Alexander Zverev (3. ATP) awansował do III rundy wielkoszlemowego turnieju Roland Garros, choć kosztowało go to sporo wysiłku. Niemiecki tenisista przegrywał bowiem z Sebastianem Baezem (36. ATP) 0:2, jednak zaliczył bardzo dobry powrót i finalnie wygrał 3:2, choć w ostatnim secie jego rywal ponownie postawił twarde warunki i zakończył się rezultatem 7:5, a Zverev obronił się przy tym przed meczbolem rywala przy stanie 5:5.
Zverev najprawdopodobniej był lekko poirytowany przebiegiem tego meczu, czemu dał wyraz podczas konferencji prasowej. Zawodnik zdenerwował się bowiem na dziennikarza, gdy ten po zadaniu mu pytania, zaczął przeglądać telefon: - Czy możesz przynajmniej się na mnie spojrzeć, gdy będę Ci odpowiadał? Zadałeś mi pytanie i patrzysz się w tefelon - rzucił zdecydowanie, choć z uśmiechem na ustach Zverev cytowany przez Eurosport.
Na konferencji odniósł się także do przebiegu meczu oraz pochwalił przeciwnika. - Powiedziałem mu, że to najgorsze uczucie, jakiego można doznać na korcie tenisowym. Dobrze to znam, przegrałem kiedyś US Open, choć prowadziłem dwoma setami. To był niesamowity mecz, a Sebastian jest znakomitym zawodnikiem i jestem pewien, że wiele osiągnie w tym sporcie - stwierdził 25-latek. - Kiedy myślisz o sile psychicznej, to myślisz o Rafie Nadalu i Novaku Djokoviciu. Nigdy nie będę na ich poziomie, ale staram się do niego zbliżyć - zakończył rozmowę tenisista, odnosząc się do swojego powrotu w starciu z Baezem. W kolejnej rundzie Zverev zmierzy się natomiast z Brandonem Nakashimą (75. ATP).
Tenisista skomentował także kwestię zarzutów wysuwanych pod jego adresem przez byłą partnerkę Olgę Szarypową, która oskarżyła go o nadużywanie wobec niej siły, a także negatywnych komentarzach, które dotknęły zawodnika po rozpoczęciu śledztwa przez ATP. Zawodnik opowiedział też o odczuwanej przez siebie presji.
- Trzeba nauczyć się z tym funkcjonować, ale dla mnie problemy psychiczne nie są zależne od mediów społecznościowych. Szczerze mówiąc, to moje zmartwienia wynikają z innych powodów. Nigdy o tym nie mówię, choć wiem, że inni gracze są bardziej wylewni. Nie lubię tego robić, ale tak, w tym roku zmagałem się z wieloma problemami - stwierdził tenisista.
- Tak jak wspomniałem, nie były one spowodowane mediami społecznościowymi. Sądzę, że często byłem bardzo przygnębiony. Jesteśmy ciągle pod presją, w samym centrum uwagi. Kiedyś nie było takiego dostępu do mediów społecznościowych, teraz wszystko, co robimy, może zostać nagrane, a także w internecie jest dużo nienawiści. To świat, w którym teraz żyjemy. Jest to przykre, ale taka jest rzeczywistość - dodał.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl