Pierwszy set to był koncert w wykonaniu polskiego tenisisty. Po 12 minutach prowadził 3:0, chwilę później aż 5:0. Miedwiediew zdołał tylko raz wygrać swój serwis, a w poprzednim meczach w Halle obronił w sumie 22 z 23 break pointów. Dał się przełamać tylko Niemcowi Oscarowi Otte w półfinale.
Hurkacz to jednak znacznie lepszy tenisista niż Otte, obecnie jeden z najlepszych zawodników na trawie. W pierwszej partii znakomicie serwował i nie gorzej returnował. Jego głębokie returny pod samą linię siały popłoch w grze Miedwiediewa. Rosjanin był kompletnie rozbity.
Po 15 minutach lider rankingu zaczął wściekać się na siedzącego w boksie swojego trenera Gillesa Cervarę. Kilkukrotnie kręcił głową w kierunku Francuza, mówił też do szkoleniowca coś po francusku. Cervara w wywiadach przyznaje, że ich relacje nie są łatwe. W drugim secie tenisista z Moskwy wyrzucił swojego trenera z trybun.
Rosjanin grając pod presją świetnych ataków Polaka popełniał kolejne błędy. Nasz zawodnik czuł się zaś na korcie głównym w Halle znakomicie. Seta zamknął wynikiem 6:1, a siedzący niedaleko trener Craig Boynton mógł się uśmiechnąć szeroko.
Drugą partię Hurkacz zaczął równie dobrze. Już na wstępie przełamał tenisistę urodzonego w Moskwie. Miedwiediew po przerwie nadal sprawiał wrażenie kompletnie zagubionego. Tak, jakby albo nie miał planu na finał z Polakiem, albo ten plan rozpadł się już po pierwszych gemach. Nasz zawodnik kontrolował przebieg seta, zwyciężając 6:4.
Zwycięstwo Huberta Hurkacza nad Daniłem Miedwiediewem jest wyjątkowe z kilku względów. Polak po raz piąty w karierze grał w finale turnieju ATP i ani raz nie zaznał porażki. Od poniedziałku wróci do czołowej „10" rankingu, dziś jeszcze jest 12. na świecie.
Podczas niedawnego Roland Garros Hurkacz śmiał się z brody swojego trenera. - Jest okropna. Muszę wygrać większy turniej, by Craig ją zgolił - mówił nam Polak. Wygląda na to, że po niedzielnej wygranej amerykański trener nie ma wyjścia. Impreza ATP 500 w Halle jest bardzo prestiżowa. Nie ma co prawda rangi Masters czy Wielkiego Szlema, ale cieszy się wielkim uznaniem. Roger Federer wygrał ją 10 razy (Wimbledon osiem razy).
Miedwiediew przez lata nie uchodził za specjalistę od gry na trawie. Rok temu odpadł w czwartej rundzie Wimbledonu (przegrał z Hurkaczem), a to i tak jego najlepszy wynik na kortach w Londynie. Wcześniej przegrywał tam w trzecich lub drugich rundach. W ostatnich tygodniach gra jednak bardzo skutecznie.
Zanim Rosjanin doszedł do finału w Halle, był też w finale w holenderskim s’Hertogenbosch. Tam jednak także przegrał. Pokonał go niespodziewanie reprezentant gospodarzy, Tim Van Rijthoven. Holender był wówczas w trzeciej setce rankingu, dziś jest 106. i otrzymał dziką kartę od organizatorów tegorocznego Wimbledonu.
Miedwiediew, podobnie jak inni Rosjanie i Białorusini, nie zagra w Londynie. W kwietniu Anglicy zdecydowali, że zawodnicy z tych dwóch krajów zostaną wykluczeni. To reakcja na inwazję na Ukrainę. Miedwiediew w Paryżu przyznawał, że decyzja Wimbledonu jest „nielogiczna". Chwalił za to władze tenisa, które ukarały Anglików pozbawieniem punktów.
Hurkacz i Miedwiediew mieli okazję spotkać się dwukrotnie od 24 lutego, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę. Obaj pojedynki wygrał Polak, ten marcowy w ćwierćfinale w Miami 7:6, 6:3. Do obu pojedynków w ogóle nie powinno dojść. Niestety władze tenisa, w przeciwieństwie do innych dyscyplin sportowych - np skoki narciarskie, kajakarstwo, triathlon czy łyżwiarstwo figurowe - nie zdecydowały się zawiesić Rosjan i Białorusinów.
Hurkacz wygrywając w Halle potwierdził, że będzie jednym z głównych faworytów do zwycięstwa w Wimbledonie obok Novaka Djokovicia czy Matteo Berrettiniego. W zeszłym roku Polak był w półfinale w Londynie.