Pojedynek ten zakończył się w najlepszy możliwy sposób - super tie-breakiem. Trudno zgadnąć, jak długo zawodnicy by jeszcze grali, gdyby cały czas obowiązywały zasady obowiązujące jeszcze do ubiegłorocznego turnieju, czyli przewagi dwóch gemów w decydującym secie. Tym bardziej, że do tie-breaka obaj zawodnicy zaledwie po dwa razy stracili swoje podanie.
Super tie-break był popisem Marina Cilicia (23. ATP). Chorwat przegrywał w nim 1:2 i od tego momentu zdobył dziewięć punktów z rzędu! Cilić miał w decydującym rozdaniu trzy asy, jeden wygrywający serwis, dwa kapitalne returny i dwa świetne winnery z forhendu. Mecz zakończył się błędem Andrieja Rublowa (7. ATP) z returnu.
Początek meczu nie zapowiadał takiego rozstrzygnięcia 33-letni Marin Cilić męczył się nawet przy swoich podaniach. W trzech z rzędu gemach serwisowych przegrywał 15:40. Dwa razy się obronił dzięki świetnymi serwisom czy kończącym uderzeniom. Jednak przy stanie 5:5 i 15:40 Chorwat popełnił niewymuszony błąd z bekhendu i został przełamany, a chwilę później przegrał seta. Cilić nie grał w tej partii tak świetnie jak w poprzednim, wygranym zdecydowanie 6:2, 6:3, 6:2 z wiceliderem światowego rankingu, Rosjaninem Daniiłem Miedwiediewem. Popełnił w tym secie aż 16 niewymuszonych błędów, a Rosjanin tylko cztery.
- To nie jest ten sam Cilić. Z Miedwiediewem nie robił takich błędów. Nie popełniał też ich tak dużo. Poza tym wywierał na Rosjaninie dużą presję, a teraz tego nie robi. Jest jakiś taki dziwnie spięty - mówił Karol Stopa, komentator Eurosportu.
W dwóch kolejnych setach Cilić poprawił jakość swojej gry i dało mu to efekt. W drugiej partii miał zdecydowaną przewagę w winnerach (21-9). Co ciekawe, w trzeciej partii Rosjanin miał zaledwie jedno kończące uderzenie, a Chorwat trzynaście.
W czwartym secie bardziej regularny był Rosjanin. Popełnił tylko trzy niewymuszone błędy, przy dwunastu rywala. Właśnie po niewymuszonym błędzie z bekhendu, Cilić został przełamany na 5:3.
Jak wypadły statystyki całego pojedynku? Cilić miał więcej asów (33-15), winnerów (88-35) i niewymuszonych błędów (71-30).
- To jestem po prostu ja. W piątym secie to był mój tenis. Była niesamowita walka, ale ktoś musiał przegrać. Dziś był mój dzień na zwycięstwo, ale trzeba oddać, że Rublow też zagrał fantastyczny pojedynek. Jestem bardziej zmęczony tym meczem psychicznie niż fizycznie - powiedział Cilić po meczu. Dla niego to pierwszy półfinał Roland Garros w karierze i pierwszy od 2018 roku w turnieju wielkoszlemowych. Wtedy był w finale Australian Open, gdzie przegrał z Rogerem Federerem 2:6, 7:6(5), 3:6, 6:3, 1:6.
Rublow w półfinale zmierzy się ze zwycięzcą meczu: Casper Ruud (Norwegia, 8. ATP) - Holger Rune (Dania, 40. ATP). Spotkanie to rozpocznie się w środę o godz. 21.30. W drugim półfinale Rafael Nadal (Hiszpania, 3. ATP) zagra z Alexanderem Zverevem (Niemcy, 3. ATP)