W zeszłą niedzielę zakończył się Wimbledon. W tym roku wywołał on mnóstwo kontrowersji, a to ze względu na wojnę na Ukrainie. Organizatorzy londyńskiego turnieju wykluczyli z rywalizacji Rosjan i Białorusinów. Decyzja ta nie spodobała się włodarzom Organizacji Męskiego Tenisa (ATP) oraz Organizacji Kobiecego Tenisa (WTA). Obie poinformowały, że punkty zdobyte podczas turnieju nie będą liczyły się do rankingu.
Dlatego Novak Djoković, który wygrał w rywalizacji mężczyzn, spadł z trzeciego na siódme miejsce. Kontrowersje wzbudziła również zwyciężczyni kobiecego turnieju. Najlepsza okazała się Jelena Rybakina. Oficjalnie reprezentowała Kazachstan. Ale urodziła się w Moskwie. Barwy narodowe zmieniła cztery lata temu. Przekonywała, że federacja z Kazachstanu udzieliła jej większego wsparcia finansowego, co skłoniło ją do decyzji, aby reprezentować właśnie ten kraj. Zwycięstwo Rybakiny świętowały rosyjskie media i prezes tamtejszego związku.
Decyzja Wimbledonu o wykluczeniu Rosjan i Białorusinów dotyczyła tylko tegorocznej edycji, ale serwis republicworld.com donosi, że za rok tenisistów i tenisistki z tego kraju znowu może dotknąć zakaz.
"Chociaż zakaz dotyczący rosyjskich i białoruskich graczy był postrzegany jako jednorazowy, obecnie pojawiają się doniesienia, że ??zakaz pozostanie w mocy, jeśli rząd brytyjski będzie kontynuował swoje stanowisko w sprawie wojny na Ukrainie. Rosyjskie siły zbrojne rozpoczęły inwazję na Ukrainę w lutym 2022 r., która trwa do dziś. Ponieważ wojna prawdopodobnie nie zostanie zakończona w najbliższym czasie, może to wywołać takie samo ostre podejście ze strony brytyjskiego organu zarządzającego tenisem" – czytamy w tekście.
To może oznaczać, że WTA i ATP ponownie nie przydzielą punktów zdobytych podczas Wimbledonu do rankingów. Może, ale nie musi. Serwis informuje bowiem, że Brytyjska Federacja Tenisowa (LTA) szykuje odwołanie od decyzji obu organizacji. Sprawę ma rozpatrzeć Sportowego Sąd Arbitrażowy w Lozannie.