Financial Times: Świątek poszkodowana. "Subiektywne decyzje, a nie wolny rynek"

Iga Świątek zarobiłaby w ostatnich tygodniach dwa mln dolarów więcej gdyby była mężczyzną - wynika z analizy "Financial Times". Brytyjski dziennik obala argumenty tych, którzy twierdzą, że nagrody dla tenisistów są słusznie większe niż dla tenisistek.

"Financial Times" wraca do tematu nierównych nagród dla tenisistek i tenisistów. Najlepsza sytuacja jest w Wielkim Szlemie. W poniedziałek rusza Wimbledon. Zwycięzca i zwyciężczyni zgarną w Londynie po 2 mln funtów. Każdy, kto odpadnie w pierwszej rundzie, otrzyma czek w wysokości 50 tys. funtów. 

- Walka Billie Jean King o wyrównanie zarobków dla tenisistek doprowadziła do zmiany nagród podczas US Open 1973. Władze Australian Open poszły w ślady Amerykanów dopiero w 2001 roku. Jeszcze później wyrównano nagrody na Wimbledonie i Roland Garros - w 2007 roku. Może się wydawać, że na tym historia się kończy. Ale zawodowy tenis to coś więcej niż imprezy wielkoszlemowe - czytamy w "Financial Times". 

Zobacz wideo Agnieszka Radwańska patrzyła na kort obok, a tam Iga Świątek. "Poczwórna mobilizacja"

Iga Świątek jako przykład 

Brytyjki dziennik odwołuje się do przykładu Igi Świątek. - Świątek to absolutnie dominująca dziś numer jeden na świecie, prawdopodobnie najlepsza tenisistka od czasów Sereny Williams. Od końca lutego wygrała sześć turniejów z rzędu, w tym Roland Garros. Ma serię 35 zwycięstw, zgromadziła 5,7 mln dolarów. Z pewnością nie ma powodu do narzekań. Z wyjątkiem tego, że gdyby to tenisista osiągnął takie sukcesy w tym samym czasie podczas męskich rozgrywek ATP, zarobiłby prawie dwa miliony dolarów więcej - analizuje "FT".

Z wyjątkiem turniejów Wielkiego Szlema, nagrody pieniężne dla tenisistów są często wyższe niż dla tenisistek. To dotyczy nawet imprez, w których startują zarówno zawodniczki, jak i zawodnicy. 

- Weźmy na przykład turnieje w Dubaju z lutego zeszłego roku. Choć miały taką samą pozycję w rozgrywkach, najlepszy z mężczyzn otrzymał 523,740 dolarów, a najlepsza z kobiet 104 180 dolarów. A w kwietniu, podczas gdy dwa największe turnieje kobiece oferowały nieco ponad 250 tys. dolarów w nagrodach, w przypadku mężczyzn było to prawie 1,4 mln dolarów. Licząc wszystkie turnieje z wyjątkiem wielkoszlemowych, łączna pula nagród przyznanych w tym roku w męskich rozgrywkach jest o 75 procent wyższa niż w przypadku żeńskich zawodów, co jest największą różnicą od 2001 roku - informuje "FT".

Tenisistka zwraca uwagę

Na problem zwróciła ostatnio uwagę Marta Kostiuk, wskazując na gigantyczne dysproporcje między zarobkami tenisistów i tenisistek. Kostiuk opublikowała wynagrodzenia z trwających równolegle w poprzednim tygodniu imprez ATP w Halle i WTA w Berlinie. 

WTA 500 Berlin 2022:

  • Zwyciężczyni: 93 823 euro
  • Finalistka: 58 032 euro
  • Półfinalistki: 33 880 euro
  • Ćwierćfinalistki: 16 060 euro
  • Druga runda: 8 262 euro
  • Pierwsza runda: 5 390 euro
  • ATP 500 Halle 2022:

Zwycięzca: 399 170 euro

  • Finalista: 214 775 euro
  • Półfinaliści: 114 465 euro
  • Ćwierćfinaliści: 58 485 euro
  • Druga runda: 31 215 euro
  • Pierwsza runda: 16 650 euro 

Naprawdę jesteśmy tak złe? - pytała ukraińska tenisistka. Najlepszy tenisista w Halle - Hubert Hurkacz - zarobił ponad cztery razy więcej niż najlepsza tenisistka w Berlinie - Ons Jabeur. Zawodnik, który przegrał w pierwszej rundzie w Halle, otrzymał więcej niż ćwierćfinalistki ze stolicy Niemiec. 

Rynek czy wybór subiektywny?

- Często podaje się dwa uzasadnienia dla tych rozbieżności. Po pierwsze, kobiety spędzają mniej czasu na korcie, a więc nie zasługują na równe zarobki. Nie jest to do końca prawda, bo poza imprezami wielkoszlemowymi obie płcie grają do dwóch wygranych setów, a nie trzech. Nie jest też jasne, dlaczego więcej czasu na korcie ma koniecznie oznaczać lepszy spektakl. Jeśli czas to pieniądz, to Nicolas Mahut i John Isner byliby najlepiej opłacanymi tenisistami wszech czasów - czytamy w brytyjskim dzienniku.

Isner i Mahut rozegrali na Wimbledonie 2010 najdłuższy mecz w historii tenisa. Ich spotkanie trwało 11 godzin i pięć minut. Amerykanin pokonał Francuza 6:4, 3:6, 6:7(7), 7:6(3), 70:68. Panowie grali trzy dni - rozpoczęli 22 czerwca, skończyli 24 czerwca. 

- Drugi argument zakłada, że wolny rynek uznał, iż męski tenis jest bardziej wartościowym produktem. Ale wydarzenia z ostatniego Roland Garros pokazują luki w tej teorii - wskazuje "FT".

W tym roku w Paryżu odbyło się 10 sesji wieczornych - tylko raz zagrały w nich tenisistki, a pozostałe spotkania obejmowały męską drabinkę. Dyrektorka turnieju Amelie Mauresmo, była liderka rankingu WTA, tak to tłumaczyła: "Mecze tenisistów są bardziej atrakcyjne". - Tymczasem spotkania tenisistek ustawiano niemal zawsze jako pierwsze na kortach z rana gdy liczba widzów – zarówno tych na trybunach, jak i przed telewizorami - jest najniższa. Takie subiektywne decyzje, dalekie od wolnego rynku, mają realny wpływ na to, kto ma największe szanse na przebicie się do masowego odbiorcy i budowanie rynku dla konsumentów - uważa "FT".

Przypomina się także historia sprzed dwóch lat w Rzymie. Początkowo zwyciężczyni Simona Halep miała otrzymać dokładnie taki sam czek jak najlepszy na Foro Italico Novak Djoković. Ostatecznie jednak organizatorzy obniżyli Rumunce wynagrodzenie o 10 euro. 

- Netflix kręci właśnie film dokumentalny o tenisistkach i tenisistach. Miejmy nadzieję, że to znak zmian. Daj wschodzącemu pokoleniu gwiazd kobiecego tenisa możliwość funkcjonowania w centrum uwagi, daj im część pieniędzy i obserwuj, jak rozwija się cały tenis. Nie obwiniaj sił rynkowych - czytamy na końcu w komentarzu "FT".

Więcej o:
Copyright © Agora SA