Przez blisko dwie godziny wydawało się, że może dojść do sensacji i broniący tytułu Novak Djoković (3. ATP) odpadnie z Wimbledonu. Serb przegrywał 0:2 w setach (5:7, 2:6) z Włochem Jannikiem Sinnerem. Potem Serb całkowicie rozbił rywala i pewnie wygrał trzy kolejne partie (6:3, 6:2 i 6:2).
Jeszcze przed tym starciem fani tenisa zastanawiali się, co było w tajemniczej butelce, którą w poprzednim meczu, z Holendrem Timo Van Rijthovenem (6:2, 4:6, 6:1, 6:2), Serb otrzymał od sztabu. Djoković nie wypił tego, co było w środku, a jej zawartość wdychał. Wywołało to spore poruszenie wśród kibiców tenisa.
"Bardzo chciałbym wiedzieć, co było w tej butelce. Z pewnością nie był to płyn i Novak zanim go zaciągnął, wskazał w kierunku trenera. Bardzo dziwne" - napisał na Twitterze Damian Reilly, dziennikarz brytyjskiego tygodnika "The Spectators".
Teraz sprawa się powoli wyjaśnia. Według "The Telegraph" Djoković jest jednym z wielu profesjonalnych tenisistów, którzy podczas meczów decydują się na przyjmowanie suplementów energetycznych lub proszku izotonicznego. Nie rozcieńczają ich jednak z wodą.
- Tak naprawdę nie odniesiesz żadnych korzyści z robienia tego w połowie meczu, ale jestem pewien, że jest to izotonik. Wielu tenisistów zaczęło jeść proszek izotoniczny - mówi informator "The Telegraph".
Djoković jest już w półfinale Wimbledonu. W półfinale jego rywalem będzie faworyt gospodarzy, Brytyjczyk Cameron Norrie (12. ATP).