W połowie kwietnia 2018 roku Agnieszka Radwańska oficjalnie zakończyła karierę tenisową. Mimo to w dalszym ciągu miała dużo wspólnego z dyscypliną, która zapewniła jej mnóstwo sukcesów na międzynarodowej arenie. Ma to związek z faktem, że jej mąż Dawid Celt jest kapitanem reprezentacji Polski kobiet.
33-latka po zakończeniu kariery nie skończyła jednak z aktywnością fizyczną. W czwartek była jedną z uczestniczek corocznego meczu Gortat Team - Wojsko Polskie, organizowanego przez Marcina Gortata. Przy tej okazji w rozmowie z Interią zdradziła, że pojawi się na tegorocznym Wimbledonie.
- Czasem śmiejemy się, że trudniej dostać się do turnieju legend, bo jest tylko 16 miejsc i trzeba zostać zaproszonym. To dla mnie ogromny prestiż, że będę mogła w nim zagrać. To będzie też wyzwanie, bo będą też Kim Clijsters czy Martina Hingis. Trzeba będzie potrenować. Wrócą wspomnienia, zobaczę stare znajome twarze. Kilkanaście lat tam przecież grałam - powiedziała.
Poza Radwańską, na londyńskich kortach pojawi się również Serena Williams. - Sama jestem ciekawa co pokaże. Chciałaby sięgnąć po wygraną, by pobić rekord liczby zwycięstw w Wielkim Szlemie. Szczerze mówiąc wątpię, czy da radę. Trawa jest coraz wolniejsza, mecze trwają coraz dłużej, a razem z finałem trzeba ich zagrać aż siedem - przyznała Radwańska.
Faworytką w turnieju kobiet będzie Iga Świątek, dla której rywalizacja w Wimbledonie będzie pierwszym w tym roku pojedynkiem na trawie. - Pewnie będzie trenować na tej nawierzchni w Londynie, ale to nie to samo co mecz. To pytanie do Igi jak się czuje przed Wimbledonem bez rozegrania spotkania na trawie. Może bym pomyślała o występie na przykład w deblu w turnieju w Eastbourne, by trochę się przyzwyczaić - oceniła 33-latka.
W trakcie zawodowej kariery Agnieszka Radwańska 13-krotnie wystąpiła na Wimbledonie. Największy sukces osiągnęła w 2012 roku, kiedy to dopiero w finale przegrała z Sereną Williams. W 2013 i 2015 roku docierała z kolei do półfinału turnieju.