Ashleigh Barty udzieliła pierwszego dużego wywiadu od czasu zakończenia kariery tenisowej. - Była liderka rankingu WTA upiera się, że nie żałuje odejścia z rozgrywek u szczytu swojej kariery - czytamy w "The Guardian". Dziś, kilka miesięcy po szokującej decyzji o rezygnacji, Barty spędza czas podróżując po świecie, uprawiając golfa i stale odhaczając kolejne punkty ze swojej listy życzeń.
- Nie żałuje przejścia na tenisową emeryturę. Wiedziałam, że to dla mnie odpowiedni czas. To było to, co chciałam zrobić. I wiem, że wiele osób może jeszcze tego nie rozumieć. Ale mam nadzieję, że szanują moją decyzję - mówi Barty.
Czy jest coś, czego brakuje jej po zakończeniu kariery? - Zdecydowanie tęsknię za spotykaniem się z moimi znajomymi z kortów. Spędziliśmy razem tyle czasu i nagle mieszkam w innym zakątku globu. Ale przejście na emeryturę było naprawdę płynne. Zamiast spędzać codziennie kilka godzin na korcie treningowym, wchodzę w różne nowe rutyny, przyzwyczajenia. Od dłuższego czasu byłam na to gotowa - przyznała Australijka.
Barty twierdzi, że przyszłość tenisa pozostaje w dobrych rękach. Po Australijce liderką rankingu WTA została Iga Świątek, która prowadzi w zestawieniu tenisistek już od 15 tygodni. - Iga to niesamowity talent, wyjątkowy człowiek i urocza dziewczyna. Kocham ją i jej team i nie mogłam być bardziej dumna z tego, że objęła pozycję numer jeden, ponieważ uprawia ten sport we właściwy sposób i ma tyle energii oraz charyzmy - ocenia Barty.
Australijka wychwalała naszą zawodniczkę w rozmowie z "The Guardian". Chwilę później zaskoczyła jednak przyznając: "Przeszliśmy od dominacji jednej lub dwóch tenisistek do większej nieprzewidywalności. I to nie dlatego, że rozgrywki są słabe. Właściwie to dlatego, że rozgrywki są tak mocne. Wszystkie dziewczyny w przedziale do 50. miejsca są tak dobre, że z tygodnia na tydzień mogą znaleźć się w pierwszej dziesiątce".
Być może Barty miała na myśli sukces Jeleny Rybakiny, która jako 23. tenisistka w rankingu WTA wygrała w niedzielę Wimbledon. Słowa Australijki jednak zaskakują, bo Świątek w ostatnich miesiącach wyraźnie zdominowała rozgrywki kobiecego tenisa. Wygrała sześć turniejów z rzędu, w tym wielkoszlemowy Roland Garros. Jej jeden słabszy występ w Wimbledonie nic nie zmienia. Nadal ma gigantyczną przewagę we wszystkich rankingach WTA i to nawet, gdyby WTA przyznała punkty za turniej w Londynie.
Barty przyznaje, że nie śledziła dokładnie ostatniego Wimbledonu. - Nie oglądałam finałów. Przepraszam za rozczarowanie. Oczywiście byłam zachwycona Ons Jabeur i Jeleną Rybakiną, które są wspaniałymi dziewczynami. Niesamowite było też uczucie widzieć Nicka Kyrgiosa, którego znam od kilkunastu lat, dochodzącego do finału - powiedziała.
Australijka przyznaje, że nie ogląda zbyt regularnie spotkań tenisowych. - Uderzyłam wystarczająco dużo piłek tenisowych w moim życiu. Nie muszę oglądać, jak inni to robią - tłumaczy. W zamian woli poświęcać czas nowym pasjom. Przez ostatnie kilka miesięcy Barty pracowała nad serią ilustrowanych książek dla dzieci "Little Ash" o szkole, sporcie, przyjaźni i rodzinie.
Ashleigh Barty to była lidera rankingu WTA. Prowadziła w zestawieniu tenisistek przez 114 tygodni z rzędu. Zakończyła karierę pod koniec marca w wieku zaledwie 25 lat. W grze pojedynczej zwyciężyła m.in. w Australian Open 2022, Roland Garros 2019 i Wimbledonie 2021. W deblu była najlepsza w US Open 2018. W grzej podwójnej zaszła także do finałów Australian Open 2013, Roland Garros 2017 i Wimbledonu 2013.