Maja Chwalińska (172. WTA) po raz pierwszy w karierze awansowała do głównej drabinki Wielkiego Szlema. Polka w kwalifikacjach do Wimbledonu rozegrała trzy wymagające pojedynki, które rozstrzygnęła na swoją korzyść w trzech setach. Na początek pokonała Hiszpankę Alionę Bolsovą Zadoinov (230. WTA), a później Alexandrę Cadantu-Ignatik (174. WTA) z Rumunii. W decydującym spotkaniu 20-latka odprawiła były numer 9. rankingu WTA, Amerykankę Coco Vandeweghe (160. WTA).
Sukces Chwalińskiej bardzo cieszy, bowiem młoda tenisistka ma za sobą ciężki czas. Po zeszłorocznej porażce w kwalifikacjach do Wimbledonu 20-latka zrobiła sobie przerwę od tenisa. Powodem była depresja, z którą walczyła od 2019 roku. Historię Polki i jej drogę do życiowego sukcesu doceniła federacja ITF, która przeprowadziła z zawodniczką długą rozmowę. Chwalińska opowiedziała między innymi o początkach choroby i niewiadomej w związku z dalszą karierą. - Nawet nie wiedziałem, czy wrócę, ponieważ nie było dobrze. Na początku trudno było nawet wyjść z domu, bo to nie była dobra sytuacja - powiedziała tenisistka.
Polka powiedziała również, że mogła liczyć na wsparcie wielu osób. - Ludzie wokół mnie bardzo mnie wspierali i nie wywierali na mnie żadnej presji i po prostu chcieli, żebym była szczęśliwa. Nie rozmawialiśmy już nawet o tenisie, ponieważ wiedzieli, że jeśli zechcę wrócić, to to zrobię - stwierdziła Chwalińska. Po chwili dodała, że wsparcia w tym ciężkim czasie udzieliły jej między innymi Iga Świątek (1. WTA) i Japonka Naomi Osaka (42. WTA).
Na koniec 22 latka odniosła się do swojego sukcesu. - Dotarcie do głównej drabinki Wimbledonu to niesamowite uczucie. To tak wiele znaczy. Po podjęciu decyzji o przerwie od tenisa, w tym roku celem było awansowanie do kwalifikacji. To niesamowite, jak się sprawy układają - powiedziała zadowolona Polka.
Chwalińska w pierwszej rundzie Wimbledonu spotka się z Czeszką Kateriną Siniakovą (63. WTA). Data i godzina tego pojedynku nie są jeszcze znane.