Iga Świątek wygrała w morderczych warunkach. Kibice gwizdali na jej rywalkę

Iga Świątek bez większych problemów pokonała Sloane Stephens 6:3, 6:2 w drugiej rundzie US Open. Polka poradziła sobie w morderczych warunkach, jakie panują w Nowym Jorku. Rozczarowani amerykańscy kibice gwizdali na Stephens.

„Come on, Sloane, come on" - krzyczał trener Sloane Stephens do amerykańskiej tenisistki na początku drugiego seta. Chciał w ten sposób pobudzić swoją zawodniczkę, która w czwartek na korcie głównym US Open zaprezentowała się bardzo słabo.

Zobacz wideo Skoczkowie narciarscy "w tenisowej piaskownicy". Kamil Stoch uspokaja Igę Świątek

Cień dawnej mistrzyni

Stephens to była mistrzyni z Nowego Jorku, której jednak daleko do formy sprzed lat. Podczas meczu z Igą Świątek musiała radzić sobie nie tylko z Polką, ale i z własnymi słabościami. Wiele błędów, chimeryczna gra, niepewny serwis, z rzadka znakomite zagrania pokazujące skalę talentu Amerykanki. Z minuty na minutę rosła frustracja Stephens. Machała rękoma ze zdenerwowania, kręciła głowa z niedowierzania.

Amerykańscy kibice starają się ze wszystkich sił pomóc swoim zawodnikom na US Open. Buczą, hałasują podczas serwisów rywali, biją brawa po ich błędach. Tego na szczęście nie doświadczyła Iga Świątek w meczu ze Sloane Stephens. A nawet więcej - jedyne gwizdy, jakie pojawiły się ze strony publiczności, dotyczyły gry ich reprezentantki. Jej język ciała wyraźnie pokazywał, że nie jest to najlepszy dzień w karierze mistrzyni US Open 2017.

Iga Świątek dość pewnie awansowała do trzeciej rundy w Nowym Jorku. Nie był to może jakiś porywający występ z jej strony, ale na pewno solidny. Z meczu na mecz rośnie jej forma za Oceanem. Tym razem lepiej radziła sobie z serwisem, pokazała kilka ciekawych zagrań, którymi kończyła akcje. Trudno jednak wyciągać więcej wniosków, bo po drugiej strony siatki stała zawodniczka, która bardzo rozczarowała widzów.

Czeka na przywilej

Nie jest łatwo grać w takim spotkaniu, gdy jest sporo błędów, momentami brakuje rytmu w wymianach. Tym większe brawa dla Igi Świątek, że odnalazła się tej sytuacji. Zwłaszcza, że organizatorzy tegorocznego US Open na razie nie zamierzają jej oszczędzać. Drugi mecz Polki i drugi raz wyszła na kort w samo południe, w największe słońce. Dziś w Nowym Jorku o 12:00 było 30 stopni Celsjusza, do tego wysoka wilgotność.

Odnaleźć się w takim upale nie jest łatwo. Przykładowo podobne temperatury notowane są w styczniu podczas rozgrywania wielkoszlemowego Australian Open, jednak w Melbourne jest zwykle sucho. Tak morderczych warunków jak w Nowym Jorku w Wielkim Szlemie nie ma nigdzie indziej.

Miejmy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach nasza tenisistka doczeka się możliwości rywalizowania w sesji nocnej. Ta zwykle zarezerwowana jest dla największych gwiazd i reprezentantów gospodarzy. W czwartek o tej porze wystąpią w deblu siostry Williams, po nich Rafael Nadal. Aktualna liderka kobiecego rankingu również zasługuje na taki przywilej - może już w trzeciej rundzie? 

Tym bardziej, że rywalką naszej zawodniczki będzie kolejna amerykańska tenisistka - tym razem Lauren Davis, która niespodziewanie wyeliminowała w drugiej rundzie Jekaterinę Aleksandrową z Rosji. To spotkanie odbędzie się w sobotę. Transmisja w Eurosporcie. Relacja w Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Agora SA