Iga Świątek kończy mecz i od razu zakłada zegarek. "Krytyka świadczy o braku wiedzy"

Dominik Senkowski
- Świątek ma ten rodzaj skromności, który jest u nas ceniony. Ludziom podoba się, że przez sport naród potrafi się czymś pochwalić - mówi Sport.pl socjolog sportu dr hab. Radosław Kossakowski z Uniwersytetu Gdańskiego.

Iga Świątek w ostatnich miesiącach jest niczym przybysz z innej, lepszej planety. Na korcie nie przegrywa, transmisje z jej meczów biją rekordy popularności, a bilety na lipcowy turniej WTA w Warszawie, na którym wystąpi, rozeszły się szybciej, niż na koncerty największych gwiazd muzyki. Fenomen.

Zobacz wideo Agnieszka Radwańska patrzyła na kort obok, a tam Iga Świątek. "Poczwórna mobilizacja"

- Jak patrzę ostatnio na Igę Świątek, to przypomina mi się fala zainteresowania związana z sukcesami naszych innych indywidualnych sportowców jak Adam Małysz, Kamil Stoch czy Anita Włodarczyk. Świątek dobrze wypełnia lukę oczekiwań na taki indywidualny sukces. Te dotychczasowe osiągnięcia były zwykle cykliczne i związane z wydarzeniami sportowymi jak igrzyska czy sezon zimowy w skokach. Tymczasem tenisiści grają praktycznie cały rok - mówi Sport.pl socjolog sportu Radosław Kossakowski.

Czekaliśmy na taki sukces

Dominacja Świątek jest spektakularna. Polka wygrała sześć turniejów z rzędu, w tym Roland Garros po raz drugi w karierze. - Warto podkreślić, że jej osiągnięcia dotyczą dyscypliny, w której czekamy na sukcesy od niepamiętnych czasów. Takiego poziomu nigdy nie osiągnęliśmy. Agnieszka Radwańska była w finale wielkoszlemowym, ale mimo wszystko nie była najlepsza. Wojciech Fibak to z kolei czasy już zbyt odległe. Pierwszy raz w historii tenisa mamy mistrzynię i to działa na wyobraźnię Polaków - wskazuje Kossakowski.

Sukcesy i osobowość Świątek

Iga Świątek przyciąga także swoimi cechami osobowymi. - Ma ten rodzaj skromności, który jest ceniony w Polsce. Jest też zawzięta, odwołuje się do polskich wartości, podkreśla związki z ojczyzną. Nie ucieka do bardziej kosmopolitycznych wartości. To się ludziom podoba, bo przez sport nasz naród potrafi się czymś pochwalić. Sukcesy sportowców, w tym Igi Świątek, to symboliczne sukcesy narodu na niwie globalnej. Możemy jako społeczeństwo identyfikować się z najlepszą obecnie tenisistką. Iga Świątek to dziś ikona sportu kobiecego w ogóle - uważa nasz rozmówca. 

"Iga Świątek - jak sama mówi - już w szkole była królową memów. Ale jeśli dziś jest ich bohaterką, to nie stanowi obiektu żartów, tylko sprawia, że na twarzy pojawia się życzliwy uśmiech. Za naturalność, dystans i zaangażowanie w sprawy społeczne kibice ją uwielbiają - pisała niedawno dziennikarka Sport.pl Agnieszka Niedziałek.

- Jej małe przejęzyczenia czy małe gafy bardzo zbliżają do ludzi. Od dawna wiemy z różnych badań socjologicznych, że osoby, których normalnie nie spotykamy - gwiazdy sportu, kultury czy politycy - jeśli są zbyt doskonali, to wydają nam się z innego świata. Utożsamiamy się z nimi, gdy mają ludzkie cechy. Śmialiśmy się z jednego z prezydentów, który miał historie alkoholowe, ale z drugiej strony był dla nas bardziej ludzki i ostatecznie to nie odbijało się negatywnie na jego popularności. Memy ze Świątek, zabawne historie czy wypowiedzi tylko wzmacniają poziom sympatii do niej - mówi nasz rozmówca. 

Wzór dla młodzieży

- Świątek nie jest też źródłem skandali obyczajowych. Pod tym względem jest podobna do Roberta Lewandowskiego. Znamienne było ich wspólne zdjęcie z finału Roland Garros. Mają dużo wspólnego: gigantyczny sukces na skalę globalną, tożsamość opartą na skromności i gigantycznym wysiłku, oboje pomagają charytatywnie, podkreślają na każdym kroku swoją polskość. Tworzą dobrą parę wzorców socjalizacyjnych dla dziewczynek i chłopców, którzy uprawiają sport. Pokazują, że można bez skandali dojść do ogromnego sukcesu. Także do majątku, ale w sposób, który nie gryzie w oczy. Wiadomo, że Świątek korzysta z zarobionych pieniędzy, ale w sposób bardzo wyważony - uważa socjolog sportu w rozmowie ze Sport.pl.

Przemyślane strategie

Polska tenisistka ma sztab ludzi, którzy pomagają jej w sprawach marketingowych.  - Kiedyś było inaczej. Pamiętam, jak Adam Małysz dyskontował sukces, to ludzie śmiali się, że reklamował praktycznie wszystko. Specjaliści od marketingu podkreślali, że popełnia błędy, bo nie potrafił się określić strategicznie w marketingu. Ale Małysz zaczynał ponad 20 lat temu, wtedy nie było takiej świadomości u sportowców - wskazuje nasz rozmówca. 

Dziś Lewandowski i Świątek mają ludzi, którzy pomagają im w tym obszarze. - Nasza tenisistka z czasem pewnie też będzie bardziej dyskontować sukces. Nikt nie powinien jej tego zarzucać. Na razie jest w tym bardzo subtelna. Być może po prostu woli mniej pokazać, a mieć szanse na dłuższe biznesowe relacje. Zakładam, że to przemyślana strategia - wskazuje Kossakowski.

Iga Świątek po zakończeniu finałów, w których występuje, nie zapomina, by jeszcze na korcie założyć zegarek. - Pewnie musi o tym pamiętać, bo ma to ustalone w kontrakcie. To pokazuje, że związki między sportem a biznesem są bardzo bliskie. Można powiedzieć, że jeszcze na arenie sportowej zaczyna się sponsoring. Pamiętam krytykę, jaka wylała się po informacjach, że Świątek nawiązała współpracę z Rolexem. Tak wygląda sport od kilkudziesięciu lat, a krytykowanie podobnych zjawisk świadczy o braku wiedzy na temat uwarunkowań współczesnego sportu. 

Możemy oczywiście narzekać czasem na radykalny poziom komercjalizacji sportu, ale to osobny wątek. - Jeden z brytyjskich badaczy posługuje się nawet pojęciem złotego trójkąta: sport - biznes - media. Trójkąt nie może istnieć bez każdego z tych wierzchołków - mówi nasz rozmówca. 

Świątek a Lewandowski

Czy Iga Świątek może kiedyś przebić Roberta Lewandowskiego pod względem zainteresowania w Polsce? - Dwa lata temu powiedziałbym, że nie ma na to szans. Nasz kapitan był najlepszy na świecie, bił rekordy. Dziś też jest w czołówce, ale pewnie kolejnych szczytów nie osiągnie. Świątek zaś jest młoda. Być może mamy przed sobą tenisistkę wszech czasów? Może pobije rekordy Sereny Williams? Na korzyść Lewandowskiego działa w Polsce większa popularność piłki nożnej niż tenisa - wskazuje Kossakowski.

- Dziś bym nadal postawił, że Świątek nie przebije Lewandowskiego, ale nie jestem już o tym tak przekonany. Z kolei jeśli porozmawiamy o tym za dwa-trzy lata, to nie wykluczam, że sytuacja będzie zgoła odmienna. Wtedy Lewandowski może grać np. w USA, a Świątek będzie miała na koncie pięć-osiem tytułów wielkoszlemowych - uważa socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego.

Jego zdaniem Iga Świątek przebiła już Agnieszkę Radwańską. - Radwańska nie przekroczyła pewnego pułapu, choć była bardzo blisko. U niej pojawiały się też kwestii obyczajowe. Pamiętamy zdjęcia do nagiej sesji. Innym razem strona liberalna krytykowała jej tradycyjne podejście do życia. Świątek jednak jest już dużo bardziej popularna, przebiła też jej sukcesy. Inna sprawa, że Radwańska miała trudniej, marketing nie był tak rozbudowany. Pokazała młodym tenisistom, że sukces jest możliwy. Była takim Adamem Małyszem swoich czasów - kończy nasz rozmówca. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.