Mając w pamięci poprzednie występy Igi Świątek chociażby podczas wygranego French Open, trudno było się spodziewać, że mecz drugiej rundy Wimbledonu przeciwko zdecydowanie niżej notowanej rywalce sprawi 21-latce tyle problemów. Co prawda liderka rankingu WTA awansowała dalej, ale przeciwniczka pokazała, że nie uległa presji.
Notowana na 138. miejscu w rankingu WTA Lesley Pattinama Kerkhove w pierwszym secie wyszła nawet na prowadzenie 4:2. Potem jednak dwukrotnie przegrała swój serwis, z czego najlepsza polska tenisistka umiejętnie skorzystała i odrobiła straty, po czym wygrała tego seta 6:4.
W drugim secie kłopoty Igi Świątek rozpoczęły się w siódmym gemie, w którym Polka przegrała przy własnej zagrywce. Od wyniku 3:4 Holenderka nie oddała już prowadzenia i choć 21-latka goniła przeciwniczkę, ostatecznie to Kerkhove wygrała i zrobiło się 1:1.
W trzecim secie również decydujący okazał się być moment przegranego serwisu, tym razem przez Holenderkę przy wyniku 3:1 dla Polki. Liderka rankingu WTA nie oddała prowadzenia i doprowadziła do zwycięstwa 6:3, potwierdzając tym samym zapowiedzi sprzed meczu, że jest zdecydowaną faworytką.
"Iga Świątek niepewna, ale nadal wygrywa" - taki tytuł w pomeczowej relacji zawarł serwis Tennis.net. Dodano w niej, że "wygrana to wygrana", odnosząc się w ten sposób do niespodziewanych problemów Polki, a także przypomniano, że było to dla niej 37. zwycięstwo z rzędu.
Hiszpański dziennik "Marca" wspomniał o wyrównanym rekordzie Martiny Hingis w postaci 37 kolejnych wygranych meczów. Dodano, że Polka wygrała z Kerkhove po "trzech wyrównanych setach", zaś Holenderka była "bliska zaskoczenia najlepszej tenisistki na świecie w pierwszym secie".
Holenderski dziennik "De Telegraaf" napisał, że "Kerkhove zatrzęsła numerem jeden na świecie", a do tego "Iga Świątek ledwo sprostała świetnej grze Lesley Pattinamy Kerkhove". Dziennikarze również wspomnieli o świetnej passie Polki, ale zarzucili jej, że "popełniła wiele niepotrzebnych błędów".
W pomeczowej relacji w serwisie Wimbledon.com czytamy z kolei, że "był to mecz wahań formy i zmarnowanych okazji, a przecież Świątek jest jedną z głównych faworytek". W kontekście Holenderki napisano, że wyraźnie "nie była przerażona widokiem rywalki".