Rywalce Chwalińskiej puściły nerwy na Wimbledonie. "Żałosna osoba" [WIDEO]

Maja Chwalińska w finale kwalifikacji do Wimbledonu pokonała Coco Vandeweghe 3:6, 6:3, 6:4. Amerykance podczas spotkania puściły nerwy. - Żałosna osoba - krzyczała przy siatce po jednej z akcji.

Maja Chwalińska przed rokiem myślała o zakończeniu kariery, gdy nie przebrnęła eliminacji do Wimbledonu. - Wychodziłam na kort i płakałam - mówiła Chwalińska w wywiadzie dla Sport.pl. Zawodniczka zmagała się z depresją. - Zaczęłam się źle czuć na korcie sama ze sobą, a potem to złe samopoczucie przeniosło się też poza kort i było ze mną coraz gorzej - podkreślała.

Zobacz wideo Agnieszka Radwańska patrzyła na kort obok, a tam Iga Świątek. "Poczwórna mobilizacja"

Chwalińska wywalczyła awans do głównej drabinki Wimbledonu. Jej rywalce puściły nerwy

Obecnie Chwalińska wychodzi na prostą, a tegorocznymi startami pokazuje, że zrobiła wielki krok do przodu. Wygrała kilka turniejów ITF i awansowała na 172. miejsce w rankingu WTA. Dobrą formę potwierdziła na londyńskich kortach. W eliminacjach Wimbledonu wygrała wszystkie trzy mecze i awansowała do głównej drabinki turnieju. To dla niej życiowy sukces. Nigdy wcześniej nie nie grała w w Wielkim Szlemie.

W decydującym spotkaniu Chwalińska pokonała Coco Vandeweghe. Amerykanka była uważana za faworytkę starcia. Pierwszy set padł jej łupem. Wygrała 6:3. Polka nie poddała się i zaczęła odrabiać straty. W drugiej partii było 6:3 dla Chwalińskiej. O wszystkim rozstrzygnął trzeci set. W nim emocji nie brakowało - zwłaszcza po stronie kortu zajmowanej przez Vandeweghe.

Przy stanie 15:15 w dziewiątym gemie Chwalińska ruszyła z głębi kortu i mocno uderzyła piłkę. Zagrała prosto w Amerykankę, która stała tuż przy siatce. To nie spodobało się doświadczonej 30-latce. Vandeweghe od razu dała wyraz swoim emocjom.

- To popieprzone - krzyczała. Na tym się jednak nie skończyło. - Żałosna osoba - dodała po chwili.

Chwalińska nie dała się sprowokować. W tym samym gemie przełamała serwis rywalki, a następie przy własnym podaniu przypieczętowała wygraną. Oprócz niej do turnieju głównego awans wywalczyła Katarzyna Kawa.

To nie pierwszy raz, gdy Coco Vandeweghe wprawiła w osłupienie świat tenisa. W zeszłym roku głośno było o jej zachowaniu podczas pojedynku z Gruzinką Ekateriną Gorgodze. Amerykanka nie chciała brać udziału w rozgrzewce po tym, jak mecz został przerwany. Komentator tego spotkania przyznał, że "nigdy czegoś takiego nie widział". - To jest niewiarygodne – mówił.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.