Kamil Majchrzak (91. ATP) i Jan Zieliński (55. ATP) grali z serbską parą: Laslo Djere (57. ATP)/Dusan Lajović (64. ATP). Mecz rozpoczął się już w czwartek, ale organizatorzy byli zmuszeni przerwać je z powodu złych warunków pogodowych. Mecz dograno dzień później i zaczęto od wyniku 7:2 i 2:0 (w gemach) dla Serbów.
Serbowie bardzo dobrze weszli w kontynuowane spotkanie. Udało im się wygrać drugiego seta 7:5. Byli więc w bardzo dobrej sytuacji. Wtedy jednak nastąpił zwrot. Zdaniem Jana Zielińskiego, był to wyjątkowy moment tego meczu.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
- Magiczna rzecz wydarzyła się w tym meczu. Przy 0:2 w setach usiedliśmy na korcie i Kamil powiedział, że jeszcze trzy tygodnie temu modliłem się o to, żeby w tym sezonie zagrać w jakimkolwiek turnieju, bo predykcje były takie, że najpierw operacja, a potem trzy, cztery miesiące poza kortem i dopiero później powrót do gry - opowiadał tenisista w rozmowie z Polsatem Sport.
I dodał: - Kamil uświadomił mi, że nie ma co za bardzo przejmować się tym wynikiem, tylko cieszyć się grą i spełniać marzenia. To był punkt zwrotny, który pomógł nam trochę rzucić uśmiech na usta i od tego momentu zaczęło się powoli układać w naszą stronę.
Kamil Majchrzak wytłumaczył też, jak przebiegało to spotkanie z jego perspektywy. - Przede wszystkim złapaliśmy trochę dystansu do tego, zaczęliśmy się cieszyć, co pozwoliło nam wykorzystać nasze atuty w deblu. Uważam, że mimo przegranych dwóch setów, byliśmy trochę lepszą parą od naszych rywali, bardziej wszechstronną. Nie mogliśmy tego przełożyć na wynik ze względu na emocje i stres - oznjmił.
Majchrzaka i Zielińskiego czeka kolejne wyzwanie na Wimbledonie. W 1/16 finału Polacy zmierzą się z amerykańską parą: Jack Sock (103. ATP)/Denis Kudla (75. ATP). W piątek w deblu zagrał też drugi polski duet: Łukasz Kubot (112. ATP)/Szymon Walków (87. ATP). Zmierzy się z rozstawioną z "8" parą: Chorwatem Ivanem Dodigem (17. ATP) i Amerykaninem Austinem Krajicekiem (19. ATP). Polacy wygrali mecz 3:0.