Przed startem wielkoszlemowego US Open odbędzie się charytatywny turniej "Tennis Plays for Peace". Zebrane podczas tego wydarzenia środki mają zostać przekazane na wsparcie walczącej z rosyjską agresją Ukrainy. Data turnieju jest szczególna, bowiem 24 sierpnia przypada Dzień Niepodległości Ukrainy.
W pokazowym turnieju udział wezmą między innymi Iga Świątek, Rafael Nadal, Coco Gauff, Carlos Alcaraz czy Felix Auger-Aliassime. Zaproszenie uzyskały również dwie tenisistki z Ukrainy: Łesia Curenko i Marta Kostiuk. Druga z wymienionych kategorycznie odmówiła udziału. - Kiedy ja i Łesia Curenko zobaczyłyśmy, że na liście uczestników są reprezentanci Rosji i Białorusi natychmiast powiedziałam, że nie wezmę w tym udziału - powiedziała tenisistka.
Ukrainka w mocnych słowach uzasadniła swoją decyzję. - Przede wszystkim - nikt nie spytał sportowców z Ukrainy czy życzą sobie, by tamci brali w tym udział - stwierdziła. Kostiuk odniosła się również do zaproszenia dla Wiktorii Azarenki. - Zastanawiam się, dlaczego ją wybrano. Nie było z jej strony żadnej pomocy w naszym kierunku. Nie rozmawiałyśmy. Nie jestem niewidzialna. Może nie jestem specjalnie widoczna, bo nie plasuję się w rankingu wystarczająco wysoko, by ze mną rozmawiać - mówiła wprost tenisistka.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Zajmująca 72. miejsce w rankingu WTA Ukrainka otwarcie zarzucała reprezentantce Białorusi, że nie podjęła żadnej próby kontaktu i nie wyraziła chęci pomocy. Azarenka jest bowiem członkinią Rady Zawodniczek WTA, czyli organu mającego reprezentować interesy tenisistek w rozmowach ze światowymi władzami.
Słowa Kostiuk wywołały spore poruszenie w tenisowym świecie. Przygotowująca zawody organizacja United States Tennis Association (USTA) ostatecznie zdecydowała o wykluczeniu Azarenki z rywalizacji.