To jest dominacja, jakiej nie widzieliśmy od czasów panowania Sereny Williams. Iga Świątek jest światowym numerem 1 i pokazuje, że na tronie królowej tenisa czuje się wspaniale.
Tylko 18 godzin minęło między półfinałem a finałem Igi w Stuttgarcie. W sobotę tuż po godzinie 19 Polka zeszła z kortu po trwającym 3 godziny i 3 minuty meczu z Ludmiłą Samsonową. Aryna Sabalenka (nr 4 w rankingu WTA) swój dwusetowy półfinał z Paulą Badosą skończyła przed godziną 16. Więcej - Białorusinka grała w sobotę swój 18. mecz w tym roku a Polka - już 34. Iga ma w nogach ogromny wysiłek. Ale jest świetnie przygotowana fizycznie, a do tego w sercu ma taki głód wygrywania i w głowie taką wolę walki, że jest nie do złamania.
Po najdłuższym spotkaniu swojej kariery z Samsonową finał z Sabalenką Iga rozstrzygnęła dużo szybciej. 37 minut pierwszego seta, 48 minut drugiego - i przyszedł czas na odebranie kolejnego trofeum, kolejnego czeku i tym razem jeszcze dodatkowo cennej nagrody rzeczowej, czyli jednego z samochodów koncernu Porsche, głównego sponsora turnieju.
- Urodziłam się po to, żeby odbierać puchary - stwierdziła ze śmiechem Iga zaraz po finale w Miami. Doha, Indian Wells, Miami, Stuttgart - w lutym, marcu i kwietniu Iga wygrała cztery duże turnieje z rzędu. W całej swojej karierze niespełna 21-letnia tenisistka ma już siedem mistrzowskich tytułów w głównym cyklu WTA. A wcześniej zdobyła również siedem pucharów w cyklu ITF. W niższej lidze, jako nastolatka, Iga grała siedem finałów i wygrała wszystkie. W WTA Iga grała właśnie ósmy finał i wygrała siódmy. Czyli Iga Świątek grała już 15 finałów w świecie dorosłego tenisa i aż po 14 odbierała puchary! To jest gen zwycięzcy.
Teraz prosto ze Stuttgartu Świątek ma lecieć do Madrytu. Tam i następne w Rzymie Iga chce się przygotować do Roland Garros, które startuje już 22 maja. Widząc, że dla Igi niemożliwe nie istnieje, życzmy jej, by zwycięską serię miała co najmniej do końca paryskiego Wielkiego Szlema. W tym momencie z 23 zwycięstwami z rzędu Iga jest ósma na liście seryjnych zwyciężczyń w XXI wieku.
Najdłuższe serie zwycięstw w XXI: