Nerwy, błędy i wygrana. Iga Świątek zareagowała jak mistrzyni w 2. rundzie Wimbledonu

Dwóch godzin i pięciu minut potrzebowała Iga Świątek, aby rozprawić się ze znakomicie grającą Lesley Pattinamą Kerkhove. Holenderka sprawiła wiele trudności pierwszej rakiecie świata, ale ostatecznie raszynianka wygrała 6:4, 4:6, 6:3.

Iga Świątek rozpoczęła swój marsz po pierwszą w karierze wygraną w Wimbledonie. Polka pokonała w I rundzie Chorwatkę Janę Fett (254. WTA), a w środę mierzyła się z Lesley Pattinama Kerkhove (WTA 138). Holenderka w pierwszej rundzie pokonała, grającą z dziką kartą reprezentantkę gospodarzy Sonay Kartel (WTA 226). Na tym jednak koniec jej przygody z turniejem, bo przegrała z pierwszą rakietą świata 4:6, 6:4, 3:6.

Zobacz wideo Tajemnica kortów Wimbledonu. Dlaczego tak bardzo różnią się od innych?

Pierwszy set Świątek wygrała, ale nie bez problemów

Mecz rozpoczął się pomyślnie dla Świątek, chociaż gem przy jej podaniu był wyrównany, to ostatecznie dwa asy z rzędu pozwoliły na objęcie prowadzenia w secie. Później do głosu doszła Kerkhove, która agresywną grą wygrała swój serwis, a następnie nieoczekiwanie przełamała wielką faworytkę turnieju.

W kolejnym gemie do zagrywki podeszła Holenderka i... nie udało jej się obronić serwisu. W efekcie Iga doprowadziła do przełamania powrotnego. Obie zawodniczki popisywały się jednak znakomitymi akcjami. Przy kolejnym podaniu Świątek doszło do niebezpiecznej sytuacji. Kerkhove miała dwie piłki na przełamanie Polki. Przy pierwszej nasza zawodniczka zagrała i poślizgnęła się, upadając na kort. W efekcie straciła punkt i znów dała się przełamać.

Niestety, w kolejnym gemie Świątek nie doprowadziła do przełamania powrotnego i Kerkhove odskoczyła jej na dwa gemy przy stanie 2:4. Ważne zatem było, aby tym razem Polka obroniła swoje podanie. I to, chociaż nie bez problemów, wreszcie się udało. Zawodniczki grały na równowagi, ale tylko chwilę. Iga popisała się trzecim asem serwisowym w meczu, a następnie pięknym forhendem wygrała gema.

Świątek na szczęście wróciła w odpowiednim momencie. Szybko doprowadziła do przełamania rywalki, a następnie nie dała już sobie wyrwać podania i wygrywając trzeciego gema z rzędu, wyszła na prowadzenie w secie na 5:4. Wiadomo było, że do wygrania seta potrzebne będzie kolejne przełamanie. Dla Igi nie ma jednak rzeczy niemożliwych. W 10. gemie miała dwie piłki setowe i wykorzystała pierwszą. Trzeba przyznać, że stopniowo było widać, jak Polka odnajduje rytm gry.

Mocne ostrzeżenie w drugim secie

Druga partia świetnie rozpoczęła się dla Igi Świątek. Najpierw Polka wygrała gema przy swoim podaniu, a później miała szansę na przełamanie rywalki. Ostatecznie jednak Holenderka obroniła się i mieliśmy remis 1:1. Do serwisu podeszła Świątek, która tym razem bardzo pewnie grała i objęła prowadzenie w secie 2:1, dzięki wygranemu gemowi do zera.

Obie tenisistki nie dopuszczały do przełamania się. Grały gem za gem. U Polki znakomicie działał bekhend, a w piątym gemie podanie. W momencie, kiedy Kerkhove doszła ją na 40:40, pierwsza rakieta świata zagrała asa, a następnie zdobyła punkt z zagrywki i prowadziła 3:2. Wtedy Holenderka wygrała ponownie swoje podanie i... wykorzystała błędy polskiej zawodniczki. W siódmym gemie miała bowiem dwie piłki na przełamanie i wykorzystała pierwszą. Trzeba jednak powiedzieć, że dość szczęśliwie. Piłka prześlizgnęła się przez siatkę, a Polka nie zdążyła dobiec. Zrobiło się 3:4.

Kerkhove wciąż nie dawała się przełamać, a Świątek popełniała sporo błędów. Holenderska tenisistka wygrała swoje podanie i wiadomo było, że jeśli przełamie Świątek, doprowadzi do remisu w meczu. Całe szczęście, że Iga zdołała się obronić. Potrzebowała jednak przełamać rywalkę, żeby pozostać w secie. To się jednak nie udało i raszynianka przegrała drugiego seta 4:6. Potrzebny był zatem kolejny, aby wyłonić triumfatorkę spotkania

Szczęśliwy koniec dreszczowca

Trzeci set rozpoczął się podobnie jak dwa poprzednie. Świątek zagrywała jako pierwsza i, chociaż nie bez problemów, udało jej się serwis obronić. W drugim gemie polska tenisistka była bliska przełamania swojej rywalki. 30-letnia zawodniczka ostatecznie obroniła serwis. Do zagrywki podeszła wtedy liderka światowego rankingu i pewnie wygrała. Znów popisywała się pierwszym uderzeniem po serwisie. Szczególnie błyszczał bekhend. 

Przy stanie 2:1 nadszedł przełomowy moment w spotkaniu. Polka świetnie poruszała się po korcie, z czym wcześniej miała problem. Znakomicie odpowiadała na podania rywalki i dzięki temu doprowadziła do przełamania. Później świetnie broniła swojego serwisu i dzięki temu objęła prowadzenie w secie już 4:1. Dalej jeszcze Holenderka wygrała gema przy swoim podaniu, a następnie łatwo i pewnie na 5:1 wyszła 21-latka.

Do wygrania meczu Świątek potrzebowała jeszcze jednego gema. Pierwsza szansa była przy podaniu jej przeciwniczki. Holenderka jeszcze pozostała w meczu, bo obroniła swój serwis. Wtedy jednak na wygranie spotkania zagrywała tenisistka z Raszyna. W ostatnim gemie oddała tylko jeden punkt i ostatecznie, po dwóch godzinach i pięciu minutach wywalczyła zwycięstwo.

W trzeciej rundzie Iga Świątek zmierzy się z Alize Cornet. Francuska w drugiej rundzie pokonała Amerykankę Claire Liu 6:3, 6:3. Cornet do tej pory nie stanęła w szranki z Polką, a najlepszy wynik w Wimbledonie osiągnęła w 2014 roku, gdy dotarła do czwartej rundy.

Więcej o: