Robert Piotr Radwański wychował dwie wielkie polskie tenisistki: Agnieszkę i Urszulę. Starsza z nich była drugą rakietą świata, młodsza najwyżej na 29. miejscu w rankingu WTA. Rozmawialiśmy z ojcem Radwańskich m.in. o dominacji Igi Świątek, zagrożeniach dla niej, specyfice gry na Wimbledonie, powrocie Sereny Williams i wykluczeniu Rosjan oraz Białorusinów z Wimbledonu.
Robert Piotr Radwański: Jeszcze rok temu Iga była nastolatką, niedojrzałą dziewczyną. W poprzednim roku grała nawet podobnie dobrze pod względem czysto tenisowym, jak teraz, ale zmieniła się u niej strona psychiczna. Iga dojrzała, nie ma już reakcji emocjonalnych na korcie. Wcześniej, gdy miała kryzys, wpadała od razu w gorszy stan psychiczny. Teraz to zniknęło.
Jest perfekcyjnie przygotowana fizycznie, o klasę lepiej niż wszystkie rywalki. Jej się po prostu łatwo gra, a gdy przy okazji ma "spokojną głowę" to zaczęła dominować. Gra jak czołg, urwać jej seta jest niezwykle trudno, co dopiero wygrać z nią mecz. Chince Zheng udało się wygrał z Igą seta na Roland Garros, ale trochę był to przypadek, po tie-breaku. Iga stała się dorosła na korcie, ma fantastyczny czas. Oby tak było jak najdłużej.
To widać także po rankingu. Iga gra bardzo równo. Ma mnóstwo zwycięstw. Trafiła też na zmianę pokoleniową w kobiecym tenisie. Do touru trafiło wiele nowych dziewczyn. One jeszcze nie do końca umieją z Igą grać (śmiech). Prawdopodobnie muszą się tego dopiero nauczyć. Nasza tenisistka wykorzystuje swoje pięć minut.
Zgadza się. Nie można przesadzać. Wiem, że jest młoda i dąży do celu, ale jej kariera ma trwać np. 10-12 lat, a nie skończyć się za dwa lata. Trzeba unikać ciężkich kontuzji. Teraz ważne jest, by jej polityka startowa była sprytna, by Iga nie grała za dużo. Gdy się wygrywa, cały czas dochodzi do finałów, zalicza się wiele spotkań w krótkim czasie. Ona co turniej melduje się w finale. Trzeba być ostrożnym. Bardzo dobrze, że ma teraz przerwę przed Wimbledonem. Nikt nie ma metalowych stawów.
Na pewno jest to trochę problem. Z tego co wiem, odnotowano spadek oglądalności jeśli chodzi o telewizję. Starsze gwiazdy odchodzą, a nowe, z wyjątkiem Igi, potrzebują jeszcze trochę czasu.
Cieszy, że wraca, ale chciałbym, żeby po tym powrocie grała dobrze. Sam powrót to może być mało. Trochę pesymistycznie patrzę na jej ewentualny sukces. Jednak 40 lat to już dość zaawansowany wiek w tenisie. Williams może mieć problem z bieganiem, ścięgna są już inne. Na trawie może być jej szczególnie trudno ze względu na specyfikę nawierzchni, na której można sobie naprawdę zrobić krzywdę. Życzę jej, by skończyła z honorem i w zdrowiu, by nikt nie musiał jej wywozić na wózku z kortu.
To oczywiście gdybanie, bo nie widzę w tym momencie żadnej rywalki, która mogłaby jej zagrozić. Iga jest w takiej formie, że odjechała reszcie stawki. Niemniej przypominam zawsze, że korty trawiaste są wyjątkowe. Obserwujemy na nich tzw. kontrastowanie uderzeń - najpierw gra się bardzo mocno, a potem lżej, dużo gry na małe pola, potrzeba sprytu. Co prawda ta nawierzchnia jest wolniejsza niż kiedyś, Anglicy ją spowalniają, ale uderzenia na trawie są bardzo płaskie, piłka lata nisko nad siatką. Tego w telewizji nie widać, kamera musiałaby być ustawiona z boku kortu, by móc śledzić wysokość piłki. Na kortach ziemnych czy na betonie gra się jednak trochę inaczej, wyżej. Zobaczymy, jak Iga sobie z tym poradzi.
Marzyłem o tym. Po zakończeniu kariery przez Agnieszkę mówiłem, że bardzo bym chciał, żebyśmy mieli szybko jej następczynię, a nie czekali na to 50 lat. Na szczęście po dwóch latach okazało się, że mamy taką dziewczynę. Mamy też inne tenisistki. Ula również próbuje wrócić do lepszego grania. U mężczyzn jest z kolei świetny Hubert Hurkacz, który ma nawet szansę wygrać cały Wimbledon. W zeszłym roku dotarł tam do półfinału.
Niestety nie mogę nic więcej powiedzieć o tym. Ale faktycznie są pewne plany. Z tego co wiem, organizuje to raczej sztab Igi Świątek. My występujemy w tym bardziej jako goście.
Jestem tym zawiedziony. Biorą w obronę władze Wimbledonu. Jestem zwolennikiem traktowania indywidualnego zawodników, ale to turniej Anglików. Zapraszają kogo chcą, nie można się wtrącać. To tak, jakby pan organizował urodziny i bym pana karał za to, że kogoś pan nie zaprosił. Skandalem jest karanie Wimbledonu, odbieranie im punktów. Na szczęście to tak prestiżowy turniej, że i bez punktów przyciąga największych.
Tak, weźmie udział w turnieju dla starszych gwiazd. Będzie w nobliwym gronie. To bardzo prestiżowa sprawa.