Iga legendę ściga. Pojedynek na bajgle ze Steffi Graf

Łukasz Jachimiak
Jeśli ktoś się obawiał jak Iga Światek poradzi sobie z przejściem na trawę, to został uspokojony i może też odrobinę zaniepokojony. Liderka światowego rankingu w pierwszej rundzie Wimbledonu rozbiła Janę Fett 6:0, by po chwili przegrywać 1:3 i 0:40. Skończyło się zwycięstwem 6:0, 6:3.

132 dni, 1 godzina, 8 minut i wciąż mijające kolejne sekundy - taką grafikę wyświetlił realizator transmisji na początku meczu Igi Świątek z Janą Fett. Liczby pokazywały czas mijający od ostatniego przegranego meczu liderki rankingu WTA. 16 lutego w Dubaju Iga przegrała z Jeleną Ostapenko. Wtedy trwały zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie. Wtedy w chorej głowie Władimira Putina istniał już plan zbrojnego ataku Rosji na Ukrainę, ale ten atak jeszcze nie nastąpił. Wtedy nikt się nie spodziewał, że pod koniec czerwca właśnie przez wojenne działania swojego kraju zakaz wstępu na Wimbledon dostaną tenisiści z Rosji i Białorusi. Wtedy nikt nie pomyślał, że Iga Świątek stanie się tak wielką gwiazdą, że jej obecność zastąpi wszystkie nieobecności.

Zobacz wideo Tajemnica kortów Wimbledonu. Dlaczego tak bardzo różnią się od innych?

Jana Fett, Chorwatka notowana na 252. miejscu w rankingu WTA, nie mogła przerwać zwycięskiej serii Polki. Oczywiście to nie tak, że Fett nie umie grać w tenisa. Ale przepaść w umiejętnościach i w aktualnej formie między Igą a Janą jest po prostu wielka. Dla Fett nie do przeskoczenia nawet gdy Świątek ma swoje problemy.

Iga na "dzień dobry" na trawie pewne kłopoty miała. W swojej wciąż jeszcze krótkiej karierze Polka zagrała bardzo niewiele meczów na kortach trawiastych. Na Wimbledonie (w turnieju seniorek) do tego roku rozegrała tylko pięć meczów - trzy wygrała i dwa przegrała. A tym razem na Wimbledon przyjechała bez grania na zdradliwej trawie. Na nawierzchni wymuszającej trochę inny sposób poruszania się Świątek w tym roku tylko trenowała. Miała grać w Berlinie, ale zrezygnowała, żeby zregenerować się po sześciu z rzędu wygranych turniejach, po tej imponującej, ale też kosztującej dużo serii 35 zwycięstw.

Krok w stronę rekordu Steffi Graf

W meczu Świątek - Fett widać było, że dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa do trawy dopiero się przyzwyczaja, że nie zawsze dobrze przewiduje jak i gdzie odbije się piłka oraz z jaką mocą uderzyć, żeby zmieścić się w kort. Mimo to pierwszego seta Iga wygrała do zera. To był już 17. bajgiel Igi w tym sezonie. Bajgle to w tenisie sety wygrane do zera. Rekord wszech czasów w wypiekaniu takich specjałów ustanowiła w 1988 roku Steffi Graf. Legendarna Niemka do zera wygrała wtedy 29 setów. W 75 meczach. Średnio wypiekała więc bajgla co 2,59 meczu. Średnia Igi to dziś 2,82 bajgla na spotkanie (17 w 48 meczach).

Ta kulinarno-sportowa ciekawostka pokazuje, jak dużą przewagę nad resztą świata osiągnęła Iga. Ale mecz z Fett pokazał też, że nam - dziennikarzom i kibicom - wolno się bawić, natomiast Iga musi pracować. Ona o tym doskonale wie.

W drugim secie Fett zagrała odważniej, porażka 0:6 wyraźnie ją zmobilizowała. I Iga znalazła się w sytuacji trudnej. Przegrała dwa gemy przy swoim serwisie, było 1:3 i 0:40, gdy zagrywała po raz kolejny. I wtedy odpowiednio się zmobilizowała, podkręciła tempo i wygrała już wszystkie gemy do końca.

Zwycięstwo 6:0, 6:3 to dobry początek Wimbledonu. W drugiej rundzie Iga zagra ze 138. w rankingu WTA Lesley Pattinamą Kerkhove. Z całym szacunkiem dla Holenderki, najpewniej będzie dobrą rywalką, by Iga odniosła kolejne zwycięstwo i przećwiczyła kolejne rzeczy na trawie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA