Świat tenisa żyje informacją przekazaną kilka dni temu przez Serenę Williams. Legendarna Amerykanka obwieściła za pomocą mediów społecznościowych, że wystąpi w tegorocznym Wimbledonie, co spotkało się z entuzjastyczną reakcją choćby Igi Świątek. Organizatorzy przyznali jej dziką kartę, która uprawnia do startu od pierwszej rundy. Będzie to wielki powrót, gdyż właśnie na słynnych londyńskich kortach oglądaliśmy 40-latkę po raz ostatni.
Brad Gilbert, były tenisista, zdradził w rozmowie z NBC News Now, że pozostałe tenisistki mogą być zmartwione wizją trafienia na Serenę Williams w losowaniu. - Wspaniale jest widzieć Serenę z powrotem. Minęło 12 miesięcy, odkąd grała na Wimbledonie i doznała kontuzji. Teraz 127 innych tenisistek będzie bardzo zmartwionych losowaniem, które odbędzie się w następny czwartek, wiedząc, że Serena będzie nierozstawiona. To dla niej świetny ruch, że zagra w przyszłym tygodniu w Eastbourne w deblu z Ons Jabeur, by potrenować na trawie. Jestem pewien, że kilka zawodniczek będzie zdenerwowanych - podkreślił Gilbert.
- Sądzę, że jej szanse zależą od losowania. Mogłaby zagrać z numerem jeden już w pierwszej rundzie. Myślę, że chodzi o wygranie kilku meczów, zdobycie pewności siebie i danie samej sobie możliwości dotarcia do drugiego tygodnia - dodał Gilbert.
Williams przed rokiem doznała kontuzji w trakcie meczu z Białorusinką Aleksandrą Sasnowicz. Wielu kibiców i ekspertów wątpiło, że jedną z najlepszych tenisistek w historii jeszcze zobaczymy na korcie. 23-krotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych zdołała jednak wrócić do zdrowia i przygotować się odpowiednio, by wystartować w miejscu dla niej wyjątkowym. Wimbledon wygrywała bowiem aż siedmiokrotnie.