„Come on, Sloane, come on" - krzyczał trener Sloane Stephens do amerykańskiej tenisistki na początku drugiego seta. Chciał w ten sposób pobudzić swoją zawodniczkę, która w czwartek na korcie głównym US Open zaprezentowała się bardzo słabo.
Stephens to była mistrzyni z Nowego Jorku, której jednak daleko do formy sprzed lat. Podczas meczu z Igą Świątek musiała radzić sobie nie tylko z Polką, ale i z własnymi słabościami. Wiele błędów, chimeryczna gra, niepewny serwis, z rzadka znakomite zagrania pokazujące skalę talentu Amerykanki. Z minuty na minutę rosła frustracja Stephens. Machała rękoma ze zdenerwowania, kręciła głowa z niedowierzania.
Amerykańscy kibice starają się ze wszystkich sił pomóc swoim zawodnikom na US Open. Buczą, hałasują podczas serwisów rywali, biją brawa po ich błędach. Tego na szczęście nie doświadczyła Iga Świątek w meczu ze Sloane Stephens. A nawet więcej - jedyne gwizdy, jakie pojawiły się ze strony publiczności, dotyczyły gry ich reprezentantki. Jej język ciała wyraźnie pokazywał, że nie jest to najlepszy dzień w karierze mistrzyni US Open 2017.
Iga Świątek dość pewnie awansowała do trzeciej rundy w Nowym Jorku. Nie był to może jakiś porywający występ z jej strony, ale na pewno solidny. Z meczu na mecz rośnie jej forma za Oceanem. Tym razem lepiej radziła sobie z serwisem, pokazała kilka ciekawych zagrań, którymi kończyła akcje. Trudno jednak wyciągać więcej wniosków, bo po drugiej strony siatki stała zawodniczka, która bardzo rozczarowała widzów.
Nie jest łatwo grać w takim spotkaniu, gdy jest sporo błędów, momentami brakuje rytmu w wymianach. Tym większe brawa dla Igi Świątek, że odnalazła się tej sytuacji. Zwłaszcza, że organizatorzy tegorocznego US Open na razie nie zamierzają jej oszczędzać. Drugi mecz Polki i drugi raz wyszła na kort w samo południe, w największe słońce. Dziś w Nowym Jorku o 12:00 było 30 stopni Celsjusza, do tego wysoka wilgotność.
Odnaleźć się w takim upale nie jest łatwo. Przykładowo podobne temperatury notowane są w styczniu podczas rozgrywania wielkoszlemowego Australian Open, jednak w Melbourne jest zwykle sucho. Tak morderczych warunków jak w Nowym Jorku w Wielkim Szlemie nie ma nigdzie indziej.
Miejmy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach nasza tenisistka doczeka się możliwości rywalizowania w sesji nocnej. Ta zwykle zarezerwowana jest dla największych gwiazd i reprezentantów gospodarzy. W czwartek o tej porze wystąpią w deblu siostry Williams, po nich Rafael Nadal. Aktualna liderka kobiecego rankingu również zasługuje na taki przywilej - może już w trzeciej rundzie?
Tym bardziej, że rywalką naszej zawodniczki będzie kolejna amerykańska tenisistka - tym razem Lauren Davis, która niespodziewanie wyeliminowała w drugiej rundzie Jekaterinę Aleksandrową z Rosji. To spotkanie odbędzie się w sobotę. Transmisja w Eurosporcie. Relacja w Sport.pl.