Trzecia tenisistka ranking WTA tłumaczy porażkę na Wimbledonie. "To była zła decyzja"

- Miałam koronawirusa dwa miesiące temu. Próbowałam bardzo szybko wrócić do gry po chorobie. Myślę, że to była zła decyzja i powinnam dać sobie więcej czasu na powrót do zdrowia - mówiła Anett Kontaveit po odpadnięciu z tegorocznego Wimbledonu.

Porażka Anett Kontaveit (3. WTA) w drugiej rundzie Wimbledonu była jedną z największych sensacji podczas tegorocznego turnieju wielkoszlemowego na kortach trawiastych. Estonka przegrała 4:6, 0:6 z Niemką Jule Niemeier i w trakcie całego spotkania była kompletnie bezradna. Tym samym odpadła jedna z rywalek Igi Świątek o wygranie Wimbledonu - obie zawodniczki mogły się spotkać ze sobą dopiero w finale.

Zobacz wideo Kontrowersje wokół Igi Świątek już na samym starcie Wimbledonu

Anett Kontaveit za szybko wróciła do gry po zakażeniu koronawirusem. "To była zła decyzja"

Anett Kontaveit pojawiła się na konferencji prasowej po porażce z Jule Niemeier (97. WTA) w drugiej rundzie Wimbledonu. Estońska tenisistka zdradziła, że spory wpływ na jej słabszą dyspozycję miało zakażenie koronawirusem. - Zaraziłam się dwa miesiące temu, coś takiego. Próbowałam bardzo szybko wrócić i zaczęłam trenować, głównie na niskiej intensywności. Myślę, że to była zła decyzja, powinnam dać sobie więcej czasu na powrót do zdrowia - powiedziała.

Kontaveit przewiduje, że w przeciągu czterech tygodni wróci do pełnej formy fizycznej. - Próbowałam grać w Rzymie, ale tam było bardzo ciężko fizycznie. Miałam też problemy podczas French Open, miałam duże spadki energii i czułam się zmęczona. Bardzo dużo spałam. Po tym turnieju tylko wszystko się pogorszyło. Myślałam, że nie przyjadę na Wimbledon, ale zaczęłam czuć się nieco lepiej - dodaje trzecia rakieta rankingu WTA.

- Na ten moment jest za wcześnie, żeby zdiagnozować, czy przejście koronawirusa będzie miało jakieś skutki w kontekście długoterminowym. Na ten moment nie ma nic niepokojącego w związku z moim sercem. Teraz będę próbować zwiększać obciążenia podczas treningów - skwitowała Anett Kontaveit.

Więcej o: