Hurkacz zagra z enfant terrible tenisa. Po nudzie czas na popcorn

Po ćwierćfinale, który wielu widzów określiło mianem nudnego, jest szansa, że podczas kolejnego meczu Huberta Hurkacza w Halle będą powody, by sięgnąć po popcorn. Rywalem Polaka, który popisuje się czasem na trawie efektownymi "szczupakami", będzie Nick Kyrgios. Specjalnością Australijczyka, enfant terrible współczesnego tenisa, są nietypowe zagrania, a zwłaszcza tzw. tweenery.

"Nudny" - właśnie tego przymiotnika kibice używali najczęściej w mediach społecznościowych na podsumowanie ćwierćfinału turnieju ATP w Halle, w którym Hubert Hurkacz wygrał z Felixem Augerem-Aliassime'em 7:6 (7-2), 7:6 (7-4). Pierwszoplanową rolę ogrywał tu serwis, brakowało zaś dłuższych wymian.

Zobacz wideo Agnieszka Radwańska patrzyła na kort obok, a tam Iga Świątek. "Poczwórna mobilizacja"

"Szczupaki" Hurkacza vs tweenery Kyrgiosa

Tenisiście z Wrocławia po stronie plusów po tym pojedynku pozostanie pierwsze w karierze zwycięstwo nad będącym jego przyjacielem Kanadyjczykiem (zmierzyli się po raz trzeci w singlu, a w deblu razem wygrali w 2020 roku prestiżową imprezę ATP 1000 w Paryżu) oraz fakt, że choć w żadnym z setów nie miał okazji na przełamanie i musiał się mocniej napracować, by wygrać własne gemy serwisowe, to w tie-breakach był już górą. No i jeszcze zagranie meczu, którym popisał się w ósmym gemie drugiego seta.

Takie efektowne "szczupaki" stały się już niejako znakiem firmowym 25-letniego wrocławianina. Latał już tak m.in. nad trawiastymi kortami Wimbledonu, ale i twardą nawierzchnią w Australian Open. Robi to tym większe wrażenie, gdy pamięta się, że mierzy prawie dwa metry. Nick Kyrgios jest niższy zaledwie o trzy centymetry, ale też imponuje dynamiką poruszania się po korcie. Podczas sobotniego spotkania tych zawodników na nudę nikt już nie powinien narzekać. Australijczyk jest bowiem specjalistą od nietypowych zagrań, a głównie słynie z tzw. tweenerów, czyli odbicia piłki między nogami. 

Nie tylko z takich popisów słynie 27-latek z Canberry. Potrafi też zaserwować od dołu, za co często bywa jednak krytykowany w środowisku tenisowym. Niektórzy kibice uważają to za dodanie elementu rozrywkowego wymianom, ale zawodnicy przeważnie widzą w tym oznakę lekceważenia przeciwnika.

Długa lista przewinień Australijczyka. Dwie skrajności

Gdyby jednak na tym kończyła się lista przewinień Kyrgiosa, to nie byłoby tematu. Liczba grzechów popełnianych przez niego na korcie jest jednak duża i nic nie zapowiada, by w najbliższym czasie miała przestać rosnąć. Kłótnie z sędziami, niszczenie rakiet, rzucanie butami w trybuny, przeklinanie, niesportowe prowokowanie rywali. Z pieniędzy, które musiał zapłacić w ramach nakładanych na niego za te wyczyny kar, zebrałaby się pokaźna suma.

Nikt nie kwestionuje, że Australijczyk ma wielki talent, ale też powszechna opinia jest taka, że go marnuje. Nieraz już opowiadał o nieradzeniu sobie z emocjami, co sprawia, że patrzy się na jego wybryki nieco łagodniejszym okiem. Wydawało się też czasem, że jest już bardziej świadomy i lepiej panuje nad sobą, ale zwykle do czasu. Kilka dni temu w Halle po raz kolejny zaczął wyładowywać złość na rakiecie, dyskusji z sędzią też nie zabrakło. A powtarzające się takie zachowania sympatyków mu nie zapewniają ani w szatni, ani na trybunach.

Na tym tle Hurkacz wydaje się jego zupełnym przeciwieństwem. Wrocławianin znany jest z tego, że wszystko podporządkował tenisowi - dba o siebie w każdym aspekcie. Abstrakcją w jego wypadku wydaje się to, co ma za sobą Kyrgios, czyli nadużywanie alkoholu i narkotyków oraz imprezowanie. Wrocławianin przez kolegów z touru określany jest zawsze jako grzeczny chłopak. Bardzo rzadko też podważa decyzje arbitra, a jeśli już, to robi to raczej w stonowany sposób. Trudno też sobie wyobrazić go wpadającego w furię i niszczącego rakiety.

Z 65. na światowej liście Australijczykiem nigdy wcześniej się nie zmierzył. Jeśli wygra, to awansuje po raz pierwszy w tym sezonie do finału, a po raz pierwszy w karierze zagra o tytuł w imprezie rozgrywanej na trawie. Pokonanie rywala z antypodów zagwarantuje mu również powrót do czołowej "10" rankingu ATP w poniedziałek. Obecnie plasuje się na tej pozycji w wirtualnym notowaniu, ale może jeszcze zostać wyprzedzony przez Matteo Berrettiniego, jeśli sam przegra w sobotę, a Włoch zgarnie tytuł w Londynie.

Turniej w Halle to także ostatni sprawdzian formy dla półfinalisty poprzedniego Wimbledonu przed tegoroczną edycją. Polak zmienił bowiem pierwotne plany i wycofał się z przyszłotygodniowych zawodów na Majorce, by skupić się na treningach przed rozpoczynającą się 27 czerwca wielkoszlemową imprezą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.