Świątek wraca do reprezentacji. Jej tenisowe życie wywróciło się do góry nogami

Iga Świątek po dwóch latach wraca do gry w reprezentacji Polski, a w meczu o stawkę przed rodzimą publicznością wystąpiła ostatnio w 2019 roku. W międzyczasie jej tenisowe życie wywróciło się do góry nogami - wygrała turniej wielkoszlemowy i została pierwszą rakietą świata. - Teraz jestem bardziej doświadczona. Poprzednio czułam trochę presji - przyznaje 20-letnia zawodniczka.

Duży potencjał sportowy, nerwy oraz dusza showmanki – tak można było zapamiętać Igę Świątek z turnieju Fed Cupu w Zielonej Górze w 2019 roku. Niespełna 18-letnia tenisistka była wówczas 141. rakietą świata. W kolejnym sezonie, gdy drużyna narodowa rywalizowała w tych rozgrywkach w Luksemburgu, była 48. w rankingu WTA. Teraz wraca do kadry, w której zadebiutowała cztery lata temu, jako liderka tego zestawienia. Jest nią oficjalnie od 4 kwietnia.

Zobacz wideo Iga Świątek reaguje na pozycję liderki rankingu WTA

Poczuć team spirit

- Pierwsze dni były chaotyczne, dużo było emocji. Z drugiej strony dowiedziałam się, że obejmę prowadzenie w trakcie turnieju w Miami, więc moim głównym zadaniem było zachowanie koncentracji. I udało mi się to bardzo dobrze. Dopiero po turnieju dopuściłam do siebie możliwość dłuższego pomyślenia o tej sytuacji i o tym, co się teraz zmieni. Nadal mam takie same cele, nadal tak samo pracuję i jestem tą samą osobą, więc czuję się stabilnie. To mnie motywuje i sprawia, że chce mi się więcej - podkreśla.

W piątek i sobotę wraz z koleżankami z kadry powalczy w Radomiu z Rumunkami, a stawką meczu jest awans do turnieju finałowego Pucharu Billie Jean King (dawniej Fed Cup). Świątek zapewnia, że występy w kadrze mają dla niej duże znaczenie.

- Jak najbardziej jest to coś wyjątkowego. Jestem przyzwyczajona do tego, że rywalizujemy indywidulanie, więc fajnie, że przez tydzień można poczuć team spirit. Jestem podekscytowana głównie tym, że będzie sporo kibiców, którzy będą nas wspierać. Jak pojawiają się na zagranicznych turniejach, to jest inna atmosfera. Jestem teraz bardziej doświadczona. Wcześniej nie miałam też takiego rankingu. Poprzednio czułam trochę presji. Mam nadzieję, że teraz będę mogła bardziej skoncentrować się na grze i czerpać energię z trybun – dodaje.

Celt: "Iga? Trochę zwariowana. Czasami ciężko za nią nadążyć"

Z perspektywy kapitana Polek Dawida Celta Świątek pod względem sportowym jest w zupełnie innym miejscu niż na początku 2020 roku, ale jako osoba nie zmieniła się.

- Zawodowo bardzo się rozwinęła, ale odnoszę wrażenie, że to jest cały czas ta sama Iga. Trochę zwariowana, czasami ciężko za nią nadążyć. Trzeba jej parę rzeczy przypomnieć. Osobiście nie odczuwam, że mam do czynienia z dziewczyną, która jest najlepszą tenisistką na świecie, która wygrała turniej wielkoszlemowy i przed którą jest wspaniała przyszłość – podsumowuje.

Podobnie o młodszą o 16 lat koleżankę z kortu w rozmowie ze Sport.pl charakteryzuje Alicja Rosolska.

- Jest bardzo fajną dziewczyną, bardzo kontaktową i bardzo emocjonalną. Dla mnie to ciągle ta sama Iga. Wiadomo, dorasta. Jest teraz bardziej przygotowana mentalnie i widać u niej większy spokój na korcie. Wie, po co tu jest. Jeśli chodzi o dojrzałość sportową, to jest super. Wykonała niesamowitą robotę. Dlatego też została numerem jeden – bo jest gotowa na to. Nie dostrzegam u niej różnicy pod kątem zachowania. Jak byłyśmy koleżankami i mogłyśmy sobie żartować, tak nadal możemy. Na wyjazdach też nie jest tak, że się zamyka. Zawsze znajdzie czas, podejdzie do mojego synka pobawić się – opisuje doświadczona deblistka.

Świątek dotarła do Radomia we wtorek. Sztab i koleżanki z kadry nie przygotowały żadnego specjalnego powitania dla pierwszej w historii polskiego tenisa liderki światowego rankingu w singlu.

- Myślę, że sama Iga by nie czuła się najlepiej z czymś takim. Było tak jak zwykle - relacjonuje Sport.pl Celt.

Nie ma też wewnątrz drużyny narodowej żartobliwych nawiązań do obecnej pozycji 20-latki.

- Nie chcemy jej wpędzać w zakłopotanie. Nie wiem, jakby zareagowała. Super, że Iga jest numerem jeden, ale to jest indywidualny ranking, a my jesteśmy teamem – podkreśla Rosolska.

W kilka lat od dziecka do pierwszej rakiety świata 

To ona partnerowała Świątek na korcie w turnieju Fed Cup w 2018 roku w Tallinie, gdy nastolatka debiutowała w tych rozgrywkach.

- Potem grała tam jeszcze singla. Była wówczas naszą trzecią rakietą. Dziecko. A teraz, parę lat później, jest pierwszą rakietą globu. Super - wspomina deblistka.

Pierwotnie mecz Polska-Rumunia miał być okazją do kolejnej konfrontacji Świątek z Simoną Halep. Ta ostatnia jednak wycofała się z występu z powodu kontuzji. W ostatnich dniach ze składu ekipy gości z powodów zdrowotnych ubywały kolejne zawodniczki.

- Ich skład był wielką niewiadomą. Na pewno kolejny mecz przeciwko Simonie byłby dla mnie bardzo wymagający. Do każdego meczu mam jednak takie samo nastawienie - zapewnia Polka.

Piątkową rywalizację w Radomiu zacznie Magda Linette, która zmierzy się z Iriną-Camelią Begu, a po nich na kort wyjdą Świątek i Mihaela Buzarnescu. Dzień później liderka światowego rankingu najpierw spotka się z Begu, a po nich powalczą Linette i Buzarnescu. Na koniec zaplanowano debel z udziałem Rosolskiej i Magdaleny Fręch oraz Andreei Mitu i Andreei Prisacariu.

Świątek dotychczas grała tylko z Begu. W trzeciej rundzie ubiegłorocznego Wimbledonu oddała jej zaledwie jednego gema. Celt zwraca uwagę, że dwie czołowe polskie singlistki niedawno dopiero wróciły z USA i drużyna nie miała zbyt dużo czasu na wspólne przygotowania.

- Chodzi o zaadaptowanie się do tutejszego kortu. Daje też o sobie znać trochę jet lag, ale jutro już powinno być w porządku – dodaje.

Więcej o:
Copyright © Agora SA