Popis chamstwa Sabalenki w meczu ze Świątek. Obrażona na cały świat [WIDEO]

Dominik Senkowski
Popis chamstwa Aryny Sabalenki w meczu z Igą Świątek w Rzymie. Białorusinka nie wiedziała, jak zatrzymać polską tenisistkę. Były z jej strony m.in. ciągła irytacja, wrzaski, odwrócenie plecami do kortu ze wzrokiem pogardy w czasie wymiany czy zaskakująca przerwa medyczna.

Iga Świątek zagrała czwarty raz z Aryną Sabalenką w ostatnim półroczu. Pierwsze spotkanie pod koniec sezonu w Guadalajarze nieznacznie przegrała. W trzech kolejnych (w Dausze, Stuttgarcie i Rzymie) nie dała Białorusince żadnych szans. W sobotę zwyciężyła 6:2, 6:1.

Zobacz wideo Iga Świątek podekscytowana występem w Polsce. "Chcę czerpać energię z trybun"

Sabalenka po ostatnich porażkach ze Świątek wyszła na półfinałowe starcie na Foro Italico niezwykle zdeterminowana. Była pełna agresji, co jednak niespecjalnie jej służyło. W całym meczu popełniła aż 31 niewymuszonych błędów (Świątek 15).

Irytacja i krzyki

Białorusinka nie kryła irytacji po każdym błędzie lub dobrej piłce ze strony Polki. Wściekła się już przy 0:30 w gemie otwarcia, którego przegrała do zera, tracąc serwis już na początku spotkania. Potem jej zachowanie było tylko gorsze.

Przy każdym uderzeniu wydawała z siebie głośne dźwięki. W tenisie są granice pracy przepony, a zwykłych wrzasków. Z głośnych jęków słynęły kiedyś Rosjanka Maria Szarapowa czy Białorusinka Wiktoria Azarenka. Rodaczka Azarenki idzie w ich ślady. Agnieszka Radwańska przez lata starała się walczyć z takimi zachowaniami tenisistek.

Od początku spotkania Sabalenka wydawała się być obrażona na cały świat. W drugim secie zatrzymała się po odbiciu piłki i nie pobiegła do kolejnego zagrania Świątek tylko patrzyła ze wzrokiem pogardy na kort. Wyglądało tak, jakby była przekonana, że Polka nie trafi lub po prostu nie miała ochoty już kontynuować wymiany i odwróciła się plecami.

Od 6:40 min:

 

Zaskakująca przerwa medyczna 

Poddenerwowana Białorusinka nie przyjmowała piłek, jakie otrzymywała od dzieci do podawania piłek. W drugiej partii po stracie podania, przy stanie 4:1 dla Świątek, Sabalenka niespodziewanie poprosiła o przerwę medyczną. Do tego momentu ani razu nie dała po sobie poznać, że ma problemy zdrowotne. Plecy zaczęły ją boleć nagle czy był to element taktyki?

Po trzyminutowej przerwie 24-latka wróciła na kort, ale obraz jej gry się nie zmienił. Nie miała żadnego planu B. Jedyna taktyka to: uderzać mocno albo jeszcze mocniej. Dla Igi Świątek było to bardzo czytelne, radziła sobie z większością mocnych zagrań rywalki. Spotkanie zakończyło się w najbardziej symboliczny sposób z możliwych - podwójnym błędem serwisowym Aryny Sabalenki. Białorusinka słynie z braku regularności w podaniu. 

Sabalenka była wściekła od pierwszej piłki meczu do ostatniej, a nawet po zakończeniu spotkania. Federacja WTA udostępniła na Twitterze nagranie z podziękowań przy siatce między tenisistkami. Mina Białorusinki była bardzo wymowna. 

"Nie ma przyjaźni"

Jasne, że po porażce można czuć smutek czy rozgoryczenie, ale to nie zmienia faktu, że od czołowej tenisistki świata (8. WTA) można oczekiwań zachowania pewnego poziomu. Gdy Świątek i Sabalenka zmierzyły się poprzednio w finale w Stuttgarcie rozczarowana Białorusinka podczas dekoracji w pewnym momencie po prostu zeszła z kortu. Wcześniej zaś miała pretensje do kibiców, że dopingowali jedynie liderkę rankingu z Polski.

- Teraz wygląda bardziej na tenisistkę, która zaraz weźmie trofeum i zarysuje Idze maskę (Porsche - nagrodę dla zwyciężczyni - przyp. red.), niż na taką, która umie przegrywać. Zrobiła to, bo to zrobić musiała. Ale bez zbędnego uśmiechu - komentował Marek Furjan z Eurosportu.

To pasuje do słów Sabalenki sprzed pięciu lat po jednym ze spotkań reprezentacji. - W kobiecym tenisie traktujemy się z pewną pogardą. Nie ma tu przyjaźni, jest rywalizacja i ostra konkurencja - powiedziała.

Nie powinna w ogóle grać

Aryna Sabalenka nie ma świadomości, w jak wyjątkowej sytuacji znajduje się. Jako zawodniczka pochodząca z Białorusi nie powinna w ogóle występować dziś w turniejach WTA. Niestety nadal federacja kobiecego i męskiego tenisa nie zdecydowały o zawieszeniu Rosjan i Białorusinów mimo inwazji Rosji na Ukrainę - w przeciwieństwie do m.in. federacji narciarskiej, kajakarstwa, wioślarstwa, łyżwiarstwa czy triathlonu. 

Zamiast kolejnego popisu chamstwa Sabalenka powinna docenić, że może występować w największych imprezach tenisowych świata i próbować zmienić swoją grę. Od pierwszego spotkania ze Świątek w listopadzie jej tenis stoi w miejscu. A Polka? Poprawiła się o kilkadziesiąt procent, jej poziom ciągle rośnie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA