Iga Świątek w ćwierćfinale w Rzymie. Najpierw 0:3, a potem Polka poszła jak burza

Iga Świątek miała masę trudności w I secie, ale zdołała pokonać Wiktorię Azarenkę, byłą liderkę rankingu WTA 6:4, 6:1. Polka rozkręcała się z każdą minutą i zdołała wywalczyć awans do ćwierćfinału turnieju w Rzymie, gdzie czeka już na nią Bianca Andreescu (90. WTA).

Iga Świątek (WTA: 1.) z kolejnym zwycięstwem w tym sezonie. Polka w 1/8 finału WTA 1000 w Rzymie mierzyła się z Wiktorią Azarenką (WTA: 16). Białorusinka stawiała naszej zawodniczce opór, ale to Świątek awansowała do ćwierćfinału, pokonując rywalkę 6:4, 6:1.

Zobacz wideo Iga Świątek reaguje na pozycję liderki rankingu WTA

Morderczy pierwszy set. Świątek przegrywała 0:3, a jednak wygrała

Spotkanie rozpoczęło się od zaskakująco długiego gema, który trwał dziesięć minut. Polka w nim podawała, ale od początku miała problem z dokładną zagrywką. Często posyłała piłki w aut. To świetnie wykorzystała Azarenka, która w końcu przełamała Polkę. Przy własnym podaniu Białorusinka zdecydowanie lepiej poradziła sobie od naszej zawodniczki i szybko doprowadziła do wyniku 2:0.

W trzecim gemie zagrywała Świątek i wydawało się, że tym razem nie odda podania. Stało się jednak inaczej, bo w tej części gry też Polka była niedokładna. Szczególnie słabo wyglądały jej pierwsze serwisy. Znów Azarenka zagrała przy tym znakomicie i przełamała 20-latkę. To był moment zwrotny w secie, bo Świątek mimo wciąż popełnianych błędów, zaczęła grać lepiej. Dzięki temu przełamała powrotnie rywalkę, a następnie, znów po dłuższej rywalizacji, wygrała pierwszy gem przy swoim podaniu. Jakby tego było mało, udało się ponownie przełamać Azarenkę i zrobił się remis 3:3. 

Trzy gemy z rzędu wygrane przez Polkę mogą robić wrażenie. A doszedł jeszcze kolejny. Przy własnym serwisie znów Świątek miała problemy i ponownie trzeba było wymienić ponad 20 punktów, aby doprowadzić wreszcie do prowadzenia w meczu. Mimo problemów z regularnością naszej tenisistce udało się obronić trzy break pointy. W kolejnym gemie dość szybko Świątek wykorzystała piłkę na przełamanie i miała szansę na wygranie seta przy swoim podaniu. Niestety, znów popełniała zbyt wiele błędów i po długiej rozgrywce uległa rywalce. Nim jednak Azarenka doprowadziła do wyniku 5:4, dała się ponieść emocjom. Jeden z kibiców zasiadających w loży VIP swobodnie chodził po trybunie. Nie reagował na wezwania sędziego do zajęcia miejsca. Wtedy Białorusinka wulgarnie zaczęła krzyczeć w stronę mężczyzny z publiczności. W 10. gemie Świątek udało się przełamać powrotnie Wiktorię Azarenkę i po 80 minutach wyszła na prowadzenie w meczu.

Świątek błyskawicznie wygrała w II secie

Drugi set rozpoczął się identycznie jak pierwszy. Świątek popełniła kilka błędów, co wykorzystała Azarenka, przełamując serwis Polki. Strata gema na samym początku partii rozzłościła Świątek, która błyskawicznie odrobiła stratę, by po chwili, po raz pierwszy w tym spotkaniu, wygrać gema przy własnym serwisie unikając gry na przewagi. To tylko nakręciło Polkę, która błyskawicznie przełamała Azarenkę w jej kolejnym gemie serwisowym, wychodząc już na prowadzenie 3:1.

Z każdą minutą II seta gra Igi Świątek wyglądała coraz lepiej. Własny gem serwisowy na 4:1 zakończyła efektownym uderzeniem w samą linię końcową. Wcześniej kilkukrotnie w podobnej sytuacji zdarzało jej się wyrzucić taką piłkę w aut. To rozsypało Azarenkę. Białorusinka przy własnym serwisie najpierw w prostej sytuacji trafiła w siatkę, potem dorzuciła podwójny błąd serwisowy. Efekt? Trzecie przełamanie w tym secie i stan 5:1 dla Świątek. Polka zakończyła mecz w kapitalny sposób - wygrywając gema przy własnym serwisie do 0 i cały mecz 6:4, 6:1.

Iga Świątek tym samym awansowała do ćwierćfinału turnieju w Rzymie. Jej rywalką będzie Bianca Andreescu, która wygrała 6:4, 6:4 z Petrą Martić. Faworytką będzie oczywiście Polka, choć Kanadyjka, klasyfikowana na 90. miejscu w rankingu WTA, już udowodniła, że potrafi sprawiać niespodzianki.

Dla Igi Świątek to tym samym już 25. zwycięstwo z rzędu w cyklu WTA. Co więcej, Polka kontynuuje kolejną kapitalną serię. Po raz 28. wygrała spotkanie, w którym wygrała pierwszy set, nie przegrywając żadnego meczu, w którym prowadziła po pierwszym secie.

Więcej o: