Trener Igi Świątek mówi wprost: To jest ciężki zapie... Jedziemy, by wygrać

Iga Świątek w przyszłym tygodniu rozpocznie walkę w kolejnym turnieju wielkoszlemowym. Do Wimbledonu przystąpi jako faworytka. - Na Wimbledon jedziemy, by go wygrać. Choć zdajemy sobie sprawę, że to bardzo trudne zadanie - powiedział w rozmowie z polsatsport.pl Tomasz Wiktorowski, trener pierwszej rakiety świata.

Na początku czerwca Iga Świątek wygrał drugi wielkoszlemowy turniej w karierze. Polka nie miała sobie równych podczas Roland Garros. W przyszłym tygodniu będzie miała okazję, aby oczarować tenisowy świat, bowiem rusza Wimbledon. 

Zobacz wideo Agnieszka Radwańska patrzyła na kort obok, a tam Iga Świątek. "Poczwórna mobilizacja"

Trener Igi Świątek mówi jasno: "Na Wimbledon jedziemy, by go wygrać"

Chociaż wielu ekspertów podkreśla, że korty trawiaste nie są ulubioną nawierzchnią Świątek, to i tak wskazują na nią, kiedy mówią o faworytce wielkiego turnieju. - Na Wimbledon jedziemy, by go wygrać… choć zdajemy sobie sprawę, że to bardzo trudne zadanie - powiedział w rozmowie z polsatsport.pl Tomasz Wiktorowski, trener pierwszej rakiety świata.

- Mam jedną prostą filozofię, na każdy turniej, na który jedziemy, wiedząc, co już potrafi Iga, jedziemy, by go wygrać. Czy to się uda? Tego nie wiemy, ale zrobimy wszystko, co możemy, żeby tak się stało. To nie jest na zasadzie, że może się uda, bo to znowu bezosobowe formułowanie celu. My to formułujemy bardzo jasno: Iga i cały team jedzie po to, aby wygrać i to nie jest abstrakcja. Może wygrać Wimbledon. Wszystkie osoby w teamie kładą ręce na pokład, żeby to zrealizować - podkreślił szkoleniowiec.

Trudno jednak przewidzieć, jak Świątek może się w tym roku czuć na trawie. Nie da się bowiem ukryć, że w tym sezonie nie rozegrała na tej nawierzchni żadnego turnieju. Po French Open nabawiła się małego urazu i odpoczywała. Pytanie, czy w sztabie nie podjęto zbyt ryzykownej decyzji, odpuszczając wszystkie możliwe starty?

- Zbyt dużym ryzykiem byłoby pozbawić ją czasu na odpoczynek i wpuścić wcześniej w trening na trawie. Tutaj byśmy ryzykowali kontuzje, poszlibyśmy w kierunku przetrenowania, może jakiegoś małego wypalenia - odpowiedział Wiktorowski, który w przeszłości prowadził Agnieszkę Radwańską.

- Najważniejsze dla nas jest to, że planując jej karierę, patrzymy długofalowo. Wimbledon jest priorytetowym startem i musimy reagować i przygotować się do tego, co zaistniało w ostatnich tygodniach. Przy takiej intensywności startów, liczbie meczów, musimy pamiętać o regeneracji i odpoczynku, stąd były decyzje o kolejnych wycofaniach, jak chociażby od początku roku miało to miejsce w Sydney, Charleston, Madrycie i teraz w Berlinie. Gdybyśmy jeszcze raz mieli te decyzje podejmować, to podjęlibyśmy je w taki sam sposób - dodał jeszcze trener.

Tomasz Wiktorowski podkreślał wielokrotnie we wspomnianej rozmowie, że nie można zapominać o tym, po co sportowcy jeżdżą na turnieje. 

- Po co sportowiec jedzie na zawody, niezależnie czy to tenis, czy inna dyscyplina sportowa? Po co jedziemy na turnieje? My jedziemy wygrywać mecze. Dla mnie oszukiwaniem samego siebie byłoby, gdybyśmy powiedzieli, że jedziemy się pobawić. To jest ciężki zap…… za przeproszeniem na tym korcie. Ciężki trening, dużo wyrzeczeń. Np. dzisiaj przejechaliśmy 200 km, żeby zrobić jeden trening. To jest ciężka praca, która może być pasją. Można mieć talent do pracy, kochać to i życia bez tego nie widzieć, ale jak już się wykonuje tę pracę, to robi się to po coś. Jeżeli jesteśmy w stanie sobie zdefiniować, że jedziemy na turniej, że naszym i Igi celem jest wygranie tego turnieju, a jednocześnie redefiniujemy to mówiąc, że nie wiemy, czy to się uda, to jest właśnie zdjęcie presji - podkreślił szkoleniowiec.

Wimbledon wystartuje w przyszłym tygodniu. Iga Świątek rozpocznie rywalizację od pojedynku z Chorwatką Janą Fett, sklasyfikowaną na 254. miejscu w rankingu WTA. Mecz przeciwko Ons Jabeur jest możliwy dopiero w finale turnieju wielkoszlemowego na kortach trawiastych w Londynie. Z kim Świątek może zagrać w kolejnych rundach?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.