Pogromczyni Igi Świątek wygrała jej turniej. "Nie wiem, czy lubi wciąż Francuzki"

Caroline Garcia nie tylko zamknęła Idze Świątek w ćwierćfinale drogę do zwycięstwa w turnieju WTA w Warszawie, ale i ostatecznie sama wygrała tę imprezę. Francuzka jako jedyna pokonała liderkę światowego rankingu w tym roku na kortach ziemnych. Jej rodaczka Alize Cornet zaś przerwała wcześniej po 37 meczach serię zwycięstw Polki. - Nie wiem, czy Iga wciąż lubi francuskie tenisistki - zaznacza ze śmiechem Garcia.

Turniej WTA w Warszawie postrzegano jako imprezę Igi Świątek. Pierwsza rakieta świata mieszka na co dzień w pobliskim Raszynie, a trenuje właśnie w stolicy. Organizatorem zaś jest firma Tennis Consulting, w której zarządzie jest jej ojciec Tomasz. Fakt, że rywalizacja toczyła się na kortach ziemnych też nie był bez znaczenia - to ulubiona nawierzchnia 21-latki. Istotne było jednak to, że występ ten stanowił w jej przypadku jedynie przerywnik w przygotowaniach do gry na kortach twardych. Sposób na Polkę znalazła w ćwierćfinale Caroline Garcia, która dwa dni później sięgnęła na kortach Legii po tytuł. Rozstawiona z numerem piątym Francuzka pokonała Rumunkę Anę Bogdan 6:4, 6:1.

Zobacz wideo Iga Świątek oceniła swoją najmocniejszą stronę [Wypowiedź z 2018 roku]

- Jestem bardzo dumna ze swojego występu w dzisiejszym meczu i przez cały ten tydzień. Poszczególne spotkania bardzo różniły się od siebie. Miałam lepsze i gorsze chwile. Pierwsza runda była skomplikowana, pokazałam kiepski tenis. Ale potem systematycznie się poprawiałam. Występowi w finale towarzyszy duże napięcie. Czujesz, że tytuł jest już blisko. Byłam już wcześniej w tej sytuacji, a moja dzisiejsza rywalka jeszcze nie - podsumowuje szczęśliwa triumfatorka.

Pewność siebie i presja po zwycięstwie nad Świątek

Garcia wygrała turniej WTA w singlu po raz dziewiąty w karierze. Po ostatniej piłce finału nie kryła radości. Skakała z radości na korcie i wręcz latała.

Polskim kibicom "naraziła" się, pokonując w piątek po trzysetowym pojedynku Świątek. Pojedynek ten jeszcze przed jego rozpoczęciem określono mianem przedwczesnego finału. Górą była Francuzka, która wygrała 6:1, 1:6, 6:4.

- Ćwierćfinał z Igą - nie da się ukryć, że to nie był zbyt szczęśliwy układ drabinki dla mnie. Ale tak już się złożyło. To było duże wyzwanie. Panowała świetna atmosfera. Podczas samego meczu cieszyłam się, że mam szansę zmierzyć się z nią, bo ten rok jest niesamowity w jej wykonaniu niej, póki co. Starałam się pokazać w pojedynku z nią swój styl i grać agresywnie, nie myśląc przy tym o końcowym wyniku. Tak do tego podeszłam. To był bardzo dobry występ z mojej strony - wspomina.

28-latka przyznaje, że wygrana z Polką to kluczowy moment w jej drodze po tytuł w Warszawie.

- Gdyby nie to zwycięstwo, to by mnie tu dziś nie było. To duże wyzwanie grać z numerem jeden w "250", bo takie zawodniczki bardzo rzadko biorą udział w imprezach tej rangi. Myślę, że to świetnie dla WTA i Polski, że zagrała tu, w ojczyźnie. Nie miałam nic do stracenia. Skupiłam się na tym, by pokazać swoją agresywna grę. Pokonanie jej wiele dla mnie znaczyło. Dodało mi pewności siebie, ale i nałożyło na mnie presję. Wygrałam z numerem jeden na świecie, ale to oznaczało dopiero awans do półfinału. Trzeba było iść dalej, robota jeszcze nie była zakończona. Musiałam więc szybko znów się skoncentrować - podkreśla.

Garcia "zepsuła" szaloną statystykę Świątek. Wzorcowa uniwersalność Francuzki

Garcia dzięki temu zwycięstwu nad Świątek została jedyną w tym sezonie zawodniczką, która wygrała z pierwszą rakietą globu na kortach ziemnych. Ta ostatnia rozstrzygnęła na swoją korzyść wszystkie 18 pozostałych tegorocznych spotkań na tej nawierzchni. Kilka tygodni wcześniej jej plany pokrzyżowała zaś jej rodaczka. Alize Cornet wyeliminowała zawodniczkę Tomasza Wiktorowskiego w trzeciej rundzie Wimbledonu, kończąc jej imponującą serię zwycięstw. 

-  To szalona statystyka. Nie wiem, czy Iga wciąż lubi francuskie tenisistki. A tak na poważnie, to jestem dumna, że jestem w wąskim gronie zawodniczek, które zdołały znaleźć na nią sposób (w tym roku - przyp. red.). Dzięki takim meczom jestem coraz lepsza - zaznacza Garcia.

Jednocześnie zapewnia, że dominująca w ostatnich miesiącach w kobiecym tenisie Świątek ma duże szanse na poprawę.

- Jest bardzo młoda, wciąż może się rozwijać. Nie mogę powiedzieć dużo więcej, bo nie trenowałam z nią zbyt wiele. A w turniejach, które wygrywała, albo nie startowałam z powodu kontuzji, albo szybko z nich odpadałam, więc oglądanie ich później byłoby zbyt bolesne. Niewątpliwie jednak w tak młodym wieku świetnie radzi sobie z tymi wszystkimi oczekiwaniami i jestem pewna, że będzie się nadal poprawiać - zapewnia 45. wśród tenisistek Francuzka.

Ostatnie miesiące były u niej okresem wzlotów i upadków. Była czwarta rakieta świata w maju spadła na 79. miejsce w światowym rankingu - najniższe od ośmiu lat. Od pewnego czasu jednak notuje świetną passę - wygrała 18 z 21 meczów, a w ciągu ostatnich pięciu tygodni zaś zwyciężyła w dwóch imprezach WTA. W czerwcu triumfowała na trawie w Bad Homburg i tym samym zakończyła trzyletnią posuchę w wygrywaniu zawodów tej rangi. Garcia może pochwalić się wzorcową uniwersalnością - z dziewięciu tytułów singlowych na każdym z trzech rodzajów nawierzchni wywalczyła po trzy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.