Francuzi traktują Igę Świątek jak swoją. Zakochali się w Polce

Dominik Senkowski
Iga Świątek dominowała od początku i pokonała Łesię Curenko 6:2, 6:0 w pierwszej rundzie Roland Garros. Rywalkę z Ukrainy przełamała już przy pierwszej okazji, podwyższając prowadzenie na 3:0. A kibice w Paryżu są Polką niezmiennie zachwyceni. Jeszcze przed pierwszą piłką meczu słychać było z trybun głośne "Iga, Iga".

Poniedziałek, godzina 12 - to nie jest najlepsza pora dla kibiców tenisa. Tym bardziej gdy pada deszcz. Mimo to na trybunach kortu głównego Roland Garros zasiadło mnóstwo widzów. Morze kibiców przybyło zobaczyć Igę Świątek w spotkaniu pierwszej rundy z Łesią Curenko.

Francuzi przyszli na Świątek

Francuzi nie przyszli, by obserwować wyrównane spotkanie, bo takie ono być raczej nie mogło. 20-letnia Świątek to aktualna liderka rankingu, a 12 lat starsza Curenko, która trzy lata temu była nawet 23. na świecie, dziś jest dopiero 121. Do turnieju dostała się przez kwalifikacje. Dla niej sama możliwość rywalizacji z najlepszą obecnie tenisistką świata to spore wyróżnienie. 

- To dla mnie lekko zabawne losowanie, bo drugi raz z rzędu w turnieju wielkoszlemowym trafiam na pierwszą rakietę świata [w Australian Open na Ash Barty - red.]. A tak w ogóle, to po raz czwarty w Wielkim Szlemie spotykam się z liderką rankingu. Trzy razy w Australian Open i teraz tutaj, w Paryżu - mówiła przed meczem Ukrainka w rozmowie z TVP Sport.

"Iga, Iga" - Francuzi kochają polską tenisistkę

Świątek dominowała od początku. Już przy pierwszej okazji przełamała rywalkę, podwyższając prowadzenie na 3:0. Kibice w Paryżu są Polką niezmiennie zachwyceni. Jeszcze przed pierwszą piłką meczu słychać było z trybun głośne "Iga, Iga". Gdy w czasie rozgrzewki spiker przedstawiał polską tenisistkę, to po zakończeniu jego wypowiedzi Świątek zebrała burzę braw.

Francuzi kochają naszą tenisistkę, można powiedzieć, że traktują ją jak swoją. W sobotę na jej treningu z broniącą w Paryżu tytułu Barborą Krejcikovą na korcie głównym zjawiło się wielu kibiców. Panowała atmosfera zabawy, leciała głośna muzyka, którą puszczał miejscowy DJ, a Świątek uśmiechała się i pozdrawiała fanów. 

Jeszcze więcej widzów było na poniedziałkowym meczu Polki z Ukrainką. Kort centralny w miarę upływu kolejnych minut zapełnił się w 80 proc. Takie tłumy ściągają na trybuny w Paryżu tylko Rafael Nadal i Novak Djoković. 

Najciekawszy moment pierwszego seta miał miejsce pod jego koniec. Polka serwowała przy stanie 5:1, by zamknąć partię, ale niespodziewanie została przełamana. Zaważyło kilka błędów z jej strony. Świątek była wyraźnie niepocieszona, schodząc na przerwę kręciła głową z niezadowolenia. Po wznowieniu gry wyraźnie podirytowana zaczęła uderzać piłkę mocniej. Efekt? Przełamanie Ukrainki do zera i zwycięstwo w secie 6:2. 

Początek drogi

W drugiej partii przewaga Polki nie zmalała. Przy stanie 2:0 Świątek podniosła pięść do góry i wykrzyczała charakterystyczne dla niej "Jazda!". A potem kontrolowała przebiegu meczu do samego końca, zamykając go wynikiem 6:2, 6:0.

Po zakończeniu spotkania Świątek była bardzo szczęśliwa. Dla niej to udany początek drogi po - miejmy nadzieję - drugi w karierze tytuł w Roland Garros. Pierwsze zwycięstwo odniosła w 2020 roku. Wówczas jej kariera przyspieszyła, a Paryż już zawsze będzie dla niej wyjątkowy. 

Curenko mimo porażki nie wydawała się bardzo rozczarowana. Nie miała szczęścia w losowaniu i jeszcze przed meczem mówiła: - Przyjemnie będzie zagrać z Igą, zwłaszcza po tym, jak bardzo wspiera Ukrainę. Bardzo podoba mi się jej styl, to jak się zachowuje.

Świątek znalazła się na plakacie promującym turniej Roland Garros obok Rafaela Nadala oraz reprezentantów Francji: Gaela Monfilsa i Alize Cornet. Plakat można spotkać na wielu stacjach paryskiego metra.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.