Iga Świątek nie pozostawiła złudzeń co do tego, kto jest aktualnie najlepszą tenisistką na świecie. Polka w finale Rolanda Garrosa bez większych problemów pokonała Coco Gauff 6:1, 6:3 i sięgnęła po swój drugi w karierze wielkoszlemowy tytuł. Zaraz po ostatniej akcji Świątek pobiegła w stronę swojego boksu i wyściskała całą ekipę, w tym swojego ojca, Tomasza Świątka.
Tata Igi po meczu stanął przed kamerami Eurosportu i odebrał gratulacje od dziennikarza za wychowanie tenisistki. - To nie tylko moja zasługa. Rzesza ludzi pracuje nad ukształtowaniem Igi. Ma swoją inteligencję, jest bardzo oczytana. Umie wyciągać wnioski z wielu sytuacji. Na pewno jej to pomaga – odpowiedział Tomasz Świątek.
Następnie były wioślarz został zapytany o to, czy stresował się występami swojej córki, która sprawia wrażenie zawodniczki nie do pokonania. - Przyznaję się, że najwięcej zdenerwowania było przy meczu z Chinką [Qinwen Zheng, wówczas Iga przegrała pierwszego seta – red.], gdzie Iga czuła presję młodszej zawodniczki. To było ich pierwsze spotkanie. Liczyłem, że sobie poradzi, ale nie ukrywam, że u Igi jest już dosyć duże zmęczenie. Iga sama sobie zakładała presję, która musiała być zrzucana po trochu. Gdyby wiedziała co się dzieje w Polsce, że media nakręcają spiralę, że Iga jest już w finale, to nie wiem, czy by wytrzymała – przyznał Świątek.
Ojciec Igi odniósł się również do tego, że tenisistka bardzo dojrzała na przestrzeni kilku miesięcy. Wpływ na to miał mieć m.in. awans w rankingu WTA. - Po pierwsze to jest to, że awansowała na pierwsze miejsce. Widać to od tego 4 kwietnia, że troszeczkę nam wydoroślała. Dużo ostatnio było takich sytuacji, że zawodniczki się do niej zgłaszały i musiała wyrazić swoją opinię. Musi znowu przyspieszyć wydoroślanie. Jako liderka musi zabrać głos i to często taki decydujący. To jej sprzyja. Zdobywając laury nie cofa się mentalnie, tylko idzie do przodu – wytłumaczył Tomasz Świątek.