Urszula Radwańska wyznaje: Byłam w cieniu Agnieszki

Urszula Radwańska kontynuuje walkę o powrót do jak najlepszej dyspozycji. O swojej karierze tenisistka odpowiedziała w długim wywiadzie dla portatu WP Sportowe Fakty.

Urszula Radwańska (326. WTA) po licznych kontuzjach stara się powrócić do formy sprzed lat. Ostatnio wzięła udział w kwalifikacjach do turniejów WTA w Nottingham i Eastbourne, ale dwukrotnie odpadała w pierwszej rundzie. To jednak nie deprymuje 31-latki, która marzy o powrocie do czołowej "setki" rankingu. O swoich początkach, kontuzjach i planach na przyszłość tenisistka opowiedziała w ostatnim wywiadzie dla WP Sportowe Fakty.

Zobacz wideo Urszula Radwańska wróciła na kort. "Niejedna zawodniczka dałaby sobie już spokój"

"Nie dbałam o regenerację. Myślałam, że jestem ze stali"

Młodsza z sióstr Radwańskich w rozmowie z WP Sportowymi Faktami wróciła do początków swojej kariery. - Dostałam dziką kartę na turniej w Warszawie (w 2005 roku, przyp. red.). W drugiej rundzie trafiam na Venus Williams. Stoimy w korytarzu i nagle czuję, że z nerwów trzęsą mi się ręce. Dla Venus byłam dzieckiem. Chwyciłam rakietę, odbiłyśmy kilka piłek na rozgrzewce i na szczęście wszystko puściło. Zagrałam bardzo dobry mecz - stwierdziła zawodniczka.

Po roku krakowianka osiągnęła wielki sukces, wygrywając juniorski Wimbledon w 2007 roku. - W finale przegrałam pierwszego seta i trzy kolejne gemy, ale miałam w głowie, że mogę to odrobić. Zawsze byłam zadziorą. Potrafiłam rzucić rakietą, krzyknąć, przekląć, ale ta wewnętrzna złość mnie napędzała. Po ostatniej piłce wygranego finału poczułam radość i ulgę. Byłam w cieniu Agnieszki, chciałam jej dorównać - powiedziała. Przypomnijmy, że Agnieszka Radwańska wygrała ten turniej dwa lata wcześniej.

W trakcie kariery młodsza z sióstr często ulegała kontuzjom, jednak na początku nie zwracała zbyt wiele uwagi na sygnały organizmu. - Nie dbałam o regenerację. Jako osiemnastolatka trenowałam codziennie po pięć, sześć godzin. Myślałam, że jestem ze stali. Boli? Trzeba zacisnąć zęby i grać dalej!. Sukces za wszelką cenę - wspomina tenisistka. Czasem budziło to w niej frustrację i przytłoczenie. - Czasem nienawidziłam tenisa. Męczył mnie, potrzebowałam przerwy, ale myślałam, że nie mogę sobie na nią pozwolić - dodaje.

Ćwierćfinalistka French Open z 2009 roku, mimo nieprzychylnych komentarzy kibiców pod swoim adresem, nie zamierza jeszcze kończyć kariery. Wie jednak, że z czasem będzie musiała stanąć przed ciężką decyzją. - Mimo wyzwisk tenis ciągle sprawia mi frajdę. Ta pasja nie wygasa. Ciągle czuję niedosyt. Chciałabym wrócić do pierwszej setki rankingu. Wiem, że koniec nadchodzi. Kariera to życie na walizkach, a chciałabym niedługo osiąść w jednym miejscu - powiedziała Radwańska.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.