Takiego zamieszania w światowym tenisie nie było już dawno. W kwietniu organizatorzy Wimbledonu wykluczyli z tegorocznej edycji turnieju Rosjan i Białorusinów. To reakcja na inwazję na Ukrainę. W odpowiedzi Organizacja Męskiego Tenisa (ATP) oraz Organizacja Kobiecego Tenisa (WTA) zdecydowały się ukarać Wimbledon. Tenisiści i tenisistki rywalizujące w tym roku na trawie w Londynie nie otrzymają punktów do rankingu za swoje występy.
WTA i ATP chcą w ten sposób obniżyć prestiż Wimbledonu, który stanie się w pewnym sensie imprezą pokazową, bez punktów. Najlepsi tenisiści świata przebywają obecnie w Paryżu na Roland Garros. Wielu z nich pytanych o Wimbledon nie jest przekonana, czy wystąpi w Wielkiej Brytanii, skoro nie otrzyma za to punktów. - Turniej będzie jak pokazowy, a w takiej imprezie nie potrafię dać z siebie 100 procent - mówiła Naomi Osaka. - Impreza bez punktów, słyszałem, że możliwe jest też obniżenie puli nagród. Wówczas wybiorę wakacje - przyznał Fabio Fognini. Istnieje obawa, że wielu zawodników zbojkotuje Wimbledon.
Jak donosi "The Times", władze Wimbledonu rozważają złożenie pozwu przeciwko ATP i WTA za pozbawienie ich turnieju punktów. Federacje i turnieje mają umowę, aby przyznawać punkty rankingowe zawodnikom na podstawie ich występów w danych imprezach. Jednak władze tenisa twierdzą, że Wimbledon złamał umowę poprzez wykluczenie Rosjan i Białorusinów. Stąd kara w postaci nieprzyznawania punktów.
- Wimbledon złamał umowę z ATP. Jeśli masz porozumienie, nie możesz go naruszyć, a oni to zrobili. Myślę, że w tej sytuacji chodzi o to, by pokazać, że turnieje nie mogą robić wszystkiego, co chcą - mówił podczas Roland Garros 2022 rosyjski tenisista Andrej Rublow, siódmy na świecie.
Co ciekawe, jak twierdzi "The Times", pozostałe turnieje wielkoszlemowe - Roland Garros, Australian Open i US Open - rozważają wsparcie Wimbledonu w dążeniu do podjęcia działań prawnych przeciwko federacjom tenisowym. Sprawę miałby najprawdopodobniej rozstrzygać Międzynarodowym Trybunał ds. Sportu w Lozannie (CAS). Czasu jest niewiele, bo turniej w Londynie rusza 27 czerwca.
W Paryżu temat Wimbledonu jest nadal obecny. Tenisiści i tenisistki na prawie każdej konferencji prasowej muszą odpowiadać na pytania, jak oceniają decyzję władz tenisa i co sądzą o wykluczeniu Rosjan i Białorusinów z trawiastej imprezy w Wielkiej Brytanii. Wielu zawodników unika konkretnej odpowiedzi. Najmocniejszy głos zabrały Iga Świątek i Paula Badosa.
Niektórzy tenisiści nie kryli rozczarowania faktem, że federacje tenisowe nie skonsultowały się z nimi przed podjęciem tak drastycznych środków jak pozbawienie Wimbledonu punktów. Dla wielu z nich oznacza to poważne konsekwencje rankingowe.
Rankingi w tenisie tworzone są tak, że liczy się przede wszystkim to, by obronić punkty wywalczone w danej imprezie w poprzednim sezonie. Jeśli Hubert Hurkacz doszedł w zeszłym roku do półfinału Wimbledonu, za co otrzymał 720 punktów, to by ich nie stracić, musi w tym roku w Londynie również zajść co najmniej na poziom półfinału.
Tyle że Hurkacz nie będzie miał możliwości obrony punktów, skoro nie będą przyznawane. Straci je i spadnie w rankingu. Polak, drugi półfinalista Denis Shapovalov, finalista Matteo Berrettini (1000 punktów) oraz zwycięzca Novak Djoković (2000 punktów) są najbardziej pokrzywdzeni w tej sytuacji. U kobiet najwięcej straci Karolina Pliskova, finalista Wimbledonu 2021. Mistrzyni Ash Barty zakończyła już karierę.
ATP i WTA mogłyby poprawić pozycję zawodników, jeśli zdecydowałyby się na zamrożenie punktów wywalczonych w poprzednim sezonie. Wówczas tenisiści nie straciliby tych punktów za miesiąc, a najwcześniej za rok, gdyby nie obronili ich odpowiednimi wynikami w Wimbledonie 2023. Na ten moment jednak władze tenisa nie wspominają o zamrożeniu.
Część obecnych w Paryżu dziennikarzy i tenisistów nie rozumie, dlaczego ATP i WTA zdecydowało się na aż tak mocną reakcję. Tym bardziej że kara dla Wimbledonu jest przede wszystkim ciosem w samych zawodników. To oni stracą najwięcej na braku punktów.
Przykład? Marton Fucsovics doszedł w zeszłym roku do ćwierćfinału Wimbledonu. Węgier policzył i poinformował w Paryżu, że bez punktów w tym roku w Londynie spadnie z obecnej 57. pozycji na 130. To oznacza, że Fucsovics, który aktualnie łapie się na podstawie rankingu do większości turniejów, zostanie tenisistą, który do imprezy wielkoszlemowej będzie musiał przebijać się przez kwalifikacje.