Dekoracja po finale Roland Garros była bardzo wzruszająca. Jeszcze zanim się zaczęła, Cori Gauff usiadła na krzesełku i zalała się łzami. Polka próbowała ją pocieszać. Następnie poszła podziękować swoim trenerom, pogratulował jej także obecny na trybunach w Paryżu Robert Lewandowski.
Organizatorzy szybko przygotowali scenę na korcie. Najpierw weszła na nią Amerykanka. Zebrała mnóstwo braw od publiczności. - Gratuluję ci Iga. Mam nadzieję, że zagramy ze sobą więcej finałów i kiedyś cię pokonam - śmiała się już wówczas 18-latka. - Przepraszam mój team, ale nie mogłam dziś zrobić więcej - zawiesiła głos. Po chwili ciszy otrzymała kolejne brawa.
Gauff podziękowała wszystkim organizującym turniej, fotografom, kibicom. Było przy tym dużo uśmiechu, uczucia w jej głowie bardzo się mieszały. Widać było, że dla niej to debiut w finale wielkoszlemowym i jeszcze nie wie, jak się odnaleźć.
Po Amerykance wyszła Iga Świątek. Publiczność nagrodziła ją wielkimi brawami. Organizatorzy przygotowali też podpowiedź na trybun. Na telebimie umieszczonym na górze widać było komunikat: "Wychodzi mistrzyni turnieju. Prosimy o aplauz"
- Dziękuję mojemu zespołowi, bez was nie byłoby mnie tutaj. Dziękuje wszystkim, tacie, siostrze - jesteście dla mnie wsparciem - podkreśliła Polka. Ale jeszcze zanim to powiedziała, z głośników puszczono polski hymn. Było bardzo wzruszająco. Na twarzy Świątek można było dostrzec łzy. - Mówiłam Coco by nie płakała, a sama się popłakałam - przyznała.
Co ciekawe, gdy polska tenisistka wygłaszała przemowę, na telebimie na żywo tłumaczono jej słowa z angielskiego na francuski. Tłumacz miał niezwykle tempo pracy.
Liderka rankingu nie zapomniała też o Ukrainie. - Chcę powiedzieć coś o Ukrainie i dla Ukraińców. Wojna wciąż trwa, bądźcie silni! Staram się wspierać was, jak mogę - powiedziała Świątek i zawiesiła głos na dobre kilkadziesiąt sekund, bo tyle trwała owacja na te słowa. - Bądźcie silni. Jeszcze raz dziękuję wszystkim - zakończyła zwycięską przemowę Polka.