Eksperci wybrali główną broń na Wimbledonie. Świątek i Nadal muszą uważać. Polka zaniepokojona

Niektórzy tenisiści trawę uwielbiają, inni jej nienawidzą. Iga Świątek mówi o niej z niepewnością i tym razem nie jest tak zdecydowaną faworytką, jak przed miesiącem. Korty Wimbledonu przeszły dużą rewolucję i dziś nie jest to już trawa z lat 90. Sprawdziliśmy, jakie tajemnice kryją legendarne trawiaste korty i jak drogie jest ich utrzymanie.

Wimbledon to jedyny turniej Wielkiego Szlema rozgrywany na kortach trawiastych, w tenisowym sezonie dominują turnieje na kortach twardych i ziemnych. Sezon na kortach trawiastych jest właściwie najkrótszy w roku, choć warto zauważyć, że do 1974 roku nie tylko Wimbledon, ale także US Open i Australian Open rozgrywane były właśnie na trawie. Melbourne i Nowy Jork z trawy się jednak wycofały, bo była zbyt kosztowna i trudna w utrzymaniu.

Zobacz wideo Tajemnica kortów Wimbledonu. Dlaczego tak bardzo różnią się od innych?

Choć jeszcze ćwierć wieku temu mogło się zdawać, że sezon na trawie podtrzymuje tylko wielka tradycja Wimbledonu, to w ostatnich latach pozycja kortów trawiastych jest silna jak nigdy wcześniej. A dodatkowym plusem w kierunku rozwoju turniejów na tym podłożu było dodanie tygodnia przerwy między French Open i Wimbledonem w 2016 r. Dzięki temu zrobiło się więcej miejsca na turnieje na kortach trawiastych.

Przy okazji Wimbledonu zwykle powraca dyskusja, czy w Europie jest szansa na stworzenie dodatkowego turnieju ATP lub WTA 1000 na trawie. Dyrektor generalny ATP Andrea Gaudenzi mówi o takich turniejach z nadzieją w głosie. Prezes firmy zarządzającej turniejami na kortach trawiastych w Stuttgarcie, Berlinie i Majorce Edin Weindorfer twierdzi jednak, że jest to obecnie praktycznie niemożliwe. Przede wszystkim ze względu na koszty. A turniej "1000" z 64 graczami wymaga aż około 10-15 kortów.

- Powiedziałbym, że jest to prawdopodobnie dwa do trzech razy droższe niż turniej na kortach ziemnych - mówi w "Guardianie" Edwin Weindorfer, prezes spółki, która zadządza turniejami trawiastymi w Stuttgarcie, Berlinie i na Majorce. - Utrzymanie kortu z trawy kosztuje co najmniej około 25 tysięcy euro za kort na rok - dodaje Marcel Hunze, dyrektor turnieju Libema Open w Holandii.

Z czego wykonane są korty trawiaste? 

Dziś wielu komentatorów wspomina, że trawa na Wimbledonie jest inna niż kiedyś. Z czego to wynika? W 2001 r. Wimbledon zdecydował się na zmianę mieszanki trawy. Wcześniej stosowano mieszankę, która w 70 procentach składała się z życicy, a w 30 z kostrzewy czerwonej pełzającej. Od 21 lat oglądamy jednak korty w stu procentach wykonane z życicy wieloletniej, a to ma duży wpływ na grę zawodników.

Nowy rodzaj trawnika sprawił, że korty stały się trwalsze i bardziej zielone. Jednocześnie Wimbledon mógł utrzymać suchą i twardszą glebę. Przyniosło to wyższe odbicia i spowolniło grę. - To było potrzebne dla dobra tenisa i Wimbledonu - zauważa w Guardianie Eddie Seaward, ówczesny główny opiekun kortów.

- Jednym z największych wyzwań dla tenisa trawiastego jest to, że potrzebna jest dość ciężka gliniana gleba, ponieważ trzeba ją wysuszyć i sprawić, by piłka odbijała się od ziemi. W Wielkiej Brytanii naturalnie mamy sporo gliniastej gleby, ale inne kraje są zdominowane przez kredę lub piasek, więc jest im o wiele trudniej znaleźć ten rodzaj gleb, które naturalnie znajdujemy w Wielkiej Brytanii - mówi szef kortów Wimbledonu, Neil Stubley w France24.com.

Dodatkowo sterylizacja kortów trawiastych parą wodną w wysokich temperaturach pomaga zwalczać chwasty, szkodniki i grzyby, co oznacza mniejsze uzależnienie od fungicydów, czyli środków grzybobójczych. W tym roku Wimbledon zrezygnował też z tradycyjnego dotąd dnia wolnego w niedzielę, który zwykle służył jako czas na regenerację kortów przed drugim tygodniem turnieju. - Połączenie tych wszystkich rzeczy stawia nas w sytuacji, w której mamy pewność, że ten dodatkowy dzień nie będzie miał bezpośredniego wpływu na jakość murawy - mówi Neil Stubley, obecny opiekun kortów.

Badania i doświadczenie organizatorów pokazują, że optymalna długośc trawy to osiem milimetrów i dokładnie na taką długość źdźbła strzyżony jest każdy kort od 1995 r. W czasie trwania Wimbledonu robi sie to codzienie. Co ciekawe, rocznie na kortach Wimbledonu wykorzystuje się łącznie około dziewięć ton nasion trawy. 

Rewolucja sprzed 20 lat poprawiła widowisko

Jak zauważa "New York Times", zmiana murawy na Wimbledonie sprawiła, że zmienił się również sam tenis, a zagranie "serve and volley" straciło sporo swojej efektywności. Craig O'Shannessy, twórca "Brain Game Tennis" mówi, że w 2002 roku 33 proc. punktów zdobywanych przez mężczyzn na Wimbledonie było właśnie efektem zagrania "serwis i wolej", ale już trzy lata później skuteczność spadła do 19 procent. A od 2008 r. .zagrania używane są już tylko przez 5-10 procent czasu gry. Nadal jest to jednak bardzo owocna i zwycięska technika, choć nie tak bardzo jak kiedyś.

Wimbledon nadal wymaga innego zestawu umiejętności i sposobu myślenia niż pozostałe Wielkie Szlemy. Patrick McEnroe, analityk ESPN, twierdzi, że gracze w jego czasach musieli popisywać się piekielnie mocnym serwisem, bo w przeciwnym razie piłka wracała na ich stronę zbyt nisko. Teraz jest dużo bardziej prawdopodobne, że piłka odbije się wystarczająco wysoko, by serwujący zdołał jeszcze zagrać agresywnie.

- Teraz łatwiej jest uderzyć pierwszą piłkę forhendem niż z woleja. A przeciętna piłka z woleja prawdopodobnie odbije się teraz wyżej, dając przeciwnikowi większą szansę na wykonanie agresywnego zagrania - dodaje McEnroe w "NY Times". Wimbledon premiuje zawodników, którzy potrafią przebijać się przez kort mocnymi, płaskimi uderzeniami w ziemię. Podstawową bronią na Wimbledonie jest więc backhend. Odbicie jest wtedy niskie, a piłka wpada też w wirowanie na trawie, zwłaszcza że wciąż są tam nierówne miejsca. Nazywam to tzw. wiewiórkowaniem - mówi Tracy Austin była tenisistka w rozmowie z "NY Times".

Jak zauważają eksperci, w pierwszym tygodniu Wimbledonu odbicia piłki są niższe, a piłka porusza się wolniej, bo w trawie jest więcej wilgoci. Ale już na początku drugiego tygodnia gleba pod trawą twardnieje, a trawa wysycha (oczywiście nie licząc dni, w które pada deszcz). Co to oznacza? Piłki odbijają się wyżej, dzięki temu w drugim tygodniu Wimbledonu zdecydowanie bardziej skutecznym zagraniem staje się top spin, czyli zagranie piłki z rotacją górną. Jeden ze znaków rozpoznawczych Rafaela Nadala i klucz do jego wielu sukcesów na kortach Rolanda Garrosa.

Jak zmienia się trawa w czasie całego Wimbledonu? Najlepiej widać to na tym porównaniu:

- Trawa bardziej niż inne nawierzchnie nagradza graczy, którzy potrafią improwizować przy niskich lub kiepskich odbiciach. Glina wymaga więcej umiejętności w budowaniu punktów, a na trawie przewagę mają lepsi technicznie gracze, którzy mają najlepsze umiejętności - dodaje McEnroe. Jak tłumaczy oficjalna strona turnieju, w zimny i wilgotny dzień piłka wydaje się zawodnikom cięższa i wolniejsza, z kolei w ciepły i suchy dzień lata jest lżejsza i szybsza.

Iga Świątek pełna niepewności i niepokoju

O ile na Roland Garros Iga Świątek była wielką faworytką, to na Wimbledonie jest o to trudniej. Sama zawodniczka właściwie w każdej wypowiedzi podkreśla, że trawa to dla niej coś nowego. - Na razie dopiero uczę się, jak grać na tej murawie. To dla mnie w zasadzie nowe doświadczenie - mówiła tuż po meczu I rundy. I dodawała: - Fakt faktem, że na trawę przez całe swoje życie poświęciłam może ze 12 tygodni na pewno ma znaczenie. (...) Nawet jeśli nie mam doświadczenia, staram się korzystać z tego, jakie ma mój trener.

A trener Wiktorowski ma tutaj ogromne doświadczenie, zdobyte choćby w czasie prowadzenia Agnieszki Radwańskiej, dla której trawa była bardzo szczęśliwym miejscem. - Tomek Wiktorowski ma wielkie doświadczenie zdobyte na trawie z Iśką [Agnieszką Radwańską]. Tu na pewno podstawą jest kwestia psychiki Igi, jej nastawienie. Iga jest w wielkim gazie i trzeba jej pomóc uwierzyć, że na trawie też może być świetna. Trawa jest trochę inna niż kiedyś. Skoro Rafael Nadal mógł wygrać Wimbledon, to Iga też może - mówił niedawno w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem Piotr Woźniacki, ojciec byłej gwiazdy tenisa, Karoliny. 

I dodawał: - Oczywiście nikomu tu nie chcę ubliżyć i nie próbuję też być wielkim filozofem. Ja tylko pamiętam, jak z Karoliną byliśmy w tourze i widzieliśmy, jak się zmienia trawa. Kiedyś była bardzo szybka. W erze Samprasa chcąc na niej wygrać, trzeba było grać serve and volley. Nadal wtedy nie miałby szans, a w naszych czasach już było inaczej. Proszę popatrzeć, jak dziś wygląda trawa na wimbledońskich kortach. Nie ma już wydeptanych ścieżek od linii końcowych do siatki. A kiedyś były. Na dzisiejszej, wolniejszej trawie, Iga ma naprawdę duże szanse. Ale oczywiście ona musi w to uwierzyć. Jak będzie myślała pozytywnie, to sobie poradzi.

Strach przed kontuzją i zmieniający się kort

Wilgoć trawy jest też powodem wielu problemów zawodników i zawodniczek. Często narzekają na korty trawiaste i w przypadku tej nawierzchni dużo częściej mówi się o potencjalnych kontuzjach. Pogromca Huberta Hurkacza Alejandro Davidovich Fokina wspominał niedawno swoje doświadczenie z pierwszego juniorskiego Wimbledonu. - Upadłem wtedy ze 30 razy - mówi cytowany przez "Guardiana".

Gracze podświadomie spinają więc mięśnie, by utrzymywać kontrolę nad ciałem i nie zagrywać piłki bez stabilnego kontaktu z podłożem. To przekłada się na dodatkowe zmęczenie, ból pleców, kolan i pośladków. - Twój tyłek i ścięgna podkolanowe są o wiele bardziej obolałe na trawie, niż na innych nawierzchniach - twierdzi Craig O'Shannessy.

- Można by pomyśleć, że granie długiego meczu na kortach ziemnych byłoby najtrudniejsze dla twoich nóg, ale mecz na trawie jest jeszcze gorszy. W zeszłym tygodniu rozegrałem trzygodzinny mecz na korcie trawiastym i byłem bardzo obolały. Nie mogłem w to uwierzyć. Myślałem, że będzie szybko i łatwo – mówi w "Guardianie" Tommy Paul.

Na Wimbledonie piekielnie ważne jest również doświadczenie, a jak zauważają eksperci, w drugim tygodniu do gry wchodzi kurz i brud, który pojawia się na kortach w okolicach końcowej linii. A zawodnicy de facto grają wtedy na dwóch różnych powierzchniach. Jeśli nie są do tego przyzwyczajeni, to może być dla nich trudne doświadczenie.

- Brud otaczający linię bazową, w której okolice gracze oddają wiele uderzeń, nie tylko ponownie zmienia odbicie, ale także staje się śliskie. Narzekanie na brud to kolejna tradycja Wimbledonu – Ian Westermann, autor "Essential Tennis".

Ekspansja kortów hybrydowych? Chcą zaczerpnąć z piłki nożnej

Na wielu stadionach piłkarskich już teraz wykorzystywana jest hybrydowa murawa, która sprawia, że trawa staje się mniej zależna od warunków pogodowych. Łatwiejsza jest również jej pielęgnacja i można uchronić przed degradacją najbardziej eksploatowane miejsca boiska. I jak podkreśla Neil Stubley, czyli osoba odpowiedzialna za korty Wimbledonu, w Anglii testowane jest teraz łączenie sztucznych włókien z prawdziwą trawą. Dzięki temu można by odtworzyć podobne nawierzchnie także w innych krajach z innym klimatem i podłożem.

- W Wielkiej Brytanii sezon na kort trawiasty trwa od maja do września, więc jedną z rzeczy, na które patrzymy, jest to, czy moglibyśmy mieć bardziej przepuszczalną glebę, czy moglibyśmy przedłużyć sezon na kort trawiasty o cztery do sześciu tygodni i sprawić, by granie w tenisa na kortach trawiastych stało się bardziej atrakcyjne dla ogółu społeczeństwa - mówi Stubley w maldonandburnhamstandard.co.uk.

- Możesz mieć bardziej drenującą powierzchnię, ale nadal uzyskać twardość na powierzchni, dzięki czemu możesz grać w takich miejscach, jak np. Australia, która ma bardziej muliste gleby. Jednym z największych wyzwań dla tenisa trawiastego jest to, że potrzebna jest dość ciężka gliniana gleba, ponieważ trzeba ją wysuszyć i sprawić, by piłka odbijała się od trawy - tłumaczy.

Stubley dodaje, że wykorzystanie hybrydowej trawy na piaszczystych glebach pomaga uczynić strukturę powierzchni do gry bardziej stabilną i sprężystą. Choć obecnie nadal trwają jednak testy z wykorzystaniem różnych rodzajów traw i szyć.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.