Iga Świątek: Tytuł liderki bardzo mnie zaskoczył, to stało się tak szybko

- Staram się grać naprawdę agresywnie. Ten styl gry będzie pasował do tej powierzchni. - powiedziała Iga Świątek, która awansowała do półfinału turnieju w Stuttgarcie.

Iga Świątek wciąż jest w znakomitej formie! Polka odniosła 21. zwycięstwo z rzędu i awansowała do półfinału turnieju WTA 500 w Stuttgarcie. W ćwierćfinale pokonała sensacyjną zwyciężczynię ostatniego US Open - Brytyjkę Emmę Raducanu 6:4, 6:4.

Zobacz wideo Polski pięściarz opowiada o walce z Whytem i sparingach z Furym. "Bawił się ze mną"

- Występowanie tutaj nie jest dla mnie rutyną. Ta nawierzchnia jest naprawdę wymagająca. Wykorzystuję więc każdą minutę, aby ją dobrze poznać i zdobywać coraz więcej doświadczenia. Cieszę się, że dzisiejszy mecz był dłuższy. Staram się grać naprawdę agresywnie. Ten styl gry będzie pasował do tej powierzchni - mówiła po meczu Iga Świątek.

Teraz zagra o finał. W sobotnim półfinale turnieju WTA w Stuttgarcie zagra z Rosjanką Ludmiłą Samsonową (WTA 31.). Spotkanie ma zostać rozegrane po godzinie 16:00. Samsonowa pokonała w ćwierćfinale Niemkę Laurę Siegemund 7:5, 6:3. Rosjanka reprezentująca Włochy zajmuje 31. miejsce w światowym rankingu. Jej największy sukces w turnieju wielkoszlemowym to 1/8 finału na Wimbledonie

Kapitalna forma Świątek

Aż trudno w to uwierzyć, ale Iga rozgrywa swój siódmy turniej w tym roku i jest w szóstym półfinale. Trudno przypuszczać, że 31. zawodniczka światowego rankingu sprawi sensację. Świątek z Raducanu miała trochę trudności, ale cały czas kontrolowała mecz, prowadziła od pierwszych gemów obu setów, oba zaczęła od przełamania rywalki. Iga jest jak walec - nie tylko wygrywa mecz za meczem, ale od długiego czasu nie zgubiła nawet pojedynczego seta. Ostatnią przegraną partię miała w meczu z Andżeliką Kerber 15 marca, w Indian Wells. Tamten mecz odwróciła, wyszła ze stanu 0:1 na 2:1, a teraz 13. mecz z rzędu wygrała 2:0 w setach. To daje łącznie już 28 wygranych setów z rzędu. Kosmos.

- Tytuł liderki bardzo mnie zaskoczył, bo drugą rakietą świata byłam tylko kilka dni. Oczywiście, to był mój cel, ale to stało się tak szybko! Tak niespodziewanie... I szczerze mówiąc niewiele się zmieniło. Kiedy starałam się dołączyć do czołówki, przez ostatnie trzy lata z wyłączeniem obecnego i końcówki poprzedniego roku, myślałam, że jest to łatwiejsze, ponieważ nie czujesz presji i nie masz nic do stracenia. Nauczyłam się już jednak być tą, na którą skupiony jest wzrok innych - zakończyła Świątek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.