Przez większość meczu nic nie wskazywało na taką sensację. Barbora Krejcikova (2. WTA) pierwszego seta wygrała gładko - 6:1. W drugiej partii prowadziła 2:0 i nagle zupełnie coś się zacięło w jej grze. Straciła sześć gemów z rzędu i przegrała seta 2:6.
Krejcikova między drugą, a trzecią partią skorzystała z możliwej przerwy do toalety i zeszła z kortu. Nie było jej jednak prawie dziesięć minut, co sprawiło, że jak wróciła, to została głośno wygwizdana przez francuskich kibiców. Irytowała się również jej rywalka, która rozmawiała o dłuższej przerwie Czeszki z panią arbiter.
Przerwa pomogła, bo Krejcikova rozpoczęła trzeciego seta bardzo dobrze. Wygrała dwa gemy z rzędu na przewagi i prowadziła 2:0. Już jednak w czwartym gemie straciła swoje podanie do zera i było 2:2. '
W ósmym gemie Czeszka przegrywała 3:4 i 30:40 i serwowała. Miała prostą piłkę przy siatce, ale fatalnie zagrała drajw-wolejem i wyrzuciła piłkę daleko w aut. W efekcie została przełamana. Chwilę później Krejcikovia prowadziła 30:0 przy serwisie 19-letniej Francuzki, ale od tego momentu przegrała cztery punkty z rzędu. Mecz zakończyła fatalnym slajsem w siatkę.
- Trudno było oczekiwać takiego wyniku. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się wygrać. Starałam się być coraz bardziej agresywna na korcie i wygrywać więcej punktów bezpośrednio. Starałam się również nie myśleć za dużo podczas meczu, by za bardzo się nie stresować. Myślałam tylko i wyłącznie o każdym kolejnym punkcie, by nie zgubić koncentracji i nie pojawiły się myśli, że za chwilę mogę pokonać Krejcikovą - powiedziała Parry po meczu.
- To było prawdziwa przyjemność oglądać jej jednoręczny bekhend. Grała nim znakomicie. Przy zamkniętym dachu, trudno było grać z odpowiednią rotacją i Parry wiele piłek wyrzucała. Dopiero w pewnym momencie weszła w odpowiedni rytm - mówił Mats Wilander, były świetny tenisista, ekspert Eurosportu.
Parry w II rundzie zmierzy się z Kolumbijką Camilą Osorio (66. WTA).