Iga Świątek napisała wiadomość. Tak, to naprawdę do Radwańskiej

W sobotę 23 lipca w Tauron Arenie Kraków odbyło się wydarzenie "Iga Świątek i Przyjaciele dla Ukrainy". Choć w najważniejszym meczu Iga Świątek przegrała z Agnieszką Radwańską, namawiała doświadczoną koleżankę do powrotu na światowe korty.

Iga Świątek (1. WTA) od początku wojny w Ukrainie okazuje swoje wsparcie pogrążonym w walce wschodnim sąsiadom. Jednym z przejawów jedności z Ukraińcami było zorganizowane przez liderkę rankingu WTA wydarzenie "Iga Świątek i Przyjaciele dla Ukrainy". Jak poinformowała zawodniczka w jego trakcie udało się zebrać 2 miliony złotych, a całkowity dochód zostanie przeznaczony na pomoc Ukrainie.

Zobacz wideo Wiele firm podejmowało próbę stworzenia symulatora tenisa na miarę piłkarskiej FIFY. Jak poradził sobie Matchpoint?

Iga Świątek namawia Agnieszkę Radwańską do powrotu do touru

Najciekawiej zapowiadającym się akcentem tego wydarzenia był mecz Świątek z Agnieszką Radwańską. W jednosetowym pojedynku lepsza okazała się bardziej doświadczona z zawodniczek, pokonując obecną gwiazdę tenisa 6:4. Po meczu liderka światowego rankingu w swoim stylu napisała kilka słów na obiektywie jednej z kamer. Przez długi czas przekazywała w tej sposób swoje wsparcie Ukrainie. Tym razem wystosowała jednak wiadomość do Radwańskiej. - Aga, wracaj do touru! - napisała Świątek, licząc na powrót gwiazdy polskiego tenisa do rywalizacji na światowych kortach.

Nie tylko Świątek i polscy kibice chętnie zobaczyliby powrót finalistki Wimbledonu z 2012 roku do touru. Wszystko rozpoczęło się od tegorocznego Wimbledonu, w którym Radwańska zagrała debla w pokazowym turnieju legend w parze z Jeleną Janković. Była wiceliderka rankingu zaprezentowała się z bardzo dobrej strony, a do powrotu do rywalizacji namawiały ją nawet doświadczone koleżanki, z którymi rywalizowała. Po turnieju zawodniczka szybko rozwiała jednak nadzieje. - Zdementujmy to od razu. Nie wracam i nie planowałam wracać. Grałam tu sobie debelka legend i przy tym pozostanę, dziękuję - powiedziała Radwańska. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.