31 - tyle minut trwał pierwszy set. Mimo że zawodnicy rozegrali w nim 10 gemów, to partia była bardzo dynamiczna. Wszystko przez dobrą formę serwisową Huberta Hurkacza i Nicka Kyrgiosa. W pierwszej partii długo nie mieliśmy choćby jednego break pointa. Niestety, kiedy się pojawił, był on szansą dla Australijczyka. Na domiar złego szansą wykorzystaną.
W dziewiątym gemie Kyrgios popisał się dwoma bardzo dobrymi uderzeniami kończącymi, które dały mu przewagę 40:15. Chociaż pierwszej szansy na przełamanie Australijczyk nie wykorzystał, to przy drugiej pomógł mu Hurkacz. Polak w prostej sytuacji uderzył w aut, przełamując naszego zawodnika. Chwilę później Kyrgios pewnie wygrał swoje podanie i pierwszego seta 6:4.
W drugim secie walka była zdecydowanie bardziej wyrównana. Partia trwała o kwadrans dłużej, a do jej rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break. Tak samo jak w pierwszej partii dominowali serwujący, ale tym razem obyło się bez przełamań.
W dogrywce zdecydowanie lepszy był Hurkacz, który wygrał ją 7:2. Wygrał, mimo że zaczął ją od straty jednego serwisu i wyniku 0:1. Później jednak Polak rozpędził się, wygrał pięć piłek z rzędu i objął prowadzenie 5:1. Chociaż Australijczykowi udało się zdobyć jeszcze jeden punkt, to Hurkacz rozstrzygnął seta dwoma świetnymi serwisami.
W trzecim, decydującym secie przełamań też nie było. Im dłużej jednak trwał mecz, tym lepiej serwował Hurkacz. Polak bardzo pewnie wygrywał swoje podania i nie wykorzystał nawet jednej szansy na odebranie serwisu Kyrgiosa. To, co nie udało mu się w trzecim gemie, udało mu się jednak w tie-breaku.
Przy stanie 4:3 nasz zawodnik popisał się kapitalnym returnem pod nogi i objął prowadzenie 5:3. Chociaż później Kyrgios świetnie zaserwował, to nie był już w stanie odebrać szansy Polakowi. Hurkacz zagrał dwa dobre serwisy i ostatecznie w wygrał mecz 4:6, 7:6(2), 7:6(4).
W niedzielnym finale Polak zagra z Daniiłem Miedwiediewem. Początek spotkania o 14:30. Relacja na żywo na Sport.pl.