Hurkacz kończy turniej w Cincinnati. Mordercze dwa sety Polaka. 32 asy

Hubert Hurkacz przegrał 6:7(5:7), 7:6(7:5), 2:6 z Amerykaninem Johnem Isnerem (50. ATP) w meczu II rundy turnieju ATP w Cincinnati.

Poprzedni tydzień był bardzo pomyślny dla Huberta Hurkacza (10. WTA). Polak dotarł do finału turnieju w Montrealu, pokonując po drodze między innymi finalistę tegorocznego Wimbledonu, Nicka Kyrgiosa (28. ATP). W decydującym meczu najlepszy tenisista w kraju musiał jednak uznać wyższość Hiszpana Pablo Carreno-Busty (14. ATP), przegrywając 6:3, 3:6, 3:6.

Zobacz wideo Iga Świątek ciężko trenuje. Oto dowód

Mecz potwierdzał to wszystko, czego można było spodziewać się przed jego rozpoczęciem. Zarówno Hurkacz, jak i Isner znakomicie serwują. Jeśli są w dobrej dyspozycji serwisowej, niewiele jest gry. I tak było właściwie od samego początku meczu. I Polak, i Amerykanin, czuli się bardzo pewnie przy własnym serwisie. Tylko w dwóch gemach pierwszego seta konieczna była gra na przewagi, jednak obaj z łatwością rozwiązali swoje kłopoty dobrym serwisem. Dlatego o losach całego seta decydować musiał tie-break.

Niespodziewana przerwa w meczu Hurkacza. Potrzebna była pomoc medyczna

W nim znakomicie serwował Isner, który dodatkowo dwukrotnie przełamał Hurkacza. I gdy Amerykanin miał piłki setowe, mecz musiał zostać przerwany - zasłabł jeden z chłopców do podawania piłek i potrzebował pomocy medycznej. Po przerwie Hurkacz zdołał zbliżyć się na 5:6, ale Isner pewnie zakończył seta przy własnym serwisie, wygrywając tym samym 7:6 (7:5).

Drugi set łudząco przypominał pierwszego seta. Obydwaj kapitalnie spisywali się przy własnym serwisie, nie dając rywalom szans na przełamanie. Isner wręcz skupił się tylko na obronie własnego podania, co znakomicie mu wychodziło. Niebezpiecznie zrobiło się w 9. gemie, gdy Hurkacz dał swojemu rywalowi okazję do przełamania. Polak dwukrotnie się obronił, po czym udało mu się skutecznym serwisem utrzymać podanie, prowadząc 5:4. Obraz meczu się jednak nie zmienił - obaj utrzymali swoje podania do końca seta, o losach którego znów decydować musiał tie-break.

Doskonale zaczął go Hurkacz, dwukrotnie przełamując serwis Isnera. Polak miał trzy piłki setowe, Isner zdołał obronić dwie z nich. To jednak nie przeszkodziło Hurkaczowi wygrać tie-breaka 7:5, cały set 7:6 i doprowadzić w całym meczu do remisu.

Kłopoty Hurkacza w III secie. Polak bez odpowiedzi na ataki Isnera

Trzeci set zaczął się w najgorszy możliwy sposób dla Hurkacza. Polak przy pierwszym gemie serwisowym został przełamany, a Isner, pomimo trudności, dwukrotnie utrzymał podanie i prowadził już 3:0. Hurkacz próbował odrabiać straty, ale serwis Isnera był w środę wręcz doskonały. Amerykanin znalazł także sposób na Polaka - agresywne ataki Isnera na drugi serwis Hurkacza były doskonałe, Polak nie był w stanie znaleźć na nie odpowiedzi. Amerykanin utrzymał własne podanie, by po chwili po raz drugi przełamać Polaka, wygrywając trzeciego seta 6:2 i całe spotkanie 7:6, 6:7, 6:2.

Wielka bitwa serwisowa. 32 asy serwisowe w jednym meczu

W całym meczu obaj grali spektakularnie serwisem. Ale i w pojedynku na asy serwisowe skuteczniejszy był Isner, który zaserwował 18 asów, przy 14 asach Hurkacza. Amerykanin był także skuteczniejszy pod kątem serwisów, których Polak nie był w stanie odegrać na drugą stronę siatki. Dlatego w pełni zasłużenie zwyciężył w całym spotkaniu.

John Isner tym samym zmierzy się w walce o ćwierćfinał z wygranym meczu między Francesem Tiafoe a Sebastianem Kordą. Ich mecz zaplanowano na noc ze środy na czwartek czasu polskiego - powinien rozpocząć się ok. 2:30.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.