Finały nie zawsze są meczami stojącymi na najwyższym poziomie. Dotyczy to różnych dyscyplin i tenis nie jest tu wyjątkiem. Zawodnikom we znaki daje się gromadzące się na wcześniejszych etapach zmagań zmęczenie fizyczne oraz psychiczne. Topowych sportowców cechuje jednak to, że potrafią rozłożyć dobrze siły w trakcie turnieju, a w kluczowym momencie zachować skupienie, opanować nerwy i wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady energii. Do tego grona należy Iga Świątek, która po trzech latach rywalizacji w seniorskim tenisie ma godną pozazdroszczenia skuteczność w pojedynkach o tytuł.
Smak porażki w finale poznała tylko w debiucie. Jako niespełna 18-latka dotarła do tego etapu w Lugano w 2019 roku, czyli w pierwszym sezonie startów w imprezach WTA. Była wówczas 115. w światowym rankingu i po walce uległa znacznie bardziej doświadczonej i wyżej notowanej Słowence Polonie Hercog - 3:6, 6:3, 3:6.
Potem za każdym razem gdy tylko Polka awansowała do decydującego spotkania, to nikt nie potrafił znaleźć na nią recepty. Początkowo sukcesy odnosiła na ulubionej nawierzchni ziemnej. W 2020 roku po raz drugi udało się jej dostać do finału zmagań na tego typu kortach. I to nie na byle jakich, bo tych im. Rolanda Garrosa. Pierwszy tytuł wielkoszlemowy zapewniło jej wtedy pokonanie Sofii Kenin 6:4, 6:1.
Mecz French Open 2020 z Amerykanką to jeden z dwóch przypadków, kiedy Świątek straciła w decydującym spotkaniu "aż" pięć gemów. Drugi miał miejsce w obecnym sezonie w Indian Wells, gdzie z dokładnie takim samym wynikiem wygrała z Greczynką Marią Sakkari. Najbrutalniej w finałach obeszła się z Karoliną Pliskovą. Czeszka w ubiegłym roku w Rzymie została odesłana na tzw. rowerze, czyli przegrała oba sety do 0.
Wspomniana impreza w Kalifornii sprzed trzech miesięcy była pierwszą, w której raszynianka była wyżej notowana niż jej finałowa przeciwniczka. Sama była wtedy czwartą rakietą świata, a Sakkari szóstą. Był to też drugi turniej tej rangi wygrany przez 21-latkę na twardej nawierzchni. Po raz pierwszy triumfowała na niej w ubiegłym roku w Adelajdzie.
Z dziesięciu występów w decydujących meczach sześć tenisistka trenera Tomasza Wiktorowskiego zaliczyła w obecnym sezonie, który jest dopiero na półmetku.
Wciąż czeka ona na debiut w finale seniorskich zmagań na trawie (wygrała juniorski Wimbledon w 2018 roku). Z dotychczasowych sześć rozegrała na "mączce", a cztery na "betonie".
Finały Igi Świątek w turniejach WTA i Wielkim Szlemie w singlu:
Nie do podważenia jest wpływ na statystyki Świątek w finałach przygotowania czysto tenisowego i taktycznego, którym zajmuje się Tomasz Wiktorowski. Warto tu jednak zwrócić też uwagę na obszary, za które odpowiada dwoje pozostałych członków sztabu szkoleniowego liderki światowego rankingu. Jednym jest przygotowanie motoryczne Tym istotniejsze było to w ostatnich miesiącach, gdy wygrywała turniej za turniejem. Nie dziwne więc, że słowa uznania zbiera teraz współpracujący z nią trener przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk.
Pewne zwycięstwa to także dowód na to, że Polka radzi sobie z presją występów w spotkaniach o dużą stawkę. W jej teamie za takie kwestie odpowiada Daria Abramowicz. Raszynianka wielokrotnie podkreślała duże znaczenie, jakie ma dla niej obecność psycholożki sportowej podczas turniejów oraz apelowała do środowiska tenisowego o przykładanie wagi do dbania o aspekt mentalny.
Jak duży wkład w jej sukcesy mają współpracownicy Świątek pokazała choćby tuż po sobotnim finale French Open, gdy tuż po meczu pobiegła na trybuny wyściskać ich, a na obiektywie kamery napisała, że jest dumna ze swojego zespołu i wymieniła z imienia wspomnianą trójkę.