Szczere wyznanie Zvereva. "Choruję na to od 4. roku życia"

Alexander Zverev, wicelider światowego rankingu, oświadczył, że choruje na cukrzycę. I dodał, że zamierza pomagać innym chorującym.

Na początku czerwca Alexander Zverev znajdował się w kapitalnej formie, o czym świadczy fakt, że awansował do półfinału Rolanda Garrosa. Niestety, w trakcie drugiego seta meczu z Rafaelem Nadalem niefortunnie postawił stopę i natychmiast zaczął zwijać się z bólu. Kort opuścił na wózku inwalidzkim. Potem okazało się, że musi przejść operację stawu skokowego. 

Zobacz wideo Camp Nou - Lewandowski prezentacja

- Po badaniach w Niemczech otrzymaliśmy potwierdzenie, że wszystkie trzy boczne więzadła w moim prawym stawie skokowym zostały zerwane. Operacja była najlepszym rozwiązaniem, aby jak najszybciej wrócić do gry, aby więzadła właściwie się zagoiły i żeby moja kostka była w pełni stabilna. Rozpoczynam rehabilitację i zrobię wszystko, żeby wrócić silniejszym niż kiedykolwiek - oznajmił Zverev, który wróci do gry najwcześniej za kilka tygodni. Celuje we wrześniowe US Open. Przechodząc rehabilitację znalazł czas, aby porozmawiać z dziennikarzami. I opowiedział o swoich problemach zdrowotnych. Ale nie związanych z kostką.

- Do tej pory niewiele osób o tym wiedziało, ale mam cukrzycę, na którą choruję od 4. roku życia. Zawsze bałem się, że wiedza o mojej chorobie sprawi, że moi przeciwnicy poczują się silniejsi. Ale zmieniłem zdanie. Już się tym nie martwie - cytuje go "NDR Sport".

- Nie interesowałem się problemami zdrowotnymi ludzkości, ale teraz się to zmieniło. Im byłem starszy, tym bardziej widziałem, że problem jest ogromny. Doszedłem do wniosku, że kto może, powinien pomagać. Teraz uważam, że nadszedł na to właściwy czas - powiedział mistrz olimpijski i oświadczył, że założył fundację, która będzie pomagać ludziom dotkniętym cukrzycą.

Zverev to wicelider światowego rankingu, w którym przewodzi Rosjanin Daniił Miedwiediew. Na podium jest także Rafael Nadal. Najlepszy z Polaków - Hubert Hurkacz zajmuje jedenastą pozycję.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.