovic, 27,1.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.