Iga Świątek wskazała klucz do sukcesu. "Sprawiłam, że to ona czuła się pod presją"

Znakomita gra Igi Świątek w meczu z Aryną Sabalenką dała Polce awans do finału turnieju w Rzymie. 20-latka pokonała Białorusinkę 6:2, 6:1. Po meczu liderka światowego rankingu wyznała, że kluczem do sukcesu było nałożenie presji na rywalkę, do której ta nie przywykła.

Iga Świątek całkowicie zdominowała ostatnie tygodnie w kobiecym tenisie. Polka triumfuje w starciach zarówno z największymi rywalkami, jak i z niżej klasyfikowanymi tenisistkami. 20-latka ma na swoim koncie już 27. zwycięstw z rzędu. To cztery wygrane imprezy: w Dausze, Indian Wells, Miami oraz Stuttgarcie. Do tego dwie wygrane w Pucharze Billie Jean King oraz co najmniej finał w Rzymie, gdzie broni tytułu.

Zobacz wideo Iga Świątek reaguje na pozycję liderki rankingu WTA

Iga Świątek wyznała, co było kluczem do sukcesu 

W półfinale na włoskich kortach doszło do rewanżu za finał turnieju w Stuttgarcie pomiędzy Igą Świątek (1. WTA) a Aryną Sabalenką (8. WTA). Polka wygrała w Niemczech i powtórzyła to osiągnięcie również w Rzymie. Białorusinka nie miała szans z grającą dużo pewniej liderką rankingu i przegrała 2:6, 1:6.

Po spotkaniu 20-latka udzieliła wywiadu dla telewizji "Canal+Sport". W trakcie rozmowy Świątek oceniła swoją postawę w sobotnim meczu. Polka przyznała, że w spotkaniu nie brakowało sytuacji, które potrafiły ją rozproszyć, utrudniając tym samym grę na najwyższym poziomie. Jedną z nich była interwencja fizjoterapeuty na życzenie rywalki.

- W końcu grało mi się bardzo komfortowo. W drugim secie miałam chwile zawahania i zdekoncentrowała mnie trochę jej przerwa, ale miałam taką przewagę, że zdawałam sobie sprawę, że nawet jeśli kilka punktów zajmie mi opanowanie koncentracji to i tak dopnę ten mecz do końca - powiedziała tenisistka.

Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl

Półfinałowe starcie Świątek z Sabalenką było czwartym w historii obu tenisistek. Raz to Białorusinka była górą podczas turnieju WTA Finals w Guadalajarze przed rokiem. W pozostałych spotkaniach podobnie jak i w Rzymie to Polka zwyciężała, zarówno podczas tegorocznego ćwierćfinału w Dausze, jak i w finale w Stuttgarcie. Po sobotnim meczu Świątek wyznała, że mimo częstych rywalizacji nie mogła być pewna, w jaki sposób zagra przeciwniczka. Kluczem do sukcesu było wyjście na prowadzenie i sprawienie, że to rywalka musiała gonić wynik

- Zastanawiałam się, czy Aryna obierze jakąś inną taktykę. Ciężko było mi to przewidzieć, bo po kilku takich meczach zaczyna się inaczej podchodzić do rywalizacji i wyciągać takie wnioski, które faktycznie mogą zaważyć w trakcie meczu. Cieszę się, że od początku sprawiłam, ze to ona czuła się pod presją. Myślę, że to jest klucz w każdym z tych meczów. Ona lubi dominować, a ja sprawiłam, że nie mogła tego zrobić. 

W niedzielnym finale Iga Świątek zmierzy się z Ons Jabeur, która po trzy setowym meczu pokonała Darię Kasatkinę 6:4, 1:6, 7:5. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.