Wimbledon ma bohaterkę, jakiej nikt by nie wymyślił. Jej ojciec grał dla Polski

Łukasz Jachimiak
Zmienia pieluchy, serwuje asy i przekonuje świat, że można wyznawać wartości rodzinne i robić wielką karierę w globalnym sporcie. Tatjana Maria ma prawie 35 lat i jest najstarszą ćwierćfinalistką Wimbledonu w erze Open. Jej tata był reprezentantem Polski w piłce ręcznej. Zmarł krótko po tym, jak tenisistka z Niemiec ledwo uniknęła śmierci.

Po porażce z Tatjaną Marią w IV rundzie Wimbledonu Jelena Ostapenko wyładowała swoją złość, przewracając krzesło. "Najpierw pieluchy, potem asy" - to motto Marii. Cóż, 35-letnia mama Charlotte i Cecillii mogłaby zmienić pieluchę również swojej ostatniej rywalce.

Zobacz wideo Będzie ulica imienia Igi Świątek? "Dla nas jest wyjątkową osobą"

Wygrała z Radwańską i przegrywała wszystko przez cztery lata

Ostapenko to 25-letnia mistrzyni jednego turnieju. W 2017 roku sensacyjnie wygrała Roland Garros. O 10 lat starsza Maria w tamtym turnieju dotarła do II rundy. Trwający Wimbledon to już 35. wielkoszlemowy turniej w karierze Niemki polskiego pochodzenia. Ale dopiero pierwszy turniej naprawdę wielki.

Po pokonaniu 136. w rankingu WTA Astry Sharmy (4:6, 6:3, 6:4) i 32. Sorany Cirstei (6:3, 1:6, 7:5) zajmująca 103. miejsce w rankingu Maria już wyrównała swój życiowy wynik. W trzeciej rundzie imprezy wielkoszlemowej znalazła się drugi raz w karierze. Na 34 wcześniejsze starty aż 23 razy odpadała w pierwszych rundach. Na tegoroczny Wimbledon Niemka przyjechała po prawie czterech latach czekania na wygranie wielkoszlemowego meczu - podczas US Open 2018 sensacyjnie pokonała Agnieszkę Radwańską i znalazła się w drugiej rundzie. A później osiem razy z rzędu odpadała już po pierwszych meczach.

I teraz ktoś, na kogo kompletnie nie stawiano, zagra w ćwierćfinale. Po wielkich zwycięstwach nad Marią Sakkari, numerem 5. rankingu WTA, i nad 17. na tej liście Ostapenką.

Mama i tata. Na milion procent

Z Marią Sakkari Tatjana Maria wygrała w III rundzie 6:3, 7:5. Bój o ćwierćfinał z Ostapenką (17 WTA) rozstrzygnęła na swoją korzyść po thrillerze. Wynik 5:7, 7:5, 7:5 nie mówi wszystkiego. Niemka przegrywała 5:7, 1:4 i w drugim secie obroniła dwa meczbole. Wygrała to spotkanie siłą spokoju. Ona popełniła tylko 15 niewymuszonych błędów, a Łotyszka aż 57.

Spokój Tatjana zawdzięcza temu, że po prostu jest szczęśliwa. Na Wimbledonie towarzyszą jej mąż i zarazem trener Charles Edouard Maria oraz ich córki - urodzona w 2013 roku Charlotte i urodzona w 2021 roku Cecillia.

 

- Moja kariera to nasza kariera. Jesteśmy firmą rodzinną. Tenis jest ważny, ale najważniejsza jest rodzina. Jestem przede wszystkim mamą, uwielbiam być mamą. Natomiast mąż wierzy we mnie na milion procent i uwielbia swoje dziewczyny. Trenuje nie tylko mnie, ale już również naszą starszą córkę - mówi Tatjana.

Tata w torbie ze sprzętem. Był reprezentantem Polski

Rodzina jest u niej na pierwszym miejscu od zawsze. W 2008 roku straciła ukochanego ojca - Henryk Malek, były reprezentant Polski w piłce ręcznej, zmarł wtedy na raka dzień po świętach Bożego Narodzenia. To w ogóle był koszmarny rok dla początkującej wówczas tenisistki. Kilka miesięcy wcześniej Tatjana dusiła się z powodu zatoru płucnego. Jak wspomina, lekarze w ostatniej chwili uratowali jej życie.

Ojciec Tatjany cały czas żyje w jej sercu. Jego zdjęcie Maria zawsze nosi przy sobie. Zabiera je na każdy mecz. W torbie ze sprzętem. Bo - jak mówi - tata był na jej każdym meczu, przyjeżdżał na wszystkie turnieje.

"Niektórzy lubią skakać na bungee, a ja lubię wracać do tenisa po urodzeniu dzieci"

Henryk Malek na pewno byłby dumny i z tego, jak jego córka gra w tenisa, i z tego, jaką jest matką. Tatjanę macierzyństwo uskrzydla. Pierwszą córkę urodziła w grudniu 2013 roku, a rok 2015 skończyła na najwyższym miejscu w rankingu WTA w karierze - była 68. Natomiast na Wimbledonie 2015 osiągnęła najlepszy wynik w życiu aż do dziś, czyli była w trzeciej rundzie.

Dziś Tatjana jest na 103. miejscu w rankingu i za chwilę awansowałaby potężnie, gdyby nie decyzja WTA i ATP o nieprzyznawaniu punktów za Wimbledon (w odpowiedzi na decyzję organizatorów turnieju, że Rosjanie i Białorusini nie mogą w nim zagrać ze względu na agresję zbrojną tych państw na Ukrainę). A trwający sezon Tatjana też rozgrywa przecież po urodzeniu córki - Cecilia przyszła na świat w kwietniu ubiegłego roku.

- Niektórzy lubią skakać na bungee, a ja lubię wracać do tenisa po urodzeniu dzieci - śmieje się najstarsza ćwierćfinalistka Wimbledonu w erze Open.

Na drodze młodzież spod znaku BVB. Mats Hummels kontra Serena Williams

Za miesiąc - 8 sierpnia - Maria skończy 35 lat. Najpiękniejszym prezentem byłoby dla niej na pewno wygranie całego Wimbledonu, choć już ćwierćfinał jest wielkim zwycięstwem. W nim, we wtorek, Tatjana zagra z inną Niemką - Jule Niemeier. Urodzona w 1999 roku tenisistka w poprzednich rundach wyeliminowała m.in. trzecią w rankingu WTA Anett Kontaveit. Faworytkę niemieckiego, ćwierćfinałowego święta wskazać trudno. Maria jest w rankingu 103., a Niemeier - 97. Jule to praktycznie wielkoszlemowa debiutantka - tegoroczny Roland Garros, zakończony na pierwszej rundzie, to jej pierwszy turnieju takiej rangi.

Niemcy przeżywają to, czym my cieszyliśmy się w 2013 roku, gdy w ćwierćfinale zmierzyli się Jerzy Janowicz i Łukasz Kubot. I co sami obserwowali już w 2012 roku, gdy na tym etapie tego turnieju zmierzyły się Angelique Kerber i Sabine Lisicki.

"Bild" pyta swoich czytelników, której tenisistce będą kibicować. - Mats Hummels wspomniał o mnie, a Nico Schlotterbeck wysłał mi wiadomość. Jako wielka fanka Borussii jestem z tego bardzo zadowolona - mówi urodzona w Dortmundzie Niemeier. Natomiast Maria - jak czytamy w niemieckiej prasie - "pochodzi z Bad Saulgau, a mieszka w West Palm Beach z Sereną Williams jako sąsiadką. One są przyjaciółkami i nawzajem opiekują się swoimi dziećmi".

Serena Williams to mama Alexis Olympii. Dziewczynka urodziła się we wrześniu 2017 roku. Po porodzie Serena nie wygrała już żadnego turnieju wielkoszlemowego, ale grała w czterech finałach. A na tegoroczny Wimbledon wróciła po długiej przerwie i chociaż przegrała w pierwszej rundzie, to pokazała, że wciąż może być inspiracją dla wielu sportsmenek. W tym na pewno dla Tatjany Marii.

Niemce kibicuje też Kim Clijsters, która największe sukcesy odniosła po urodzeniu córki - wygrała dwa razy US Open i raz Australian Open.

- Myślę, że ja też jestem bardzo dobrym wzorem do naśladowania - mówi Maria "Tagesschau". I przekonuje, że matkom trzeba ułatwiać powrót do sportu. Wskazuje konkretne rozwiązania, np. że tenisowe turnieje mogłyby organizować przedszkola dla pociech zawodniczek. Obecnie robią to tylko turnieje wielkoszlemowe. - Moje dzieci to uwielbiają, a dla nas to bardzo duża pomoc - mówi.

Niemcy są ze swojej niespodziewanej gwiazdy dumni, co ładnie podsumowuje "Allgauer Zeitung": "Maria umie walczyć. 14 lat temu przez zakrzepicę była w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nieco później zmarł jej ojciec. - Przydarzyło mi się kilka rzeczy, które automatycznie czynią cię silniejszym. A jeśli masz dzieci, musisz też być silny dla nich - powiedziała Maria o swoich losach.

Więcej o:
Copyright © Agora SA