Wielka przemiana zaszła w Idze Świątek. Widać to gołym okiem

Dominik Senkowski
Prawdopodobnie nie był to najlepszy mecz w karierze Igi Świątek, ale to właśnie zwycięstwa w takich spotkaniach cieszą szczególnie. Forma liderki rankingu falowała i spadała w drugiej rundzie w Cincinnati ze Sloane Stephens. A po meczu sprzeczne emocje: jest czym się niepokoić, ale także z czego cieszyć.

Najlepiej było to widać na tablicy wyników. Polka zaczęła od 4:1 w pierwszym secie, by następnie stracić przewagę. 4:4 i znów lepsza gra Świątek zakończona zwycięstwem 6:4 w pierwszej partii. Drugi set z kolei zaczął się gorzej dla naszej tenisistki - strata serwisu i 1:2. Amerykanka nie utrzymała jednak przewagi, potem raz jeszcze straciła podanie i zrobiło się 5:3 dla mistrzyni Roland Garros 2022. 

Koniec emocji? Niekoniecznie. Świątek serwowała by zamknąć spotkanie a niespodziewanie została przełamana. Zamiast 6:4 - 5:5 i nerwy. Polce udało się przerwać niekorzystną serię i zamknąć mecz wynikiem 6:4, 7:5. Falowanie i spadanie zakończyło się jej sukcesem. 

Zobacz wideo Skoczkowie narciarscy "w tenisowej piaskownicy". Kamil Stoch uspokaja Igę Świątek

Świątek szuka rytmu

Czym można się trochę niepokoić? Widać, że Świątek nie jest w drugiej części sezonu jeszcze w takiej formie, jak wiosną. Szuka rytmu, nowych rozwiązań, prawdopodobnie wciąż ogrywa się na nawierzchni twardej. Czasem widać, że brakuje jej czucia kortu, stąd liczne błędy. W spotkaniu ze Stephens zawodził ją ulubiony forhend, dużo lepiej radziła sobie z bekhendu. 

Brak rytmu powoduje, że Polka traci niekiedy inicjatywę w wymianach. Tak było także w nocy ze środy na czwartek. A Amerykanka korzystała z każdej okazji, by zagrozić liderce rankingu. Wyszła na kort czując, że nie ma nic do stracenia. W takiej sytuacji oczywiste jest, że gra się łatwiej. Stephens to była mistrzyni wielkoszlemowa, ale dziś 57. na świecie. Aczkolwiek w kilku momentach posłała tak płaskie i efektowne zagrania, po których nasza tenisistka nie miała nic do powiedzenia. 

Serwis nadal do poprawy

Iga Świątek miała w starciu ze Sloane Stephens także problemy z serwisem. Polka nadal pracuje nad tym elementem, który zadecydował ostatnio o porażkach z Caroline Garcią w Warszawie czy Beatrice Hadad Maią w Toronto. Z Amerykanką w Cincinnati Polka zaliczyła trzy podwójne błędy, miała 67 procent skuteczności pierwszego serwisu (Stephens 74 procent).

Nadal trzeba też pracować nad drugim serwisem. Świątek wygrała po nim raptem siedem z 22 piłek (32 procent). Stephens miała jeszcze gorszy wynik - 4/17 (23 procent). Polka straciła dwa razy podanie w każdej z partii. To może niepokoić, biorąc pod uwagę, że w kolejnych meczach w Cincinnati czekają ją tylko bardziej wymagające rywalki. Jednocześnie nie należy jednak dramatyzować, bo nasza tenisistka zapewniła w Toronto, że wie co ma szlifować.

Trzeba także docenić, że mimo wahań formy nasza tenisistka zachowywała spokój. Tylko raz uniosła do góry, ręce sygnalizując bezradność i patrząc w kierunku swojego teamu. W innych sytuacjach starała się skupić na rozwiązaniu, nie okazywać negatywnych emocji. To wielka przemiana, jaka zaszła u niej w stosunku do poprzedniego sezonu. 

Gdy Iga Świątek wrzucała wyższy bieg, Sloane Stephens nie miała czego zbierać. Wyższy bieg wrzucany był przez Polkę jednak nieregularnie i stąd bardzo wyrównane dwa sety. Raz jeszcze nasza zawodniczka udowodniła, że dysponuje świetną orientacją na korcie, nie raz potrafiła odczytać kierunki zagrań Amerykanki, ustawiając się do ich idealnie.

Trudne warunki

Początki turniejów nie należą do najłatwiejszych, gdy trzeba poznać specyfikę obiektu czy warunki atmosferyczne. W Cincinnati jest równie gorąco jak np. w styczniu w Melbourne podczas Australian Open, ale zdecydowanie bardziej wilgotno, co utrudnia zawodniczkom rywalizację. O tym często się zapomina, a wilgoć to jeden z największych przeciwników tenisistów na korcie. 

W meczu trzeciej rundy Western & Southern Open Iga Świątek zmierzy się z Madison Keys. Amerykańscy kibice liczyli przed laty - podobnie jak w przypadku Sloane Stephens - że Keys pójdzie drogą sióstr Williams i na stałe zagości w ścisłej czołówce WTA. Tak się jednak nie stało. Keys doszła co prawda m.in. do finału US Open czy półfinałów Australian Open i Roland Garros, ale też w ostatnich sezonach nie należy do faworytek turniejów wielkoszlemowych. Dziś jest 24. na świecie, a Iga Świątek, nawet z wahającą formą, będzie typowana przez ekspertów do zwycięstwa. 

Więcej o: