Magda Linette pogromczynią faworytek. Role się odwracają

Dotychczas to Magda Linette martwiła się, trafiając w Wielkim Szlemie na tenisistki z TOP 10 światowego rankingu, ale role powoli się odwracają. Polka od roku ma na nie patent i stuprocentową skuteczność w meczach rozgrywanych w tych najbardziej prestiżowych turniejach w sezonie. Na rozkładzie miała już wcześniej Ashleigh Barty i Jelinę Switolinę, a w niedzielę do listy efektownych zwycięstw dołączyła to nad Ons Jabeur.

Pechowe losowanie - to hasło nieraz przewijało się w kontekście wielkoszlemowych występów Magda Linette. Przez lata na wczesnym etapie rywalizacji trafiała na przeciwniczki ze ścisłej światowej czołówki. W ostatnich latach przyszło jej walczyć m.in. z Amerykanką Sereną Williams, Japonką Naomi Osaką w najlepszej formie, Rumunką Simoną Halep czy Czeszką Karoliną Pliskovą, gdy ta była pierwszą rakietą globu. Przed dłuższy czas kończyła je na tarczy. Ostatnie 12 miesięcy jednak wiele zmieniło i teraz to 56. na liście WTA Polka stała się pogromczynią znacznie wyżej notowanych zawodniczek.

Zobacz wideo Iga Świątek reaguje na pozycję liderki rankingu WTA

Od Barty po Jabeur

Poznanianka w niedzielę w pierwszej rundzie Roland Garros pokonała szóstą w rankingu Tunezyjkę Ons Jabeur 3:6, 7:6 (7-4), 7:5, sprawiając prawdziwą sensację. Imponującą serię wielkoszlemowych zwycięstw nad tenisistkami z TOP 10 rozpoczęła rok temu podczas poprzedniej edycji imprezy na paryskiej "mączce". Wówczas w drugiej rundzie odprawiła ówczesną liderkę światowej listy Ashleigh Barty. Trudno było jednak wtedy mówić o pełnej satysfakcji, bowiem Australijka wcześniej nabawiła się kontuzji. Co prawda wyszła na kort w stolicy Francji, ale była daleka od formy, do której przyzwyczaiła kibiców i skreczowała przy stanie 6:1, 2:2 dla Linette. Ta ostatnia odpadła na kolejnym etapie zmagań, w którym lepsza okazała się...Jabeur, ówczesna 26. rakieta globu.

Żadnych "ale" nie można było za to już mieć do kolejnej wygranej 30-letniej Polki nad przeciwniczką z czołowej "10", którą zanotowała podczas ubiegłorocznego Wimbledonu. W drugiej rundzie zmagań na londyńskiej trawie wyeliminowała Jelinę Switolinę. Piątą w zestawieniu tenisistek Ukrainkę pokonała 6:3, 6:4. 

Wszystkie trzy zwycięstwa nad zawodniczkami z TOP 10 Linette odniosła w ciągu ostatniego roku i to za każdym razem w Wielkim Szlemie. Łącznie w całej karierze z takimi rywalkami zmierzyła się 19 razy.

Polki przekleństwem Jabeur

Niedzielne zwycięstwo nad Jabeur robi tym większe wrażenie, że Tunezyjka w tym sezonie szalała dotychczas na kortach ziemnych. Bilans jej meczów na tej nawierzchni przed rozpoczęciem Roland Garros wynosił 17-3. Żadna inna tenisistka nie mogła pochwalić się taką liczbą zwycięstw. 

Przekleństwem Tunezyjki, która triumfowała niedawno w prestiżowym turnieju WTA 1000 w Madrycie, a w Charleston i Rzymie dotarła do finału, są ostatnio Polki. W stolicy Włoch bowiem jej pogromczynią była Iga Świątek. Na konferencji prasowej przed paryską imprezą dziennikarze pytali zawodniczkę z Afryki, jak pokonać mającą na koncie 28 wygranych meczów z rzędu liderkę światowego rankingu. Ona na widok 20-letniej raszynianki przyznała wtedy ze śmiechem, że nie zna odpowiedzi. Okazało się, że konfrontacja z nią - za sprawą Linette - w stolicy Francji już jej nie grozi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.