Nadzieja brytyjskiej publiczności Emma Raducanu (11. WTA) odpadła z Wimbledonu już w II rundzie, przegrywając z Caroline Garcią (55. WTA) 3:6, 3:6. Brytyjka już po raz trzeci w tym sezonie odpadła na tak wczesnym etapie gry podczas wielkoszlemowego turnieju.
W mediach od razu pojawiło się wiele głosów krytyki Raducanu. Zarzuca się jej, że bardziej skupia się na kolejnych kontraktach reklamowych niż grze w tenisa. Przed Wimbledonem często wspomniano także o sporej presji, która ciąży na zawodniczce podczas udziału w turnieju przed angielską publicznością.
- Mam 19 lat, wygrałam już Wielkiego Szlema i nikt mi tego nie odbierze. Jeżeli presja jest, to na tych, którzy tego nie zrobili - powiedziała po przegranym meczu. - Nie ma żadnej presji. Jaka presja? To jakiś żart - dodała.
Raducanu miała ostatnio problemy z kontuzjami i komentatorzy dodają, że widoczny był brak przygotowania zawodniczki. Doceniła ona jednak grę przeciwniczki i powiedziała, że porażka będzie dla niej kolejną lekcją.
- Oczywiście, że dzięki temu będę w przyszłości lepszą zawodniczką. Takie mecze podkreślają wszystkie moje słabości. Po prostu będę lepsza. Zobaczę, co nie działa i jakie są moje słabości. Poprawię te aspekty, to dla mnie będzie dobre - stwierdziła Raducanu.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Podczas dzisiejszych spotkań doszło do kilku niespodzianek. Z turniejem oprócz Raducanu pożegnali się także Garbine Muguruza (10. WTA) czy finalista Rolanda Garrosa Casper Ruud (6. ATP). Iga Świątek do gry powróci natomiast w czwartek (30.06) około godziny 16. Jej rywalką będzie Lesley Pattinama Kerkhove (138. WTA).