Serena Williams wygrywa w pierwszym meczu po powrocie. Wielkie emocje na koniec

Wielu kibiców czekało na ten moment ponad 350 dni... i w końcu się doczekali. Serena Williams po blisko roku przerwy wróciła na kort. Amerykanka zagrała w deblowym meczu podczas WTA Eastbourne. Jej partnerką była Ons Jabeur.

To pierwszy raz od pamiętnego meczu z Białorusinką Alaksandrą Sasnowicz. Przed rokiem Amerykanka skreczowała już w pierwszym secie przy stanie 3:3. Wszystko przez kontuzję, po której wielu ekspertów twierdziło, że już nigdy nie wróci na kort. Ona zrobiła im jednak na przekór i dzięki dzikiej karcie zagra w Wimbledonie. Zanim jednak wystartuje w turnieju Wielkiego Szlema, na rozgrzewkę wybrała sobie debla w Eastbourne.

Zobacz wideo Agnieszka Radwańska patrzyła na kort obok, a tam Iga Świątek. "Poczwórna mobilizacja"

Serena Williams wróciła na kort. Czas kluczem do sukcesu w debiucie

Pierwszy set nie poszedł jednak po myśli Sereny Williams i Jabeur. Obie zawodniczki przegrały z duetem Marie Bouzkovej i Sary Sorribes Tormo. Amerykanka i Tunezyjka przegrały dwa serwisy w pierwszym secie, który zakończył się wynikiem 2:6. Pierwszego gema tenisistki wywalczył już na samym początku starcia. Drugiego zaś w samej końcówce. 

Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Drugi set zaczął się niemal identycznie. Piłka znów była po stronie Williams i Jabeur, a te bez większych przeszkód wygrały gema 40:15. Schodki pojawiły się później, gdy w kolejnych dwóch gemach górowały Czeszka i Hiszpanka. Wtedy Amerykanka i Tunezyjka znalazły swój rytm. Najpierw odrobiły stratę, a potem wyszły na prowadzenie i udało im się ostatecznie zwyciężyć w tym secie 6:3. O tym, kto wygra to spotkanie, musiał zadecydować super tie-break. W nim tenisistki rywalizowały do 10 zdobytych punktów lub dwóch punktów przewagi począwszy od wyniku 9:9. 

Tak też było w przypadku Williams/Jabeur i Bouzkova/Tormo. Gdy tylko Amerykanka i Tunezyjka wychodziły na prowadzenie 9:8 i miały piłkę meczową, przeciwniczki wyrównywały. W sumie tenisistki miały w tym starciu dwa meczbole. Bouzkova/Tormo dwukrotnie wyrównały wynik (9:9 i 10:10), po czym same przejęły inicjatywę i tym razem to one miały piłkę meczową. Williams/Jabeur poszły w ich ślady, wyrównały 11:11, a potem wyszły na prowadzenie 12:11. Trzecią piłkę meczową wykorzystały skutecznie i ostatecznie wygrały spotkanie (13:11).

Przed Williams zostaje więc tylko Wimbledon, z którym w zeszłym roku wiązała wielkie nadzieje. 23-krotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych ma szansę wywalczyć historyczne 24. trofeum w swojej karierze. Gdyby tego dokonała, zrównałaby się w liczbie triumfów z Australijką Margaret Court. Być może do tego dojdzie już za kilka dni. 

Williams wystartuje w Wimbledonie bez rozstawienia. A to oznacza, że już w pierwszej rundzie może trafić na liderkę światowego rankingu - Igę Świątek. Na to spotkanie czeka wielu kibiców. Z jednej strony stanęłaby niepokonana od 35 spotkań triumfatorka sześciu ostatnich turniejów, w których startowała. A z drugiej rekordzistka pod względem wygranych w turniejach WIelkiego Szlema i chodząca legenda żeńskiego tenisa

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.