Iga Świątek się nie zatrzymuje i jest już w półfinale Roland Garros. Po niełatwym meczu numer 1 światowego tenisa wygrała z rozstawioną z numerem 11. Jessiką Pegulą 6:3, 6:2.
Mecz był szczególnie wyrównany w pierwszej fazie. Polka przegrywała z Amerykanką 2:3 i wtedy wypracowała sobie przewagę, wygrywając pięć kolejnych gemów. Jednego z nich - na 4:3 przy podaniu rywalki - Iga wygrała po akcji, w której błąd popełnił sędzia.
Emmanuel Joseph nie zauważył, że po skrócie Peguli Świątek odegrała piłkę ułamki sekund po tym, gdy po raz drugi spadła ona na kort.
- To jedna z najtrudniejszych sytuacji dla sędziego. Zwłaszcza, że akcja działa się nie przy nim, a na drugim końcu kortu. Niestety, sędzia mając wątpliwości, nie może poprosić o powtórkę wideo. Musi decydować - tłumaczy w rozmowie ze Sport.pl sędzia międzynarodowa, Gabriela Załoga. - Tu zmiana decyzji mogłaby być tylko wtedy, gdyby Iga się przyznała - dodaje.
Tylko czy Iga widziała drugie odbicie? - Często się denerwowałam na zawodników i pytałam ich później, dlaczego się do czegoś nie przyznali. Ale w końcu zrozumiałam, że w adrenalinie oni pewne rzeczy widzą inaczej. A tu nawet nie wiemy czy Iga widziała dobrze piłkę, czy odbijała instynktownie. Na pewno do Igi nie można mieć pretensji. Jej pracą nie jest sędziowanie, ona swoją pracę wykonała - podsumowuje Załoga.
Pewne jest jedno - Iga Świątek rozegrała kolejny bardzo dobry mecz i zasłużenie wygrała. To już 33. zwycięstwo Polki z rzędu. W półfinale Roland Garros Iga zmierzy się z 20. w rankingu WTA Darią Kasatkiną. Mecz zaplanowano już na czwartek.