Talizman Igi Świątek i Agnieszki Radwańskiej. Najlepsze miejsce polskiego tenisa

Iga Świątek rozbiła stawkę w Miami Open i dołączyła do Agnieszki Radwańskiej i Huberta Hurkacza, którzy już wcześniej znali smak triumfu w tym prestiżowym turnieju. W przypadku wspomnianej dwójki sukces na Florydzie wiązał się z najlepszym sezonem w karierze. Tenisistka z Raszyna, która wygrała wszystkie trzy dotychczasowe imprezy WTA 1000 w tym roku, już jest gwiazdą bieżącej rywalizacji w kobiecym tourze.

Iga Świątek zdeklasowała w sobotnim finale Miami Open Naomi Osakę, pokonując Japonkę 6:4, 6:0. Był to jednocześnie 17. wygrany mecz z rzędu 20-latki, która w lutym triumfowała w Dausze, a w marcu w Indian Wells. Żadna inna tenisistka nie wygrała wcześniej trzech pierwszych "tysięczników" w danym roku. Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego w trakcie tego turnieju zapewniła sobie też miano liderki światowego rankingu, którą oficjalnie zostanie w poniedziałek.

Zobacz wideo Iga Świątek dorównała siostrom Williams. Wielka przemiana

Świątek za sprawą sobotniego osiągnięcia dołączyła również do elitarnego grona zawodniczek, które sięgnęły po tzw. Sunshine Double, czyli zwyciężyły w jednym sezonie zarówno w Indian Wells, jak i w Miami. Wcześniej sztuka ta udała się Niemce Steffi Graf (dwukrotnie - 1994 i 1996), Belgijce Kim Clijsters (2005) oraz Białorusince Wiktorii Azarence (2016). Raszynianka w chwili triumfu była najmłodsza spośród nich.

Wiktorowski jako talizman

Z polskich singlistów wcześniej na Florydzie triumfowali Agnieszka Radwańska i Hubert Hurkacz. Dla obojga sukces ten był motorem napędowym. Krakowianka zwyciężyła tam w 2012 roku, pokonując w finale Rosjankę Marię Szarapową 7:5, 6:4. Po tej wygranej awansowała na czwarte miejsce w rankingu WTA. W owym sezonie była najlepsza również w Dubaju i Brukseli, a latem w wielkoszlemowym Wimbledonie dotarła do finału, dzięki czemu została drugą rakietą globu. Tamten rok przypieczętowała z kolei półfinałem mastersa.

Triumf Radwańskiej w Miami z sobotnim sukcesem Świątek łączy także postać Wiktorowskiego. Obie zawodniczki stosunkowo krótko były jego podopiecznymi w momencie zwycięstwa w tej imprezie. Pierwszej z tenisistek zaczął towarzyszyć podczas turniejów w poprzedzającym sezonie, a do sztabu szkoleniowego drugiej dołączył w grudniu ubiegłego roku.

Radwańska w Miami wywalczyła dziewiąty tytuł w zawodowej karierze. Świątek ma ich na koncie obecnie sześć, ale jako jedyna przedstawicielka polskiego tenisa może pochwalić się z triumfem wielkoszlemowym w singlu. Ten życiowy sukces zanotowała dwa lata temu podczas Roland Garros.

Iga ŚwiątekIga Świątek Fot. Marta Lavandier / AP Photo

Dublet w Miami polską specjalnością?

Hurkacz brylował na Florydzie w poprzednim sezonie. W drodze po ten sukces odprawił dwóch rywali z Top10 – Greka Stefanosa Tsitsipasa i Rosjanina Andreja Rublowa. W finale był zaś lepszy 7:6 (7-4), 6:4 od Włocha Jannika Sinnera, którego forma również eksplodowała w ubiegłym roku.

25-latek zwyciężył wcześniej w poprzednim sezonie w Delray Beach, ale przyznał, że to właśnie wygrana w Miami była pierwszym momentem, kiedy zaczął myśleć, iż walka o przepustkę do ATP Finals jest w jego zasięgu. Kolejnym kluczowym momentem był półfinał Wimbledonu – dotychczas wrocławianin zawodził w wielkoszlemowej rywalizacji. Udana i intensywna jesień, w tym zwycięstwo w Metz, pozwoliły mu wywalczyć wymarzony bilet do Turynu. Na kolejnego po Wojciechu Fibaku polskiego singlistę w obsadzie mastersa trzeba było czekać 45 lat. W listopadzie zaś Hurkacz został dziewiątą rakietą globu. Tak wysoko na liście ATP w rywalizacji indywidualnej nie był nigdy wcześniej żaden krajowy zawodnik.

Radwańska i Hurkacz mają w dorobku także tytuł wywalczony na Florydzie w deblu. Krakowianka zdobyła go w 2011 roku w parze ze Słowaczką Danielą Hantuchową, a wrocławianin w sobotę razem z Amerykaninem Johnem Isnerem. W jego wypadku była to niejako nagroda pocieszenia za brak powtórzenia ubiegłorocznego sukcesu w singlu. Świątek w tym sezonie koncentrowała się w Miami na grze pojedynczej, ale 12 miesięcy temu startowała tam również w deblu i wspólnie z Amerykanką Bethanie Mattek-Sands dotarły do półfinału. Być może w kolejnych latach ponownie wystąpi w obu konkurencjach i również skompletuje taki dublet.

Wydaje się, że rozpędzona nowa liderka światowego rankingu zdecydowanie nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w tym sezonie. Optymizm jej fanów może być tym większy, że przed nią m.in. rywalizacja na ulubionych kortach ziemnych. Pierwotnie miała zainaugurować starty na nich w przyszłym tygodniu, ale wycofała się z turnieju w Charleston z powodu niegroźnego urazu ręki. 

Na tę nawierzchnię Świątek przeniesie się najprawdopodobniej pod koniec bieżącego miesiąca. Wcześniej, w dniach 15-16 kwietnia, ma wspomóc reprezentację Polski w meczu z Rumunią w Radomiu w ramach Pucharu Billie Jean King.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.